Puaczę...puaczę...
Darcie łacha z naczelnego ateisty powoduje iż ''tarzam się po klawiaturze
i jestem obśmiana jak norka''.
Że też dawniej nie miałam poczucia humoru,
a musiało ono wrócić dopiero wtedy,
gdy naczelny przyznał się do kablowania.
Swoją drogą, jakie to zabawne, że koleżanki ateistki
tak naczelnego olały na ciepło
i wsparcia nie udzieliły.
Ha ha ha