Wyświetl Pojedyńczy Post
  #1  
Nieprzeczytane 24-11-2009, 11:16
albert's Avatar
albert albert jest offline
Czasem zajrzy
 
Zarejestrowany: Sep 2009
Posty: 87
Domyślnie


Cytat:
Napisał Mavronka Freydis
Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej opowiada sie za wprowadzeniem oplat za leczenie, w wysokosci pokrywajacej roznice miedzy pieniedzmi otrzymywanymi z NFZ, a faktycznym kosztem leczenia. Poniewaz koszty leczenia stale rosna, a NFZ placi coraz mniej najlepszym wyjsciem w/g pana prezesa jest obciazyc ta roznica pacjenta. Najciekawsze w tym jest to, ze Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej nie wypowiada sie w interesie panstwa tylko w trosce o interes lekarzy, ktorych reprezentuje. Srodowiska medykow nie interesuje, ze takie rozwiazanie pozbawi 3/4 spoleczenstwa dostepu do leczenia. Pan prezes obawia sie, ze w obliczu rosnacych kosztow NFZ zacznie coraz bardziej przygladac sie na co ida miliardy z funduszu. Wyjatkowa perfidia jest poslugiwanie sie jako argumentem zwyczajem dawania lapowek za lepsze leczenie i opieke.

Gdzie ida pieniadze z NFZ:

"Dyrektorzy szpitali wydają większość pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia na płace. Godzina dyżuru anestezjologa w dużym warszawskim szpitalu kosztuje minimum 120 zł. Stawki lekarzy zabiegowych są jeszcze wyższe. Kiedy powiatowy szpital w niewielkiej Iławie przestał przyjmować dzieci, cała Polska dowiedziała się, że lekarze złożyli wypowiedzenia, bo nowa dyrekcja nie chciała im płacić co miesiąc od 10 do 15 tys. zł, twierdząc, że szpitala na to nie stać. Kiedy jedna z ogólnopolskich gazet opisała iławski casus, wielu przecierało oczy ze zdumienia, że zarobki lekarzy w powiatowym szpitalu mogą być wyższe od pensji ministra zdrowia. Nic dziwnego, że Narodowy Fundusz Zdrowia ma kłopot z zatrudnianiem lekarzy - zarobki, jakie mogę zaoferować w Funduszu, są dużo niższe niż w szpitalach. Prasowe doniesienia potwierdzają twarde dane publikowane przez resort zdrowia o zarobkach lekarzy zatrudnionych w polskich szpitalach. Okazuje się, że są takie szpitale, w których praktycznie 98 proc. przychodu wydaje się na płace. Za co dyrektorzy tych szpitali leczą pacjentów? Są również takie, w których na 400 łóżek przypada 1,4 tys. osób personelu, a zgodnie ze światowymi standardami powinno być najwyżej 600. Wydaje się, że w tych szpitalach dyrektorzy, częściowo pod presją związków zawodowych, utracili kontrolę nad polityką płacową. Sprzyja temu formuła publicznego zakładu opieki zdrowotnej, którego dyrektor praktycznie nie odpowiada za straty, tłumacząc się za niskim kontraktem z NFZ. Takie radosne wydawanie pieniędzy w spółce byłoby po prostu niemożliwe!"

Mila Pani Mavronko. Nie wiem i nie chce wiedziec jaka role opatrznosciowa i zbawienna dla Polski ma Pani na celu. Czytalem duzo Pani wypowiedzi - mam propozycje aby przyjechala Pani do naszego zle zorganizowane kraju, analfabetow, oszustow, kretaczy, nieukow - i poprostu nam pomogla pod warunkiem, ze bezplatnie. Taka glowa jak Pani - napewno nas ochroni przed wieloma bledami.

Mam do Pani pytanie? Jak nie bedzie lekarzy, kto nas bedzie leczyl? Lekarz to odpowiedzialny zawod, parenascie lat ciezkich studiow, godziny spedzane poza domem, aby leczyc chorego CZLOWIEKA. Czy uwaza Pani, ze powinni pracowac spolecznie, za miske ryzu?
Przypomne, ze KOMUNIZM mamy juz za soba, i w naszej kulejacej Polsce, nareszcie kazdy zarabia tyle na ile zasluguje wedlug kwalifikacji.

Uwazam za niesmaczne wszystkie docinki skierowane do Pani Babcieli, lekarki. Prosze jej nie brac za kozla ofiarnego.

Pani, podobno jest specjalista od finansow. Ile zamieszania mamy na swiecie wlasnie przed doradcow finansowych i bankierow? Czyta Pani prase, nie musze robic Pani prasowki!

Moze wlasnie zaczniemy dyskutowac o Waszych niecnych praktykach, ktore doprowadzily swiat do ruiny!

Dyskusja otwarta, licze na Pania.
Pozdrawiam