WItajcie leśne skrzaty w melinie już pisałam a i u was spędzam wiele czasu...
poniedziałek mam od samej 6.30 ZWARIOWANY!!!!!
Wstałam, poszłam do łazienki, myje twarz jest dobrze,widzę swoje odbicie w lustrze. Hmm pomyślałam czas umyć zęby, myje,myje i co raz bardziej moje oczy są wybałuszone..otóż...nałożyłam krem do stóp.... nie wiem jak to się stało... To nic...wściekła biegam za kotem, który porwał mi koszulkę i biegał po pokoju..też nic.. otworzyłam okno aby sprawdzić czy zimno,odwróciłam się,Max jak co dzień przechadza się po parapecie..i nagle słyszę buuummm... zbiegam z drugiego piętra z bardziej wybałuszonymi oczami i walącym sercem,a on przy klatce z trawą w pysku stoi jak zamurowany tylko żuchwą rusza (był w szoku) ale zaraz odżył
.. Pomyślałam iść do pracy czy nie iść... zajrzałam do kalendarza czy to 13 ty czy cuś...NO ale to nic... wybiegam bo już 8 ma (a od 8 mej pracuje
, wsiadam w tramwaj,jadę...jadę,jadę i jadę niestety nie ten kierunek...dojechałam na 8.45 i siedziałam i się nie ruszałam przez godzinę bo bałam się że znowu cuś mi się stanie...
Niestety to jeszcze nie koniec dnia...hahahahah i oby do północy , no... tyle hihihihih