W wielkanocny poniedziałek cały Zwierzyniec wybierał się na Emaus. Cały Zwierzyniec i przynajmniej pół Krakowa
Zwierzyniecki Emaus - zwany niegdyś także "Hameusem" - ciągnie się wzdłuż ulicy Kościuszki - kramami, karuzelami i strzelnicami. Pierwotnie odbywał się w innym miejscu - na salwatorskim wzgórzu, od klasztornych murów po kościół Najświętszego Salwatora. Kiedy pod koniec XIX stulecia wzgórze zaczęło obrastać zabudowaniami, Emaus zszedł w dół. Jak pisał Tadeusz Seweryn: Już przy moście dębnickim - za dawnym mostem na Rudawie wznosiły swoje rusztowania karuzele i huśtawki, a im bliżej norbertanek, tym kramy odpustowe były gęstsze.
Na zwierzynieckim odpuście królowały piłeczki na gumkach - okrągłe, wypchane trocinami, błyszczące kolorowym "glanspapierem" pod warstwą celofanu. Blaszane koguciki, których ogony - z prawdziwych, farbowanych piór! - mieniły się niebywałymi kolorami. Nanizane na sznurki małe obwarzanki. Okrągłe pudełeczka, które po umiejętnym pociągnięciu przymocowanego do nich sznurka gdakały niczym kura. Bukiety z piór - równie kolorowe jak ogony blaszanych kogucików. Kalejdoskopy. Blaszane, bardzo kolorowe trąbki.
Później na Emausie zaczęła dominować plastykowa tandeta.
http://www.deon.pl/po-godzinach/kult...odpustami.html