Nie rozumiecie do końca o co chodzi. Pełno młodych szuka sposobów na to, żeby się usamodzielnić. Wyjść z garnuszka rodziców. Banki nie chcą nam udzielać kredytów. Jest z tym ogromny problem. Sam fakt, że pracujemy nie wystarcza. Musi to być umowa o pracę na czas nieokreślony a takich nikt nie daje już (nawet jeśli ktoś ma taką umowę to podpisywał ją szmat lat temu, dzisiaj nie znam nikogo kto taką posiada!). Niby są te wszystkie programy mieszkaniowe (czyt. "Rodzina na swoim") ale tak na prawdę, żeby móc z tego skorzystać trzeba spełniać surowe warunki. Teraz nikt nie dostaje mieszkań z zakładu pracy. Wam było dużo łatwiej, choć będziecie zaprzeczać, że "wcale tak nie było, nam też było ciężko" mam nadzieję, że zrozumiecie młodych chociaż trochę. Można wynajmować - owszem, nie zapewni to jednak poczucia stabilności i bezpieczeństwa. O lichwiarskich cenach stancji też pamiętajmy. Szczerze to wolę płacić te 500-700zł jakiejś samotnej emerytce w zamian za mieszkanie niż wrzucać jakimś ludziom, którzy mają kilka mieszkań i żyją z wynajmowania na czarno...
|