Wyświetl Pojedyńczy Post
  #1  
Nieprzeczytane 24-01-2016, 10:06
Mar-Basia's Avatar
Mar-Basia Mar-Basia jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Europa
Posty: 33 587
Domyślnie 71 lat temu wyzwolono hitlerowski oboz koncentracyjny KL Auschwitz-Birkenau


71 lat temu wyzwolono hitlerowski oboz koncentracyjny – KL Auschwitz-Birkenau


Za pare dni, dokladnie 27 stycznia 2016 odbeda sie uroczystosci wyzwolenia KL Auschwitz – Birkenau. Tegorocznym uroczystosciom patronuje prezydent Polski – pan Andrzej Duda.
Program obchodow zapowiada sie bardzo ciekawie.

Kazdego roku zadaje sobie pytanie – ilu wyzwolonych wiezniow bedzie uczestniczylo w uroczystosciach? Kazdego roku szeregi sa i beda coraz mniejsze. Kto w tym roku stanie do apelu? Kto bedzie opowiadal naszym, dzieciom i wnukom o tym co jeden czlowiek potrafil zgotowac drugiemu czlowiekowi?
Czy wogole mozna nazwac czlowiekiem … tych co barbarzynsko mordowali, torturowali ludzi dla ich chorobliwej wizji swiata?

Po powrocie z uroczystosci napisze o nich wiecej. Postaram sie zrobic pare zdjec bowiem bedzie ku temu wiele okazji.

Zastanawialm sie dlugo od czego zaczac w tym roku? Roznie to bywalo na forum Seniorow kiedy usilowalam pisac o tym hitlerowskim obozie smierci. Wielu z Was z pelnym zrozumieniem podeszlo do faktow, inni wyrazili swoje zainteresowanie rechotem. No coz, ludzie sa rozni, nic ich nie zmieni.

Tegoroczne pare slow zaczne od calosci artykulu pana Michala BONI – “Oswiecim Dzisiaj”, napisany z okazji 70 rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz, na ktorego przedruk na naszym forum Seniorow uzyskalam zgode magazynu “Wszystko-co-najwazniejsze”.

« Oświęcim dzisiaj”, Michał BONI, Poseł do Parlamentu Europejskiego.

Postarajmy sie wyciagnac wnioski z tego co nam chcial przekazac autor.

Cytat:
Co dzisiaj znaczy doświadczenie Oświęcimia? W 70 lat po wyzwoleniu obozu i pełnym potwierdzeniu prawdy o nazistowskim ludobójstwie, o trudnej do uwierzenia skali Holocaustu. Bez względu zresztą na dane faktyczne dotyczące w końcu mniejszej liczby ofiar Auschwitz, niż to wyobrażano sobie wcześniej.

W czasie wojny trzeba było niezłomności Jana Karskiego, by przekonywać świat zachodni o zbrodniach Holocaustu i eksterminacji, jakiej na różnych narodach dokonywali hitlerowcy. Obojętność i milczenie były w jakimś sensie pochodną braku informacji i wiedzy, ale też i niemożności uwierzenia, że to mogłoby być możliwe. Szymon Wiesenthal w swoich wspomnieniach przypominał cyniczne słowa żołnierzy SS mówiących, że wygrana w wojnie polega na tym, iż świat nie uwierzy w świadectwa więźniów obozów koncentracyjnych. Jak w wierszu, który otwiera tom Prima Leviego „Czy to jest człowiek”:

Wy, którzy żyjecie bezpiecznie
W waszych ciepłych domach,
Wy, którzy wracając wieczór,
Zastajecie ciepły posiłek i przyjazne twarze;
Zastanówcie się, czy jest człowiekiem
Ten, co pracuje w błocie,
Co nie zna spokoju,
Co walczy o połówkę chleba,
Co umiera bez żadnego powodu.
Zastanówcie się, czy to jest kobieta
Bez włosów i bez nazwiska,
Z pustką w oczach i wyschłym łonem,
Jak zimowa żaba,
I nie ma już siły, by pamiętać.
Pomyślcie, że tak było:
Przekazuję wam te słowa.
Wyryjcie je w swym sercu,
Siedząc w domu, idąc ulicą,
Kładąc się spać i wstając;
Powtórzcie je waszym dzieciom.
Albo niech się zawali wasz dom,
Niech was porazi choroba,
Wasze potomstwo niech odwróci od was twarz.

Dzisiaj każdego dnia jesteśmy pod presją nawału informacji o dokonywanych zbrodniach, o terrorystycznej eksterminacji często przypadkowych osób, o wysadzonych autobusach z dziećmi. Im więcej wiemy, tym bardziej jesteśmy obojętni. To jest ten postoświęcimski paradoks współczesności. Wtedy, 80 – 70 lat temu, niewiedza budowała obojętność, dzisiaj — wiedza buduje również obojętność. Chociaż może wówczas przeszkodą była niemożność uwierzenia, że człowiek może uczynić to z drugim człowiekiem — tak jak opisywali to Borowski, Primo Levi czy Jorge Semprun w „Odpowiednim trupie”. Dzisiaj, myślę, przeszkodą jest spowszednienie złych, piekielnych wieści, nasze przyzwyczajenie, że tak po prostu jest.

Za każdym razem obojętność nie jest całkowita, bo przecież wojna aliantów była wojną z nazizmem, nie tylko z armią niemiecką. A dzisiejsze działania polityczne, by utrzymać w świecie pokój i równowagę, są próbą przełamywania obojętności. Niemniej jednak — i tamtej, i obecnej obojętności towarzyszy niezrozumienie.

Czym jest brak zrozumienia? Niemożnością ogarnięcia przyczyn różnych zjawisk, bo albo są one zbyt skomplikowane, albo nasze umysły i „czujniki” emocji nie potrafią zidentyfikować problemów.

Niemcy i Europa, dojrzewały — w negatywnym sensie tego słowa — do faszyzmu. Coś powodowało w latach 20. i 30., że kompleksy, lęki, słabości szukały kompensaty w postaci dyskryminacji, ksenofobii, odrzucenia tego, co odmienne i niepasujące do prostego wyjaśniania świata. Ale — wiemy to już chyba dzisiaj: żadne bezrobocie ani inflacja w Republice Weimarskiej nie mogą być moralnym uzasadnieniem powstania nazizmu. Tak jak dzisiaj żadna bieda na obrzeżach Paryża nie uzasadnia terroryzmu ani antysemityzmu.

I faszyzm, i stalinizm, budując fundamenty państw terroru, opierały się najpierw na manipulacji obrazem świata. Wielka praca Klemperera o LTI („Lingua Tertii Imperii”) systemową analizą pasuje i do rzeczywistości sowieckiej Rosji.

Paradoks historii polegał w 1945 roku na tym, że Auschwitz zostało wyzwolone spod jarzma hitlerowskiego przez Armię Czerwoną, w innych sytuacjach bliską NKWD, które było swoistym orężem terroru państwa sowieckiego. Przez lata pamiętaliśmy bardziej o ofiarach Holocaustu i terroru niemieckiego, a oddalaliśmy w pamięci zbrodnie stalinowskie.

Nie chcę jednak teraz, w 70. rocznicę uwolnienia niewielkiej grupy ocalonych z Auschwitz, zaczynać dyskusji o podobieństwach i różnicach między dwoma najstraszniejszymi dwudziestowiecznymi totalitaryzmami.


Dziś jest czas pamięci o ocalonych, ale i tych, którzy nie ocaleli. O ofiarach — „…czym jest nieodwracalny status ofiary, a jedynie stąd można z niejaką precyzją wywieść prawdziwą naturę terroru. Do psychicznej i społecznej konstytucji ofiary należy, że wyrządzone jej szkody nie mogą być wyrównane. W ofierze nadal działa historia, a przede wszystkim działa zasada, która zrobiła z niej ofiarę, zasada fizycznej przemocy. Kto był ofiarą, ten pozostaje ofiarą” — pisze Sebald w eseju „Oczyma nocnego ptaka”, o doświadczeniu, jakie niósł w sobie Jean Amery.

Trzeba o tym pamiętać z kilku powodów. Holocaust to nie tylko doświadczenie wojenne, precyzja maszynerii biurokratycznej III Rzeszy, sumienność wykonywania rozkazów i Arendtowska „banalność zła”. To doświadczenie z pogranicza psychologii i socjologii, to w kulturowym sensie — antropologia zła w przerażająco krystalicznej postaci. Największe świadectwa Holocaustu i Oświęcimia to z jednej strony detale techniczne, za jakimi kryli swoje osobowości ludzie będący katami. To fakty — piece krematoryjne wykonywała firma z Wiesbaden, która wiele lat po wojnie dalej je projektowała i produkowała, tyle że w innych celach, nawet nie zmieniając nazwy swojej marki. Ale to również detale cielesno-emocjonalne, za jakimi w lęku nie do pokonania musiały chować się ofiary. Jak bohater „Pejzaży metropolii śmierci” Ottona Dov Kulki, mały chłopiec, który pomyłkowo, machinalnie dotknął drutu pod napięciem, by przekazać blaszak z zupą swojemu wujowi — i, o dziwo, przeżył.
Kaci zaszczuwali swoje ofiary — bo taki wzór powstał: od języka poczynając, poprzez zapisy w prawie, aż do dramatu scen ostatnich i ostatecznych.



Ofiary Oświęcimia ocierały się o prawdziwą ludzką ostateczność. Samotne i bezradne. Przytłoczone — z pewnego punktu widzenia — niewytłumaczalną nienawiścią jako nieoczekiwanym fundamentem świata.

Dramat Holocaustu, dramaty podobne — kiedy mamy do czynienia z mordem uzasadnianym genocydem — pokazują, iż cierpienie trwa dalej po zakończeniu fizycznego aktu. Boli ta niewytłumaczalność jako fundament świata — dlaczego ktoś mógł, może mnie opluwać, bić, atakować słowem i czynem.
Tu jest sedno: w nieuzasadnionej nienawiści.
Dlaczego nienawidzono Żydów, obcych rasowo i etnicznie, odmiennych seksualnie, chorych psychicznie? Dlaczego ich stygmatyzowano? I w imię jakiego Boga oraz jakich bogów musiała spadać na nich kara…?

Żyjemy w czasach, kiedy nienawiść rośnie. Oparta na fundamentalizmie religijnym, oparta na codziennej niechęci do obcych spotykanych w pobliskim sklepie — Romów, muzułmanów — oparta na potrzebie poniżania każdego, kto nie podziela moich poglądów. Mowa nienawiści rośnie tym bardziej, im bardziej bezkarnie może się rozprzestrzeniać zło w internecie, nazywanym równocześnie siecią wolności…

I to jest najgłębsza lekcja, jaką powinniśmy utrwalić dzisiaj w sobie — w rocznicę uwolnienia ostatnich więźniów Auschwitz.

Michał Boni
26 stycznia 2015
https://wszystkoconajwazniejsze.pl/m...jsze-nr-32015/


PS. Prosba do Administracji i moderatora watku. Prosze wyjatkowo zaakceptowac dluga tresc mego wpisu.Mysle, ze znajdzie to zrozumienie.
__________________
Kozła bój się z przodu, osła z tylu, a złego człowieka ze wszystkich stron.
Szczęśliwego człowieka nie można obrazić. Można go tylko rozśmieszyć
Dla zasady robie screeny wszystkich moich wypowiedzi!
Odpowiedź z Cytowaniem