Moje miłe,ja też !! Uwielbiam komplementy.Ale nie wiedzieć dlaczego,mąż mi się postarzał i mało co mówi,nawet jak się postaram wybitnie dobrze wyglądać.
Inna sprawa,że wcale się nie staram,aby mu się przypodobać...o co to nie ! Bez przesadyzmu,40 lat po ślubie...
Jak jestem w domu ,najchętniej przełazilabym cały czas w dresie /marki Puma / i koniec..
Ale mam przyjaciółki ,zadbane kobietki,i swoje pracownice.Uważam ,że muszę wyglądać co najmniej dobrze.I szanowny pan mąż,mogłby to zauważyć..
Ale nie !
Wodnik jest zimny ,jak pstrąg w galarecie....i o podobnym temperamencie.../ o matko święta,jakby on to przeczytał /
Owszem,jakieś zielsko wniesie do domu,od czasu do czasu...
Owszem,jest bardzo grzeczny i miły w stosunku do mnie...no bo niechby nie był ..
Ale nie ma tego czegoś...nie umiem nazwać.Nawet się nie buntuję,pewnie tak ma być.Choć gdybym mogła wybierać od nowa,wybrałabym pewnie takiego z gatunku ...całuję rączki...
A może trafiłabym jak kulą w płot ? Kto wie ?
Dlatego moja miła Desti ,na ten przykład ...zostaw te rozważania o sublimacji i alienacji,pomyśl sobie ,że może my już nie krasawice...
A że chciałby dusza do raju ? Oooo,to już inna sprawa..
Pozdrawiam - Lila..