Zła lub dobra macocha... Od czego to zależy?
Od człowieka? Od jego priorytetów?
Obserwowałam psiapsiółę mojej matki.
Jako młoda osoba zdecydowała się na związek z wdowcem z czworgiem dzieci. W tej czwórce było dwoje jego pasierbów, trochę skomplikowana sytuacja.
Dla pani Zosi było to pierwsze małżeństwo.
Decyzję podjęła po "próbie". Pan został zesłany na dość długi czas do rodziny, pani Zosia zamieszkała sama z dziećmi.Próba wypadła pomyślnie. Cała szóstka stanowiła zgraną i bardzo dobrą rodzinę.
Jedynym cieniem była śmierć wspólnego dziecka tuż po urodzeniu.
Więc można i tak.
Jeśli jest inaczej - to zwykle dlatego, że dążąc do ślubu z kimś "dzieciatym" albo się myśli wyłącznie o sobie, albo "Jakoś to będzie", albo się wcale nie myśli.
|