Wyświetl Pojedyńczy Post
  #32  
Nieprzeczytane 09-01-2014, 12:22
edka767 edka767 jest offline
Początkujący
 
Zarejestrowany: Jan 2014
Posty: 1
Zawstydzony jakby zwyczajnie a jednak odmiennie

Było to dwa lata temu . Nie miałam planów na Sylwestra, co bardzo mnie smuciło. Wszystkie koleżanki miały coś zaplanowane, a ja? Miałam kolejny raz siedzieć sama w domu? To mnie przygnębiało. Dosłownie dwa dni przed Sylwestrem mój najlepszy przyjaciel zaprosił mnie na wielki, elegancki Sylwester w restauracji oddalonej o przeszło 100 km (jego impreza z kumplami nie wypaliła) . Ucieszyłam się . Po chwili zastanowienia myślałam, co ja na siebie włożę ? Nie czekając ani chwili pobiegłam do swej babci . Poprosiłam ją o uszycie dla mnie biało różowej sukni. Babcia jest taka kochana. Wzięła wszystkie pomiary i ... Kolejnego dnia wieczorem suknia była gotowa. Na jej widok omalże nie zemdlałam . Piękna, bajeczna, rozkoszna. Do oczu napłynęły mi łzy radości, na twarzy malował się ogromny uśmiech. "Dziękuje Ci babciu" odrzekłam wesoła jak skowronek. Suknia pasowała jak ulał. Dzięki kochanej babci już wtedy poczułam się jak w bajce. Do owej restauracji udałam się z siostrą (ona mnie podwiozła, przyjaciel miał tam czekać). Gdy schodziłam na salę schodami cała sala patrzyła na mnie dość dziwnie. Z tłumu wyszedł on... jakiś przystojniejszy, radosny , zrozumiałam wtedy że nie jest mi obojętny. Zaczęliśmy zabawę. Tańce, muzyka , wspaniała atmosfera. Czułam jakby właśnie spełniły się moje najśmielsze, wymarzone sny . O północy szampan, życzenia, fajerwerki . A po północy ? Zwariowana zabawa, wygibasy i szaleństwo . Nagle zmieniła się sceneria, wszedł Pan który zabawiał tłum. Organizował wiele konkursów, zabaw , przy których śmialiśmy się do rozpuku. W wielu z nich brałam udział,bo postanowiłam, że ten sylwester będzie moim najlepszym . Około godziny 3 nad ranem, zostalismy wszyscy oderwani od stołu, mieliśmy udać się na wielką salę taneczną. Nikt nie wiedział co nastąpi (tak mi się przynajmniej wydawało). Bębenki, oczekiwanie, emocje co nastąpi. Nagle zauważyłam, że mój przyjaciel znikł. Gdzie on jest ? Przemówił nasz "zabawiacz", "dziś jedna z Was, będzie mieć niespodziankę, jednej z Was spełnią się marzenia, zapraszamy na scenę Tomka". Zbaraniałam, nie wiedziałam co się dzieje . Tomek (mój przyjaciel) co on tam robi, po co tam poszedł . Wtedy z bukietem czerwonych róż wyszedł na środek, wziął mikrofon. Zaczął mówić. Zaprosił mnie na środek. Wyznał miłość, powiedział, że już dawno zrozumiał, że nie jestem dla niego tylko przyjaciółką, że się we mnie zakochał . Poczułam motyle w brzuchu, ja też coś do niego czułam . Bałam się do tego przyznać. Ale to nie koniec, to nie koniec mojego szczęścia . Uklęknął, wyjął pierścionek, poprosił o rękę "Znamy się już tyle czasu, tak dobrze razem się bawimy, czy zostaniesz moją żoną?" . Bez zastanowienia rzekłam tak, rzucając mu się na szyję. Do wczesnego świtu szaleliśmy na parkiecie. Gdy odwiózł mnie do domu, pocałował , poczułam się jak w niebie, a nogi zrobiły się jak z waty. Wiedziałam, że to ten jedyny .
Ten Sylwester był wyjątkowy, nie tylko dlatego , że tego dnia uświadomiłam sobie, że go kocham, ale także dlatego że był pełen niespodzianek, szaleństw, tańców, zabaw, wygibasów, pełen rozrywki, tajemniczości i wspaniałej atmosfery.
Odpowiedź z Cytowaniem