Mieszkamy najczęściej daleko od siebie. Raczej nie ma możliwości żeby się wspólnie wybrać np. do parku, połazikować cały dzień, porozmawiać na różne tematy, zjeść po drodze obiadek i po kilku takich spotkaniach można troszkę się zorientować who is who. Ale na propozycję wizyty domowej to ja mówię: NIE.
Dwie samotne osoby, w mieszkaniu prawie na pewno znajdą się w łóżku- poeta napisał: "że jednak krew nie woda- majtki nie pokrzywy".
Łóżko nie jest niczym złym, nawet Biblia pisze żeby w małżeństwie współżycie podejmować "żeby nas diabeł nie kusił". Niektórzy odkładają to na "po ślubie", ale tych jest chyba coraz mniej. A zresztą- co ja stary i kawaler od urodzenia mogę o tym wiedzieć???
Pozdrawiam serdecznie.