Wątek: Nepal
Wyświetl Pojedyńczy Post
  #54  
Nieprzeczytane 14-07-2011, 10:17
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Ostatniego dnia w Nepalu wyszłam na ulicę wcześnie rano bo około południa musiałam być na lotnisku. Przede wszystkim widać mgłę jakiej jeszcze nigdy nie widziałam! Oglądam świat jak przez zaparowane okulary. Wyruszam w kierunku Placu Królewskiego w Katmandu pieszo. Mijam dzielnicę sklepików spożywczych i rzeźniczych. Na wystawie jednego z nich jako zachęta do zakupów leży prawdziwa głowa martwej kozy. To trochę przerażający chwyt marketingowy i nie mieści się w naszej estetyce. Kupując zapakowane na białych tacach mięso wolimy nie pamiętać, że istnieją takie miejsca jak rzeźnie. Wąskimi uliczkami oblepionymi mgłą docieram do Durban Square.

Bryły świątyń ledwie widoczne powoli wyłaniają się z mgły, która wzmaga jeszcze wrażenie nierealności tego widoku. Historia Kumari, żywej bogini uzupełnia atmosferę niesamowitości tego miejsca. Dom żywej bogini to świątynia znajdujące się na placu obok Pałacu Królewskiego. Zamieszkuje ją dziewczynka uważana za inkarnację bogini, której kult sięga XVII wieku. Bogini wybierana jest niezwykle starannie spośród dziewczynek 4 – 5 letnich pochodzących z rodu Śakijów, tego samego, z którego pochodził budda. Dziewczynki są poddawane wielu trudnym próbom i bardzo wnikliwej ocenie. Muszą być doskonałe a przede wszystkim musi zostać udowodnione, że wybrana dziewczynka nigdy nie krwawiła. Wybrana bogini zamieszka w świątyni, Kumari Bahal. Pozostanie tam dopóki nie osiągnie dojrzałości lub nie straci krwi na przykład w wyniku skaleczenia. Bogini opuszcza swój dom tylko w czasie święta hinduskiego króla bogów Indry. Wtedy odbywa się procesja, której uczestnicy ciągną rydwan z Kumari błogosławiącą zebranych.

Niesamowita historia. Zastanawiałam się jak wygląda życie takiej dziewczynki, kiedy osiągnie już dojrzałość i będzie musiała opuścić swoją świątynię? Co prawda dostanie posag i będzie mogła wyjść za mąż, ale jak takie doświadczenie wpłynie na jej psychikę? Słyszałam, że powstał film dokumentalny na ten temat. Sama świątynia jest przepięknym, bogato zdobionym budynkiem, na którego dziedziniec można wejść i jeśli ma się dużo szczęścia, zobaczyć żywą boginię na balkonie jej pokoju. Ja tego szczęścia niestety nie miałam, ale i tak czułam dreszczyk emocji na myśl, że tuż za ścianą mieszka cudowna dziewczynka, że właśnie ocieram się o bardzo rzeczywisty dowód na niesamowitość tego miejsca, jego historii i mieszkańców. Wpatruję się intensywnie w osłonięte różowymi zasłonami okna apartamentów Bogini mając nadzieję, że moje myśli przywiodą ją do okna, ale nic takiego się nie dzieje. I już? Jak to możliwe? Jeszcze tylko krótki spacer po zamglonym placu. Ogromna i skomplikowana bryła pałacu królewskiego majaczy we mgle,jeszcze bardziej nierealna niż cokolwiek przedtem. Opuszczając plac zatrzymuję się przy płaskorzeźbie Czarnego Bhajrawy, jednej z postaci Śiwy – według legendy każdy kto skłamie w jego obecności zginie marnie. Koniec. Biegiem do taksówki i na lotnisko.

Na nic zdało się nieustanne spoglądanie na niebo – przez te kilka dni góry nie pokazały się nawet przez chwilę. Na szczęście są samoloty a ja miałam dodatkowe szczęście otrzymując miejsce po prawej stronie przy oknie. Już chwilę po starcie zobaczyłam to co Nepal ukrywał przede mną w gęstej mgle. Widok oszałamiający i nierzeczywisty. Potęgi tego masywu nie potrafię opisać słowami, nie pokażą też tego żadne zdjęcia. To trzeba zobaczyć na własne oczy. Powiem tylko, że lecąc na wysokości przelotowej czyli jakieś minimum 7 tysięcy metrów ponad ziemią, szczyty gór miałam na wysokości wzroku. Nie musiałam zbliżać się do okienka samolotu, żeby zerknąć w dół. One były obok, pomimo znacznej odległości.

Tym widokiem nie można się nasycić. Rozumiem dlaczego buddyści uważają Nepal za centrum wszechświata. Te góry są majestatyczne, groźne i piękne jednocześnie, ale przede wszystkim hipnotyzujące. Wierzę w to, że mają moc i mogą zmieniać ludzi. Nie ma możliwości, żeby ktokolwiek pozostał obojętny wobec tej potęgi. Widziałem je tylko z daleka a do dziś nie potrafię uwolnić się od tego widoku i czuję, że muszę tam wrócić. Z żalem patrzyłam oddalające się góry. Z Kathamndu leciałam do Deli i dalej do domu.





Odpowiedź z Cytowaniem