Wątek: Nepal
Wyświetl Pojedyńczy Post
  #18  
Nieprzeczytane 12-07-2011, 10:04
Ojanna Ojanna jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2011
Posty: 1 375
Domyślnie

Nepal – to brzmiało jak sen. Po trudach podróży przez Indie wreszcie dotarłam do magicznej granicy. Oczywiście wtedy jeszcze nie wiedziałam nic o wyjątkowości tego miejsca. Ale śniadanie w przydrożnej kafejce, tuż przed przejście granicznym, dało mi do myślenia. Było inaczej. Nie potrafię opisać dlaczego, ale poczułam się bezpieczniej. Tak jakbym właśnie wróciła do domu. Ulga. I pomyśleć, że po wizycie w Benaresie szukałam połączeń lotniczych, żeby wracać do Warszawy! Dobrze, że się nie udało! Skądinąd handlarze byli bardziej natarczywi niż w Indiach, ale mam wrażenie, że po prostu trafili na moją chwilę słabości. Z drugiej strony okazali się niezwykle pomocni. Moja wiara w plastikowy pieniądz po raz kolejny wystawiona została na próbę. W Sonauli nie było bankomatu! Dokonałam więc fikcyjnego zakupu w przydrożnym sklepiku z pamiątkami, fikcyjnego bo nie dostałam towarów tylko gotówkę. Oczywiście odrobinę pomniejszoną w stosunku do tego, co podpisywałam na wydruku z maszynki na ladzie. No cóż, gapowe trzeba płacić! W każdym razie było sympatycznie, serdecznie i miło. Potem w biurze imigracyjnym czekałam w kolejce do urzędnika, który wklejał, jakże urocze, wizy do paszportów, ale stemple stawiał drugi urzędnik i trzeba było stanąć w drugiej kolejce. Trochę mniej mi się to podobało, bo już chciałam przekroczyć granicę, ale i tak procedura nie zabrała zbyt wiele czasu. Granicę należy obowiązkowo przekroczyć pieszo, niosąc własny bagaż. Z przyjemnością i bardzo podekscytowana przeszłam przez bramę graniczną. I od tej pory towarzyszyło mi nieustannie uczucie, które potrafię określić tylko jednym słowem: euforia.
Odpowiedź z Cytowaniem