Wyświetl Pojedyńczy Post
  #16  
Nieprzeczytane 16-01-2008, 14:53
Kundzia's Avatar
Kundzia Kundzia jest offline
....
 
Zarejestrowany: Feb 2007
Miasto: małopolska
Posty: 4 696
Domyślnie Jeszcze jedna legenda o Tarnowie

"... Lucyfera to sprawa, że Tarnów dziś leży na wzgórzu i do ratusza na rynek i do katedry wysoko wspinać się potrzeba. I nad tym też płacze nieszczęśliwy Spytko, który żył przed wiekami a po dziś dzień mętne łzy jego płyną naszym Wątokiem. Spytko to ukochany jedynak hrabiów Tarnowskich, który z ojcowskiego zamku przy Górze św. Marcina wyjechał raz na koniku a choć strojnie odziany, łzy miał w oczach i bolesnym spojrzeniem ogarniał okolice Tarnowa. Miasto i wsie pobliskie spalone przez dzikich Tatarów, ludność, która zdążyła uchronić się w zamku i w lasach, wróciła grzebać pomordowanych i oglądać zniszczenia. Spytko wie dobrze, że na otarcie łez wdów i sierot, na chleb dla głodnych i odbudowę spalonych domów, cały skarbiec ojcowski w podziemiu zamkowym ukryty nie byłby za wielki. ale chciwy ojciec, pan Tarnowa, strzeże swych skarbów wyłącznie dla syna, więc skąpe jego jałmużny nawet w małej części nie pokrywają morza nędzy. Wprawdzie kapelan zamkowy pocieszał Spytka perswazją, że kara Boża, jaka za grzechy spadła na ludzi musi być odcierpianai nie ma na to rady, ale Spytko niepocieszony jedzie właśnie leśną ścieżką wiodącą tuż pod Tarnów i opłakując niedolę ludu rozmyśla nad radą: bo złote, miodowe miał serce ów Spytko. I oto nim z lasu wyjechał przed zgliszcza Tarnowa, zastąpił mu drogę czarny jeździec, w którym Spytko zaraz domyślił się diabła. Łatwo odgadnąć, że wnet stanęła między nimi umowa. Diabeł obiecał Spytkowi rychłą odbudowę spalonego miasta i wsi a za to, po upływie równego roku miał prawo porwać Spytka z duszą i z ciałem do piekła! I podpisał Spytko cyrograf gęsim piórem, we krwi własnej serdecznego palca umaczanym, a diabeł natychmiast legł na ziemi wśród gęstych drzew i strasznym tchnieniem wypuścił z gęby czarny płomień; bo wiadomo, że od ognia piekielnego odjęta jest światłość!Tym czarnym płomieniem w jednej chwili wypalił diabeł tunel spod miasta aż pod zamek przy Górze św. Marcina. Tym tunelem dostał się Spytko do ojcowskiego skarbca. Wybierał stamtąd złote i srebrne monety, kosztowne ozdoby i klejnoty, które rozdawał wynędzniałej ludności. A oto z różnych stron nadjechali czarno odziani rzemieślnicy, którzy nie godząc się z nikim i nie pytając nikogo o zapłatę, zaczęli wycinać okoliczne podmiejskie lasy, budowali nowe domy w Tarnowie i chaty na wsiach, zjawili się czarni kupcy, rozkładając na rynku wszelaką żywność, odzież, narzędzia, broń, sprzęty, które każdy łatwo mógł nabyć za jałmużny rozdawane przez Spytka. Ten ani się spostrzegł, jak rok równy upłynął i właśnie gdy zdążał tunelem do ojcowskiego skarbca po nowe dla ludu monety objęły go nagle czarne płomienie i paląc przeraźliwym ogniem pociągnęły w głąb ziemi! Wpadł do otchłani czyśćcowej, wielkie zamieszanie wśród dusz cierpiących tam czyniąc a czarne płomienie ciągnęły go głębiej, w czeluść piekielną! Ale o dziwo! Gdy Spytko leżał już na wznak na dnie czyśćca, zanużyły się nogi jego i głowa w najboleśniejsze płomienie piekła, ale tułów Spytka pozostał na dnie czyśćcowym. Pochwycili go z furią straszni szatani, w przedziwnej swej postaci olbrzymich smoków i gadów, tak przeraźliwie potwornych, że żywy człowiek umarłby zaraz na widok jednego z nich od lęku okrutnego. Potwory diabelskie wyjąc przeraźliwie, ciągły i pchały i wtłaczały Spytka w piekielną czeluść, ale nadaremnie. Od furii trzęsła się ziemia, chwiał się zamek, waliły się drzewa, chaty i domy w Tarnowie! Aż wyszedł z czeluści sam Lucyfer, potwornością swoja przerażając wszystkich diabłów! Wsparł się potężnie na piersiach Spytka, pchając go w głąb i wygiął nad nim swój potworny grzbiet z taką mocą, że wysadził powierzchnię ziemi tuż pod Tarnowem tak, że całe miasto leżące dotąd w dolinie, znalazło się nagle na wzgórzu a rynek i katedra na samym szczycie! I wtedy pękło dobre serce Spytka i trysnął z niego jasny płomień miłosiernej miłości! Na widok tego jasnego płomienia przerażony Lucyfer a z nim wszyscy szatani zapadli się nagle w sam środek ziemi, w czarnym piekielnym ogniem wypełnione przepaście! A Spytko pozostał w czarnych płomieniach czyśćcowych i będzie w nich płonął aż do końca świata - a potem otworzy mu sięniebo za ten serdeczny jego płomień miłosierdzia dla bliźnich. Tymczasem w serdecznym żalu opłakuje swą zdradę Boga i własnoręczny swój podpis przynależności do diabła. Bolesne łzy Spytka wypływają na powierzchnię ziemi i won-toczą się tworząc rzekę Wątok, do której spływają też męty grzechów, wszystkich mieszkańców Tarnowa. Oj i nie prędko spływać przestaną! I zagradzają drogę na wzgórze miasta i do katedry tarnowskiej. Ale kto duszę spowiedzią w kościółku oczyści, rzekę Wątok przejdzie, stromym wzgórzem miasta się nie zrazi i do katedry ochotnie po nim się wspina, tego modlitwy rychło do Nieba dopłyną i wysłuchane zostaną. Pytacie, gdzie jest ono wejście pod Tarnowem do podziemnego tunelu Spytka? Przy Bramie Pilzneńskiej! Stanął nad nim i pokrył go pierwotny kościół Bernardynów.
Wątok dzisiaj
__________________
"nie jestem absolutnie gruba, tylko moja bogata osobowość nie mieści się w mniejszym rozmiarze"

http://mojezacisze-kundzia57.blogspot.com/
Odpowiedź z Cytowaniem