Wyświetl Pojedyńczy Post
  #43  
Nieprzeczytane 12-01-2014, 03:09
zielarka zielarka jest offline
Początkujący
 
Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Pyskowice
Posty: 1
Domyślnie

Sylwester, który uważam za najlepszy spędziłam w pociągu - czyli w naszym kochanym PKP!
Pamiętam zimę 1978 roku była ona wyjątkowo ciepła, ale 31 grudnia temperatura nagle spadła do minus 20 stopni Celsjusza i zaczął sypać niespodziewany, gęsty śnieg!
Silna zawierucha - więc na ulicach szybko zrobiły się wielometrowe zaspy.
Miałam zaproszenie na zabawę sylwestrową do mojej przyjaciółki z Krakowa, bardzo się cieszyłam!
Impreza stanęła jednak pod znakiem zapytania! Co robić?
Ale co mi tam!!! Jadę
Postanowiłam dotrzeć koleją i stało się, utknęliśmy gdzieś w pięknych okolicznościach przyrody, w totalnych zaspach, nieustannie przysypywani śnieżykiem białym
Najpierw ludzie wkurzeni, zniecierpliwieni, bo przecież każdy miał jakieś plany Sylwestrowe, ale kiedy wiadomo było, że nowy rok powitamy właśnie w PKP, dało się wyczuć pogodzenie z losem.
Ludzie stopniowo zaczynali wyciągać wałówkę i coś mocniejszego, co w tamtych czasach wiadomo było, że każdy wybierający się w dalszą podróż posiada. Z każdą chwilą zaczęło się robić weselej Ktoś zaczął grać na gitarze, z innego przedziału dochodziły melodyczne dźwięki organek.
Potem już było tylko bardzo sympatycznie, wesoło i solidarnie!!! Wszyscy dla siebie nadzwyczaj mili, serdeczni i pomocni, jednym słowem - szczęśliwa. wielka rodzina pasażerska. O północy wystrzeliły radzieckie szampany, a pyszny toast wypiłam z emaliowanego garnuszka Życzeniom nie było końca
Staliśmy nie wiem ile godzin, nikt właściwie czasu nie liczył.
Wszyscy poddali się chwili. Na miejsce dotarliśmy gdzieś nad ranem.
Był to jeden z moich najlepszych Sylwestrów, a na pewno najbardziej oryginalny i niezapomniany
Odpowiedź z Cytowaniem