Łowicki dom.
Wzdłuż dróg,rosochate wierzby stoją w rzędy,
Chaty strzechą pokryte,przykucnięte wszędy,
Ściany z dala się bielą,małe ślepka okien,
Błyskają szybą prosząc,gości swym urokiem.
Ściany chałup malowane, w fantazyjne kwiaty,
W drewnie podkreślają w talenta bogatych,
Od polepy do pował,ogrodem wśród stała,
I bogactwem ogrodów ścianami bielała.
Gdy zajrzymy pod strzechę,dekoracja taka,
Brakiem śpiewu skojarzy miejscowego ptaka.
Nawet na drzwiach komory,poszczególnych sprzętach,
Drzewem ,kwiatem i kwieciem, z smakiem "porośnięta",
Sień strzela przez środek,izba czarna ,biała,
Dwie komory z sienią właśnie rozdzielała.
Biała izba to duma, każdej gospodyni,
Miejsce najważniejsze w powinnościach czyni.
Stolik z białym obrusem,domowy ołtarzyk,
I domowa kapliczka, święte i lichtarze.
Kwiaty barwne, piękne,z bibuły ozdobnej,
Jakby z łąk zrywane,do żywych podobne.
Inne jeszcze ozdoby,świętym cześć oddają,
Ich szczególne miejsce w domu podkreślają.
Łoże w izbie drewniane piętrzy poduszkami,
Im dom zamożniejszy ,większe z pierzynami.
Aż pod sufit.Skrzynie pod ścianami,
Wypychane dobrem,wszelkimi szmatami,
Stanowią każdej panny tu wyprawę ślubną,
I ozdobą bywały też niejako główną.
Rzemieślnik, który skrzynie one wykonywał,
Dla niej z siebie talenta najlepsze dobywał,
Chojnie zdobiona,misternie,w czym oko zawiesić,
Wyobrażnię i talent ,artystyczny wskrzesić.
Tu wszystko bliskie sercu,od wierzb rosochatych,
Do strzech słomą krytych,pobielane chaty,
Poprzez łany kaczeńców,niezapominajek,
I bocianie przyloty,i z nimi rozstaje.
Babie lato sunące po polach jesiennych,
W złotych liściach jesieni,w urodzie niezmiennej.
W mazurkach ,kujawiakach grywanych Chopina,
Bliska sercu polskiemu najszczersza gościna.
Stroje piękne łowickie ,malowane tęczą,
I piękne Łowiczanki,w pięknie owym wdzięczą.
Józef Bieniecki
|