Wyświetl Pojedyńczy Post
  #20  
Nieprzeczytane 24-06-2010, 12:06
Arnika-tarnina's Avatar
Arnika-tarnina Arnika-tarnina jest offline
Początkujący
 
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Świebodzice - dolnośląskie
Posty: 48
Smutny

... poszliśmy na miejsce przeznaczenia, ja prowadziłam psa, mój mąż szedł w przodu... widziałam... płakał jak dziecko...

Na ogródku nie było już upału... ale za to masa komarzyc. Zdjęłam mu obrożę i smycz...
mąż zapytał: "nie uwiązałaś go?" odpowiedziałam:"po co? przecież nie ucieknie"

Patrzyłam na niego gdy tak siedział na trawie... o dziwo zaczął reagować na owady latające koło niego... pomyślałam, a może jeszcze nie...
Stałam w oddali by nie czuł mojego niepokoju... i płakałam...

ogródek nam zarósł wysoką trawą mąż kosił sierpem robiąć ścieżkę dla weta... No i żeby się wyżyć... zrzucić ból... frustyrację...
Mój mąż poszedł po panią weterynarz... przyszli razem po pół godzinie... potem mąż oddalił się od nas... rozumie go... nie mógł na to patrzeć...
Napi dostał dwa zastrzyki... głaskałam go nawet wtedy gdy już było wiadomo że serce mu stoi... Pani wet. poszła...
my zostaliśmy z Napim, leżał tak sobie na zielonej trawie już spokojny... denerwowały mnie owady które siadały na niego... jakoś było ich więcej niż przedtem...
Napika pochowaliśmy pod wielkim drzewem w lasku koło naszej działki, gdy będziemy przychodzić na swój ogródek ...
będziemy blisko niego...
Odpowiedź z Cytowaniem