Cytat:
Napisał Wilhelmina
Przez wiele lat potrafiłam, zwłaszcza w trudnych sytuacjach, zachować spokój i logicznie myśleć. Ostatnio przekonałam się, że coś w "ustrojstwie" szwankuje.Jak mi się wydawało, że po narkozie umiera mój kot, to zachowywałam się tak, że tylko kaftan bezpieczeństwa i wariatkowo.Nigdy bym nie przypuszczała, że stać mnie na coś takiego. Może to "zmęczenie materiału"?
|
To nie jest "zmęczenie materiału" Wilhelminko, poprostu bardzo kochasz swojego kotka. Ja jestem postrzegana jako osoba bardzo twarda i odporna psychicznie /nie jestem płaczliwa/, pewnego ranka w lutym 2001 r. obudziłam się i stwierdziłam, że mój ukochany Rex /owczarek kaukazki/ jakoś dziwnie wygląda, śpi nie reaguje na mój głos, położyłam ręke na jego głowie i pomyślałam że chyba nie żyje /umarł we śnie/. Przez miesiąć nie mogłam nigdzie wyjść z domu bo płakałam bez przerwy /i nie mogłam przestać/, twarz i oczy miałam tak spuchnięte od płaczu że sama się przeraziłam na swój widok w lustrze. Przez całe moje dorosłe życie towarzyszą mi psy, Rex był psem wyjątkowym takiego psa spotyka się raz w życiu /jezeli ktos ma szczęście/, był ogromnym pięknym psiskiem ważył 95 kg /będąc szczupłym/, bardzo wierny, nieufny w stosunku do obcych, nieprzekupny, kochający swoja pańcię miłością wielką i dozgonną /z wzajemnością/. Wychowałam go od szczeniaczka i do dnia dzisiejszego jak patrzę na jego zdjęcia to mam "spocone oczy".