Andrzeju...
nie dotrzymałeś słowa. Mieliśmy się spotkać... kiedyś latem... ustalaliśmy szczegóły: ciężarówka pełna psów i kotów, czy też przyjazd pod róże...
Mieliśmy usiąść spokojnie i przy piwku porozmawiać serio i żartobliwie o tajemnicach masonów i różokrzyżowców... o sprawach dziwnych, poważnych i wesołych... o książkach i poezji... o zwierzętach i ptakach...
odszedłeś...
głupi, bardzo głupi dowcip. Tego się nie robi rodzinie, koleżeństwu i przyjaciołom...
do zobaczenia po drugiej stronie tęczy... pozostaniesz światłem w kwitnących różach...