Wyświetl Pojedyńczy Post
  #1  
Nieprzeczytane 19-11-2012, 20:58
szpadyzor szpadyzor jest offline
Początkujący
 
Zarejestrowany: Aug 2012
Miasto: Trójmiasto, Polska
Posty: 10
Domyślnie Wyprowadzka 22latki z rodzinnego domu


Witajcie :-)

pamiętacie mój post trzy miesiące temu z wołaniem o pomoc co robić ? Wtedy stałam na rozstaju dróg, w końce podjęłam decyzję i minęło trochę czasu, trochę się pozmieniało... Dlatego doszłam do wniosku, że miło będzie jeśli napiszę co stało się dalej ze mną, Mamą i wyprowadzką, jak moi drodzy wpłynęliście na moje życie ......

Dzień wyprowadzki był tragiczny, szczególnie, że do ostatniej chwili Mama miała nadzieję, że już "zmądrzałam" i zostanę. Gdy zaczęłam się pakować, ubrała się i z hukiem wyszła z domu. Wieczorem przyszłam do domu, zapomniałam wziąć laptop ze sobą. Gdy mnie zobaczyła zaczęły się jakieś akcje np z popychaniem, krzykami i grożeniem pięściami. Zakręciło mi się w głowie z wrażeń, wyszłam stamtąd cicho zamykając drzwi i przez miesiąc nie miałyśmy kontaktu. Przez pierwsze dni było mi strasznie, miałam okropne wyrzuty sumienia, Mama dodatkowo podsycała to smsami, na które nawet nie wiedziałam jak odpowiedzieć, porównywała mnie do swojego rodzeństwa, które to gdy ich ojciec- mój dziadek- zaczął na starość troszkę chorować, zaniki pamięci, zwidy jakieś itd. nie wzięli go do siebie do domu, choć mieli warunki i w niezbyt miły sposób umieścili go w domu opieki- dziadkowi było tak dobrze, ale samo jego zabranie tam mocno przeżył. Więc porównywała mnie do nich, że jestem taka sama i tak samo ją potraktowałam, jestem oszustką, jaka to rodzina mojego chłopaka musi być okropna i dużo dużo innych rzeczy pisała mi tymi smsami, czasem o normalnej porze, czasem o 3 w nocy, 5 nad ranem... Zadzwoniłam do niej po miesiącu powiedzieć, że zaczynam niedługo nową pracę. Niedługo potem miała urodziny więc odwiedziłam ją w domu, było trochę płaczu, przytulania itd. Właściwie to wyszło trochę śmiesznie bo... najbardziej obrażona w tej sytuacji jest MOJA SIOSTRA. Nie chce ze mną rozmawiać, ledwo co wykrztusi "cześć" itd. Mama mówi, że mnie nienawidzi. Cóż...
Nie żałuję decyzji.
Życie na własny rachunek jest trudniejsze niż w domu z rodzicami. Czuje się nieustanną presję, zmartwienie o przyszłość, pieniążki, pracę, obowiązków wydaje się być więcej niż dotychczas. Ale mimo wszystko jest pięknie na swój sposób.
Z mamą rozmawiamy inaczej niż wcześniej. Poucza mnie mniej, ja nie martwię się i nie przejmuję tak jak wcześniej ostrymi opiniami, wypowiedziami na mój temat. Czuję, że nie może mnie już dotknąć zawarty w jej słowach cynizm, co więcej pogodziłam się, że tak już jest, że Mama jest taką osobą i nie mam do życia, do Niej żadnych pretensji. Wolę przemilczeć niektóre sprawy, tak jak wcześniej, z tym, że teraz za moim milczeniem nie kryje się rozpaczliwa szamotanina i wycie w duszy, tylko dziwne... pogodzenie ze stanem rzeczy.
Coraz rzadziej boli mnie serce, lepiej śpię, nie budzę się w nocy z krzykiem jak było wcześniej, nawet już nie lunatykuję co było nagminne u mnie :-D , przestaję myśleć o sobie źle, mam siłę do podejmowania wyzwań, stałam się odważniejsza, naprawdę pokochałam rozmawiać z ludźmi, sama się sobie dziwię, jaka chęć do życia uwolniła się ze mnie.
I choć na razie mam (przepraszam za słowo) gównianą pracę za 800zł, jestem przeszczęśliwa.
Wasze wypowiedzi tutaj dały mi możliwość wejścia na zupełnie nowe, dotąd nieznane mi płaszczyzny spostrzegania problemu. Myślę, że gdybym nie napisała wtedy, nie odważyłabym się na ten trudny krok. Dziękuję!
No, ale zrobiło się trochę patetycznie, a miałam zamiar pisać zwyczajnie. Kończę zatem i pozdrawiam :-)

szpadyzor
Odpowiedź z Cytowaniem