Wyświetl Pojedyńczy Post
  #55  
Nieprzeczytane 26-11-2011, 17:29
elizka's Avatar
elizka elizka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2007
Miasto: Polska
Posty: 11 514
Domyślnie

Tego roku straszny głód trzymał w swych okowach miasto Gdańsk. Nawet mnisi z klasztorów musieli szukać pomocy we wsiach. Jeden franciszkanin ruszył w drogę.

Znalazł dobrych ludzi, którzy obdarowali głodujących w klasztorze, bochenkiem chleba.
Mnich, włożył chleb pod szkaplerz i raźnie jak na kogoś, kto od paru dni nic nie jadł, ruszył z powrotem . Chociaż miał wielką ochotę natychmiast się posilić , dzięki silnej woli i wprawieniu w postach udało mu się powziąć mocne postanowienie, że zrobi to dopiero w swojej klasztornej celi. Pokazanie komukolwiek chleba na drodze było bardzo niebezpieczne.

Prawie biegł drogą do Gdańska, co jakiś czas uchylając nieco brzegu szkaplerza, by nasycić choćby oczy, nim nasyci brzuch. Robił to również po to, by uciszyć sumienie, które cichutko przypominało mu, że opowiadał o głodnych współbraciach z zakonu, z którymi tak naprawdę wcale nie zamierzał się swoją zdobyczą dzielić. Pech chciał, że kiedy już całkiem niedaleko miejskich bram zerkał na chleb, zauważyła to żebraczka. Kobiecina chwiejnym krokiem szła od Gdańska, patrząc na mijanych ludzi pustymi oczami i tuląc do piersi niemowlę, które albo spało, albo nie miało już nawet siły płakać.

Zaczepiła mnicha mówiąc:
- Ojcze, czy mógłbyś dać mi coś do jedzenia dla mnie i dla mojego dziecka?
-Czego chcesz, kobieto! – prawie krzyknał –przecież ja sam nie mam co jeść w ten podły czas!
- Masz przecież chleb pod szkaplerzem! Sama go przed chwilą widziałam!
-Niech ci Bóg poprawi wzrok, kobieto! – odparł oburzony mnich.
– To co wzięłaś za chleb, to kamień, który noszę dla obrony przed złymi ludźmi i głodnymi psami!
-Dobrze – rzekła kobieta przez łzy – skoro mówisz, Ojcze, że to kamień, niech tak właśnie będzie.

Mnich przyspieszył kroku. Tu, blisko miejskich murów, mogło się zdarzyć więcej takich natrętów. Nie zajrzał też już ani razu pod szkaplerz. Do klasztoru nie było już daleko, ale ukrywana zdobycz ciążyła mu jakoś dziwnie. Tłumaczył sobie to głodem i znużeniem szybkim marszem. Wreszcie, przez nikogo nie zauważony, wszedł do klasztoru i dotarł do celi. Zaryglował drzwi.

Chleb okazał się kamieniem.

Kamień ten, ku przestrodze, zawieszono na łańcuchu w Kościele Mariackim.

W roku czternaścieset trzynastym po narodzinach Pana,
W wigilię świętej Barbary, prawda to wszystkim znana,
Mały bochenek chleba białego
Zmienił się w kamień z rozkazu bożego.
Módlcie się za grzesznika biednego,
Bo kamień powstał z cudu prawdziwego.

Jak widać, znana jest nawet dokładna data cudu. Zdarzył się 3 grudnia 1413 roku.



PS.Co to jest szkaplerz?

http://www.opoka.org.pl/slownik/szkaplerz.html
Dziś to słowo ma i inne znaczenie-prawda?
Odpowiedź z Cytowaniem