Wyświetl Pojedyńczy Post
  #143  
Nieprzeczytane 21-03-2009, 16:17
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Recz: Śladami profesora RELIGI.
Jan Długi z Recza dbał o znanego kardiochirurga, gdy ten przyjeżdżał na te tereny wypoczywać. Profesor Zbigniew Religa odwdzięczył się panu Janowi jak prawdziwy lekarz – podarował mu 13 lat życia.

W 1996 roku jako konserwator opiekowałem się sprzętem w ośrodku w Jaworzu – wspomina pan Jan. – Mieszkańcy pobliskich pegeerów nagabywali mnie często o wypożyczenie wioseł czy łódki. Pewnego razu podszedł do mnie gość w gumiakach, drelichu i berecie z antenką. Oczywiście z prośbą o pożyczenie łódki. „To sprzęt zarezerwowany dla profesora. Na pewno nie dla ciebie” – odpowiedziałem. „To właśnie ja jestem profesorem” – usłyszałem od uśmiechniętego Zbigniewa Religi.

Słynny chirurg wcale się nie obraził. Obaj wędkarze szybko znaleźli wspólny język. Kiedy profesor zapytał kurtuazyjnie pana Jana o zdrowie, ten nie ukrywał poważnych problemów z sercem. Dopiero co powrócił załamany z wojskowego szpitala w Warszawie. Odmówiono mu zabiegu wstawienia bypasów. Z powodu tętniaków pozawałowych. Według prognoz lekarzy miał przed sobą trzy miesiące życia. Jego problem zainteresował kolegę od wędek.
- Przerwał wędkowanie na środku jeziora, kiedy stanąłem nad brzegiem ze szpitalnymi wynikami – wspomina pan Jan. „Panie Długi – ja tu nic nie widzę”, stwierdził kardiochirurg. Następnie na karcie badań odręcznie nagryzmolił adres swojej kliniki i zaprosił mnie do Zabrza.

Za trzy tygodnie pacjent z poligonu zameldował się w gabinecie profesora.
- Włosy mi stanęły dęba – opowiada reczanin, kiedy bez ogródek przedstawił mi trzy wyjścia. Albo umrę za dwa i pół miesiąca, albo umrę na stole operacyjnym, a jak się uda to będę długo żył. To trzecie rozwiązanie najlepiej mi wyszło. Dzięki temu człowiekowi przeżyłem już trzynaście lat. Ratunkiem dla mnie jest jeszcze przeszczep serca. Może pojadę do lekarzy w Aninie – planuje 62- latek.

- To był prawdziwy wędkarz - dodaje Jan Długi. - Taaakie ryby wypuszczał z powrotem do wody - pokazuje szeroko rozstawiając ręce. A fajki kurzył jak smok. Odpalał Carmena od Carmena. Kiedyś poprosiłem go o papierosa. Odmówił. Odpowiedział, że już mi zaszkodził bo w ogóle pomyślałem o paleniu.

Marek Huet - "Magazyn Głosu Szczecińskiego".
Odpowiedź z Cytowaniem