U mnie był taki okres czasu,że bałam sie wysiąść z autobusu,myślałam że zaraz do jakieś dziury lub lochu wlece.Poza tym nie wiedziałam czy mamy w domu margaryne do smarowania.Apogeum tego wszystkigo było to! Maż przyniósł z lodówki ze 5 pudełek margaryny do smarowania chleba,postawił te maryśki na stół i nie było komentarza,sama wiedziałam co mam zrobić.Poszłam do lekarza Neurologa opowiedziałam co mi sie robi,zaaplikowano mi tabletki-długie leczenie i stan się poprawił.Tak samo byłam ospała i niechęć do czegokolwiek,ale nie do życia-żyć mi się chciało,ale coś mi brakowało.Posłuchaj rad a reszte musisz sama wysublimować co dla Ciebie dobre.Pozdrawiam.