Wyświetl Pojedyńczy Post
  #11  
Nieprzeczytane 09-09-2019, 21:45
Kalina63 Kalina63 jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Mar 2012
Posty: 336
Domyślnie

Czy mamy wierzyć, że za tym gigantycznym wzrostem sprzedaży polskiego drewna stoi kornik? Wolne żarty. Tylko pieniądze.

Z 60.903 ton w 2017 do 442.638 ton w 2018?
http://www.statistikdatabasen.scb.se...timeValue=2016

Lasy są naszym zbawieniem. Każde drzewo w mieście jest na wagę złota. Drzewa przy drogach ocieniają ją obniżając temperaturę nawierzchni. Mieszkam w dużym mieście, ale na terenie zalesionym. Gdy w największe upały wjeżdżam w swoją ulicę, termometr samochodowy pokazuje spadek temperatury o 2 stopnie. W tym roku dosadziłam 4 duże (wysokości ok. 2 metrów) drzewa w swoim i tak nieźle zalesionym ogrodzie.

Nie chcę pamiętać tych widoków, kiedy ustawa Szyszki weszła w życie. Zewsząd słychać było jazgot pił tnących drzewa, a po okolicy krążyły samochody z przyczepami z drewnem. Koszmar.

Mój już nieżyjący sąsiad zrobił tabliczkę i powiesił ją na ogromnym dębie przy naszej ulicy. Napisał: dbajcie o drzewa z dziuplami, bo zostaniemy bez ptaków na świecie sami.
Może dobrze, że nie doczekał nowych właścicieli działki, którzy budowę zaczęli od wycięcia tego dębu. Serce by mu wtedy pękło. A oni teraz smażą się w upale w otoczeniu tui schnących przy płocie...

Zwracajcie uwagę zarządzającym terenami przy nowych inwestycjach - owszem sadzą drzewa, ale nie podlewają ich. Schnie prawie połowa nowych nasadzeń. Ostatnio Warszawa chwaliła się wieszaniem takich worków z wodą sączącą się powoli do roślin. To wszystko na nic, jeśli my nie będziemy interweniowali i sami dbali o każdą zieloną przestrzeń.

Może to zbyt długa wypowiedź, ale właśnie pada i nie muszę podlewać platana
Odpowiedź z Cytowaniem