Zbyszku!
Jeśli ochłoniesz, przemyślisz sprawę i pomyślisz trochę o tym, jak jemu było ciężko rozmawiać z Tobą na ten temat, jakie opory wewnętrzne musiał pokonać - może nie będzie potrzebny psycholog. To przecież ten sam człowiek. Tak samo ci bliski, tak samo przywiązany do was i do tradycji rodzinnej! Ja cenię go (chociaż przecież nie znam) za zdecydowanie i odwagę cywilną. Znał wasze marzenia, dotyczące wnuków, wiedział, że was zrani - ale szacunek i miłość do rodziców spowodowały, że otworzył się, wyznając swoją najgłębszą tajemnicę. Ale jeśli uważasz, że potrzebujesz pomocy - nie musisz tego robić w swojej miejscowości przecież... Co prawda psycholog zobowiązany jest do zachowania tajemnicy zawodowej, ale ściany mają uszy i rozumiem, czego się boisz. Wybierz jakieś większe miast w pobliżu - wtedy będziesz miał zapewnioną anonimowość. Pozdrawiam!
__________________
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz)
|