Wyświetl Pojedyńczy Post
  #53  
Nieprzeczytane 12-01-2014, 23:53
Saloema Saloema jest offline
Początkujący
 
Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Śląsk
Posty: 1
Domyślnie

Obudziłam się w ciemnym, trochę ciasnym - bo nosem zahaczałam o sufit, ale bardzo wygodnym wnętrzu. Jak ja się tutaj znalazłam? Gdzie jestem? Na zewnątrz ewidentnie hulał wiatr i to w sposób, którego nigdy dotąd nie słyszałam. Postanowiłam przyjrzeć się tej niecodziennej aurze pogodowej i otworzyłam wieko mego dziwnego łoża... Mym oczom ukazała się bieluśka jak okiem sięgnąć kraina. Przerzuciłam nogi na zewnątrz i zamknęłam swoje kompaktowe posłanie, które jak się okazało było moją starą walizką! Hm.. jak to się stało... - pomyślałam w pierwszej chwili, ale zaraz potem przypomniało mi się, że wykonałam przecież mój coroczny rytuał... Zawsze pod koniec roku wkładałam do pustej walizki karteczkę, na której widniało jedno największe marzenie... Tym razem na karteczce napisałam "Chcę spędzić Sylwestra w Laponii, ze Świętym Mikołajem". Wiedziałam, że to niezwykła walizka, już na pierwszy rzut oka wyróżniała się wśród pozostałych, ale nigdy, przenigdy nie sądziłam, że drzemią w niej takie moce!!! )) Z nieba padały płatki śniegu tak wielkie, że zajmowały całą dłoń, a wiatr szeptał: Kieruj się na północ... Zrobiłam kilka kroków, ale buty grzęzły mi w białym puchu.... Wzięłam więc szybki rozpęd, metodą na Małysza wskoczyłam na grzbiet leżącej walizki i pobiłam swój rekord w saneczkowej jeździe na brzuchu.... Wydawało mi się, że walizą kierują jakieś dziwne moce, bo skręcała bez mojej pomocy, zgrabnie omijała przeszkody, kierując się w stronę małej chatki, z której wydobywała się stróżka dymu. Tuż przed jej drzwiami zrobiła mały drift i spokojnie zaparkowała koło...stojących przed chatką... reniferów! Nieco oszołomiona śnieżną jazdą wstałam z walizki, otrzepałam się, a w międzyczasie drzwi otworzył.... Święty Mikołaj! We własnej osobie! Był taki, jak go sobie wyobrażałam - ogromny brzusio, szeroki pas, zacny, biało - czerwony kubraczek, czapa z bąbelkiem no i dłuuuga broda! Ho, ho ho! - rzekł w iście mikołajowy sposób.... Cieszę się Jadziu, że w końcu dotarłaś! Zdążyłem zaparzyć już herbatkę... chodź, zapraszam w me skromne progi... Nieśmiało weszłam do środka. W pokoju panowała sielska atmosfera, mnóstwo prezentów uginało się pod swym ciężarem, piękne lampeczki iskrzyły tysiącem kolorów, a w kominku pląsał ogień. Z kuchni wyszła uśmiechnięta od ucha do ucha Pani Mikołajowa przynosząc mi talerz gorącej zupy. Wieczór upłynął na długich rozmowach o życzeniach dzieci z całego świata, o tym jak pewien pies prawie pokrzyżował prezentową misję Świętego Mikołaja i o tym.... dlaczego się właściwie tutaj znalazłam. "Wiesz Jadziu, marzenia się spełniają, a Ty przecież chciałaś spędzić ze mną Sylwestra z tego, co pamiętam?" O rany! - pomyślałam. To dzisiaj Sylwester? No tak! Przecież wrzuciłam do walizki karteczkę.... O północy obejrzeliśmy najbardziej kolorowy na świecie pokaz fajerwerków, a potem to już tylko tańce do białego rana... Było... zacnie! Cóż, teraz już wiem na pewno: w przyszłego Sylwestra też lecę do Laponii - poimprezować ze Świętym !
Odpowiedź z Cytowaniem