Cześć i dziękuję Ci Ostatku za miłe przyjęcie moich pierwszych kroków na tym forum.
Pozwól, że tym razem polecę przyziemnym racjonalizmem, którym sam czasem pogardzam, obrzydzam go innym i nazywam naiwnym.
Otóż jakoś nie mogę wykrzesać z siebie za grosz kompleksu zachodnio-cywilizowanego ludka, nienadążającego za wschodnim mistycyzmem. Ja ten ich mistycyzm szanuję i odnoszę się do niego z prawdziwym respektem, jak do wielu innych rzeczy, co do których czuję się umysłowo i duchowo nieprzygotowany.
Mistycyzm pozwala w pewnych warunkach na praktyczne rozwiązania naszych ludzkich spraw z pominięciem wiedzy, ale sam tej wiedzy nie buduje lub tworzy tylko jej mistyczne protezy. Nie wiemy ilo-wymiarowy jest nasz świat, ani tego – czy teoria strun i cała fizyka kwantowa nie jest przypadkiem nędzną namiastką wiedzy, taką jaką były średniowieczne teorie kosmologiczne.
Starożytni mistycy również nie mieli o tym pojęcia, choć ich niezwykłe zdolności odczuwania prawdziwych właściwości tego świata mogły być rzeczywiście o „lata świetlne” lepsze od naszych.
A co do życia po życiu, to również czekam, jednakże bez żadnej gwarancji, że czegokolwiek się dowiem.