Czarna rozpacz w białym kitlu
Kto choruje ,zrozumie...Ogarnia mnie już rozpacz ,nigdzie żadne interwencje telefoniczne nie pomogły.
Mąż zakwalifikowany do operacji serca na poczatek lutego,po niezbędnych badaniach,musiał przyjmować zlecony antybiotyk,
Od tygodnia żle się po nim czuł,wczoraj to już apogeum.
Noc nieprzespana prawie,wymogłam na nim;wzywam pogotowie.Pojechał o 7 rano.
Jest na O/ratunkowym trzymany w poczekalni już prawie 13 godzin.Owszem były badania ,nadal kolejne podobno badanie krwi ,ale nic się dalej nie dzieje .Czeka..... Nie mam nikogo z samochodem,nie wiem czy przyjmą na Oddział,czy odeślą po tych torturach do domu.Nic nie wiem i nic dowiedzieć się nie jestem w stanie.
Interwencję w TV podejmą w poniedziałek,no bo wszyscy przecież świętują,tylko chorzy świąt nie mają.
To co lekarze teraz wyprawiają,nic ich nie usprawiedliwia,to jest bezduszność i praktyki podobne do bezpieki.
Trzymać ciężko chorego na korytarzu,gdy dla pijaków i lżej chorych jest sala,gdzie przynajmniej leżą.
Choremu na serce,wcześniej w szpitalu uszkodzone żle przeprowadzoną ablacją ,łaskawie użyczono krzesła na kilkanaście godzin.To woła o pomstę do NIEBA !!!!.
Bezradna czekam w domu, bo gdzie po nocy na drugi kraniec miasta
|