Wiosenna sobota chyli się ku zachodowi, ale proszę, jak słońce jeszcze wysoko
Poleniuchowałam tylko do drugiej kawy, a potem wpadłam w wir sobotnich zakupów i krzątaniny
Słowik rdzawy Fot. Robert Wakulski
Marian Załucki, na podstawie wiersza
J. Tuwima:
" Spóźniony słowik "
Denerwuje się pan Słowik… już prawie dwunasta,
A tu pani Słowikowa wciąż nie wraca z miasta.
On już sprzątnął, pozamiatał i pościerał kurze,
Lśni czystością całe gniazdko! (M-2 – niezbyt duże).
Czas najwyższy, by się wreszcie zabrać do obiadu,
A tu pani Słowikowej ciągle ani śladu.
Co tu robić? Co gotować? Rozpacz go ogarnia.
Wczoraj byli Wróbelkowie – i pusta spiżarnia!
Wreszcie wraca Słowikowa:
“Nie gniewaj się stary,
Ale straszna dziś kolejka była po komary.
O motylkach szkoda marzyć, a muszki mrożone,
Więc komary tylko wzięłam. Proszę – oto one.
Weź je oskub i wypatrosz i ugotuj w garnku!
Ja nie mogę – mam dziś koncert w Łazienkowskim Parku.
Wszystkie miejsca wyprzedane, gałązki i loże,
Prasa będzie, recenzenci, sam pan Waldorff może …
Jednym słowem wielka gala – nie jakaś chałturka,
Przygotować więc się muszę i przyczesać piórka!”
Westchnął tylko biedny Słowik, przypiął fartuch z listka -
I do garów! Taki los już, gdy żona artystka.
Znana, sławna, rozrywana i zarabia krocie …
A pan Słowik? Także śpiewa, ale przy robocie!
Jedną tylko ma dziś radość: tę chwilę upojną,
Kiedy czyta u Tuwima, jak to było przed wojną.
Przyjemnego wypoczynku