A, jeszcze z naszego życia codziennego taka anegdotka.
W piątki i wtorki w moim mieście jest targ. Na szczęście jeszcze nie udało się go zlikwidować ,a na jego miejsce sklecić jakiś super psia mać market.Są normalne budki,ławki, a i ludziska siedzą na swoich taboretach i handlują. Od pietruszki,jajek,kury od baby......po dobry chleb z trzech konkurencyjnych piekarń. No to jesteśmy tam jak zapisał. Spotykamy znajomych, pogadamy, połazimy i kupujemy.
Dziś bób króluje u wszystkich. Dziadek koniecznie chce kupić. Ja nie przepadam, więc trwa gadanka.
Podchodzi znajomy dziadka, świetny mechanik złota rączka,obecnie emerytowany, chwilę słucha mowy o bobie i z zatroskaną, a łobuzerską miną pyta mnie:
- A czy nie uchodzi przypadkiem z dziadka powietrze po tym bobie?
|