Lotem skowronka
Nieś mnie fantazjo w obszar nieznany
do świata w którym obce są troski,
niech się rozwinie myśl skołatana
i w świecie piękna niech się rozgości.
Rozwiń mi skrzydła które uniosą
z szarości ziemi zbrukanej błotem,
niechaj poderwą mnie pod niebiosa
gdzie na błękicie lśni słońce złote.
Pod baldachimem chmurek pierzastych
którymi błękit dziś się wystroił,
wzniosę się w górę skowronka wzlotem
z dala od zmartwień i niepokoi.
Śpiewem zagłuszę o przyszłość lęki
gubiąc je w srebrno-jasnych obłokach,
mój głos spod nieba, chociaż daleki
niech zabrzmi echem po ziemskich stokach.
Potem ugrzęźnie myśl w troskach ziemi,
kiedy rozkoszna wzniosłość przeminie.
Spadnę gdzie smutek czernią się mieni
lotem skowronka, co trwał przez chwilę.
Kp.
|