Wyświetl Pojedyńczy Post
  #13  
Nieprzeczytane 10-05-2014, 15:14
ostatek's Avatar
ostatek ostatek jest offline
Stały bywalec
Moderator
 
Zarejestrowany: Jun 2008
Posty: 4 251
Gaduła

Wróciłam do tematu. Senesco tak ma, potrafi zaszczepić w człowieku pytanie i zmusić do szukania odpowiedzi lub przynajmniej myślenia o niej. Temat trudny, powiedziałabym zbyt osobisty, by dzielić się doświadczeniami, uogólnienia zaś nie oddają istoty rzeczy. Próbowałam uciec, spłycić, ale Senesco skarcił za błąkanie się po poboczach; nie powinnam wracać, bo powrót znaczy, że problem zagnieździł się w mózgu bardziej niż powinien. A i tak napiszę obok, nie wprost.

Każdy z nas, lub prawie każdy, chce pozostawić po sobie pamięć, wspomnienie, coś ulotnego, nieprzekazywalnego w kamieniu czy innym dobrem materialnym. Zrozumiałe. Żyjemy... i raptem dochodzimy do kresu. Jak to? Już?? I nic nie pozostanie po nas? Zacierające się wspomnienia bliskich i przyjaciół, nieśmiertelność genetyczna – zbyt mało. Chcemy więcej, choć to więcej jest niedefiniowalne. No bo jak przekazać potomnym nasze myśli ulotne, drobne radości, potyczki z losem, wreszcie nasze wspomnienia? Jak zmusić do pamięci? W bagażu doświadczeń ledwie nasze wspomnienia się mieszczą, często spychane na margines przez codzienność i sprawy ważniejsze. Dotyk ręki rodziców nie jest tym samym, którego doświadczyli oni, we własnym dzieciństwie dotykani przez, dla nas - dziadków. Wyniesiony z dzieciństwa smak i zapach jabłecznika jest inny dla babci i wnuka. A jednak niesiemy go przez życie i często, także podświadomie, szukamy. A może tylko szukamy korzeni? Usprawiedliwienia dla własnego istnienia?

A w końcu i tak wszystko pokryje niepamięć... dziś myślę, że to jest dobre, że świat skonstruowany jest właściwie, że Czas jest także sprzymierzeńcem, nie tylko wrogiem. Nic nie wiem o ludziach mieszkających tutaj przede mną; nikt nie pamięta o cmentarzysku z V wieku p.n.e. A przecież oni żyli tutaj, pod tym samym Słońcem, które czcili i któremu się kłaniali, rodzili się, kochali, pracowali, umierali... jedynym śladem po nich jest kilka urn w Muzeum i w Katedrze Archeologii; nawet brzozy porastające cmentarzysko ich nie pamiętają, są o 2,5 tysiąclecia młodsze. A przecież możliwe jest, że w okolicy żyją ich następcy, spadkobiercy kodu genetycznego... nic niewiedzący o sile tradycji i ciągłości genetycznej...
W święta Dziadów zapalam na cmentarzysku ogienek, kładę okruchy chleba i plastra miodu. Czy to jest pamięć? Może tylko szacunek dla przeszłości? Przechodniami tutaj jesteśmy, pyłem kosmicznym, nic-nie-wartym istnieniem, cząstką Wszechświata, przemijaniem, odradzaniem, trwaniem???

Nie buntuję się. Śmierć jest częścią życia. Przynosi cierpienie bliskim, ale Czas daje zapomnienie. Niepamięć jest tak samo ważna jak pamięć i wspomnienia. Myślę, że zbyt mało dałam światu, by ten o mnie pamiętał dłużej niż konieczną chwilę. Moje odejście nie zatrzyma biegu świata i czasu. Nic się nie zmieni. Następnego dnia wzejdzie słońce, tak jak tysiąc lat wcześniej i później...
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem