Dobry wieczór!
Nie mam jeżówek.
Razu pewnego, ze 30 lat temu, jak zaczynaliśmy gazdowanie dostałam jeżówki,
dorosłe, wyrośnięte i wsadziłam w ziemię w takiej postaci jak dostałam.
One były ledwie żywe, bo przywieziono je z Zamościa. Teraz wiem, że powinnam je przyciąć żeby przeżyły.
Nie przycięłam i nie przeżyły. Od tej pory jakoś je omijam w poczuciu winy.
Niedziela upływa spokojnie i leniwie.
Dobrego Wam dnia!