Wyświetl Pojedyńczy Post
  #7  
Nieprzeczytane 28-06-2007, 15:06
urszula-kol's Avatar
urszula-kol urszula-kol jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Sep 2006
Miasto: Wrocław
Posty: 3 067
Domyślnie

Podobny stan chorobowy był u mojej mamy.W wieku 75 lat zaczęła słyszeć jakieś głosy, śpiewy.Widziała jakieś niebezpieczeństwa, krzyczała głośno w dzień i w nocy. Ale nie była nigdy agresywna.Coraz bardziej traciła rzeczywistość, cofała się w swojej świadomości kilkadziesiąt lat wstecz, rozmawiała z ludzmi którzy już dawno nie żyli. To sprawiały
postępujące zmiany w mózgu, u niej chyba na skutek padaczki na którą chorowała całe życie. Po pięciu latach nie potrafiła już nic koło siebie zrobić, coraz gorzej było z chodzeniem. Zabrałam ją do siebie do Wrocławia. Była u mnie 3 i pół roku, ale to był koszmar. Krzyki po nocach, wychodzenie z łóżka i upadanie ,trzeba ją było ciągle dżwigać/przez to wysiadł mi kręgosłup/, nie mówiąc już o pampersach, które bez przerwy z siebie zrywała.
Do Domu pomocy społecznej nie przyjęli bo niby jest najbliższa rodzina /ja niepracująca/. Ale udało się gdy od tych
ciągłych wypadań z łóżka dostała zapalenia płuc.Była w szpitalu
zapalenie płuc wyleczyli, ale znów nie mogła przełykać i stwierdzili,że nie nadaje się do opieki domowej.Lekarz załatwił
pobyt w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym i tam jest już przeszło 2 lata.Jest to 60 km od Wrocławia, jestem u niej raz w tygodniu.Poznaje mnie, uśmiecha się,dużo je,żyje w jakimś swoim świecie.Nie chodzi.
Całe leczenie od początku choroby, to było neurologia i psychiatria.Właściwie głównie to leki uspokajające od psychiatry.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem