Dla mnie wspaniałymi filmami pozostaną między innymi film Felliniego La strada z Giuliettą Massiną i Anthonym Quinnem z lat chyba pięćdziesiątych. To było tak dawno a ciągle widzę Gelsominę z bębenkiem i ... " Errivato
Zampano!"
Potem Lecą żurawie z piękną i wspaniale grającą Tatianą Samojłową.
I jeszcze Grek Zorba
Najbardziej zaskakującym jeszcze w głebokim PRLu był dla mnie krótkometrażowy film Dwaj ludzie z szafą nieznanego wtedy Polańskiego. Wtedy było to chyba coś nowatorskiego.
Ale podobnie , jak Benigna mam też zawsze w pamięci obraz tego kowboja grającego na organkach smutną i straszną melodię Ennio Moricone.
Teraz o takich filmach mówi się - kultowe.
Mnie to określenie nie za bardzo się podoba. Ale naszym dziadkom też się wiele rzeczy nie podobało i nic nie poradzili.
Pozdrawiam. Wiesław
|