Moje wspomnienia związane z Fryderykiem sięgają lat szkoły podstawowej. Pamiętam lekcje języka polskiego w małej wiejskiej szkółce połozonej u stóp Gór Świętokrzyskich.
Każda klasa dostawała zadanie stworzenia albumu o Chopinie.Nie było ksero,czasopism,cudów techniki.Mieliśmy bloki techniczne,kredki,tusz, redisówki....no i lekturę,wlaśnie o naszym kompozytorze.
Rysowaliśmy, odwzorowując obrazki z książek i albumów z miejscowej biblioteki szkolnej i wiejskiej.Nasza pani Jarosz pilnie śledziła nasze prace.Pomagali rodzice.Chodziło o konkurs nie tylko na najpiękniejszy album,ale także zgaduj zgadulę .Jedni rysowali,inni uczyli się.Ileż przy tym było emocji.
Narysować postać Żywnego, dworek w Żelazowej Woli,wierzbę płaczącą,pomnik warszawski.....a gdzie tam nam było do Warszawy.....
|