Dzięki z posty! Jestem skłonna optować za zwyczajną przyzwoitością, na pozór tak łatwą i oczywistą.
A teraz wytłumaczę się i zwierzę, żeby mnie nie posądzano o nieosobiste "rzucanie kostek". Wczoraj złapałam się na tym, że po pewnym długim kryzysie znów myślę o tzw. perdołach. Przeżuwając kwestię intuicji (istota, znaczenie, ...) wycięłam charakterystyczny dla siebie numer, a już bałam się, że ta cząstka mojego "ja" bezpowrotnie przepadła. Zdrowieję!wracam do siebie!