Schody.
Więc schodzę w dół,I patrzę w spak.
Po krętych długich schodach,
Chwilę patrzyłem jako ptak,
Po domach i ogrodach.
Tam zawieszony w górze drżał,
Od wiatru ,strachem zdjęty.
Z dala od ziemskich,nieba bram,
Samotny i przejęty.
I ciało drżało,drżała myśl,
W przestrzeni wietrznej ptaka.
I czułem się jak drzewa liść,
Wiatr gdy gna precz biedaka.
Rzucony losem,w ziemi pył,
Pomyśleć by się zdało,
Jakim ja kiedyś ważny był,
A czym jest dzisiaj ciało.
I ducha mego twórcza myśl,
Z wiatrami się przeplata.
I dzięki Bogu,jutro,dziś,
Ku niebu ptakiem wzlata.
Dzięki za wielki duszy dar,
Że niczym nie zniszczalna.
I według ludzkich, chęci ,miar
Człowiekiem jest widzialna.
Józef Bieniecki
|