Trudne życie gwiazd w błysku fleszy komentuje Alicja Jaszczyńska, socjolog psychoterapeuta. Luty przypomina o depresji.
Luty jest międzynarodowym miesiącem depresji. Śmierć Whitney Houston boleśnie to podkreśliła.
Depresja, choć występująca powszechnie w dzisiejszym świecie, nie jest "wynalazkiem" współczesności. Już w dalekiej przeszłości pisali o niej starożytni, Hipokrates i Areteusz z Kapadocji. Początkowo używano wobec niej terminu „melancholia”.
Określano melancholika na podstawie długotrwałego smutku i towarzyszących mu przewlekłych stanów lękowych. Przypadki chorób psychicznych są nam znane z przekazów ustnych, mitów, klasyki literatury, są tematem filmów fabularnych i dokumentalnych. Znane nam przykłady zachorowań na depresję to Aleksander Macedoński, Hans Christian Andersen, Vincent van Gogh, Winston Churchill, Edwin „Buzz” Aldrin, Marylin Monroe i wiele innych znanych osób.
Współcześnie znamy okoliczności przedwcześnie zmarłych światowej sławy piosenkarzy począwszy od F.Merkury’ego, Michela Jacksona, Amy Winehouse i Whitney Houston. Życie w blasku jupiterów, oślepiającym błysku fleszy, wypełnione wielotysięczną widownią hale widowiskowe, setki ludzi z obsługi reklamowej i technicznej pracującej i żyjącej z nazwisk idoli muzycznych , stanowią dla nich nieprzeciętny ciężar odpowiedzialności za muzyczny biznes.
Od nacisków zewnętrznych trudno się uwolnić. Stres, rozregulowany rytm doby, napięty do bólu plan, pośpiech, podróże, przedzieranie się w szpalerze utworzonym przez fanów, te wszystkie działania zabierają poczucie bezpieczeństwa, uzależniają. Nawet mały spadek popularności jest w stanie napędzić niepokój , lęk o karierę i przyszłość koncernu, jaki stworzyli swoim talentem, swoją twarzą , wyszukanym image , niezwykłym głosem. Ich życie pozbawione prywatności nie daje szans na tak zwany oddech. Dziennikarze wszędzie ich wypatrzą: w sklepie, w pubie, na randce, w szpitalu, w miłosnym uścisku. Nie ma czasu na odpoczynek, na przerwę, na chorowanie. To wszystko musi prowadzić do kryzysu.
Narkotyki i alkohol okazują się sposobem na odreagowanie stresu. Lekarz przepisuje leki. Nie ma czasu na przerwę, nie można się zatrzymać,. Konkurencja wciąż o sobie przypomina. Zażywane środki psychoaktywne nie rozwiązują problemu, a dają jedynie iluzję spotkania z samym sobą, z wyciszeniem, z zaspokojeniem potrzeby uwolnienia się od lęku. Tu najczęściej zatrzaskuje się pułapka.
W psychiatrii utarło się równoległe określenie dla osób których zachowanie i funkcjonowanie w społeczeństwie odbiega w jakikolwiek sposób od ogólnie przyjętych norm społecznych, nazywane jest zaburzeniami czy też chorobami psychicznymi, do których depresja się zalicza . W połączeniu ze środkami zmieniającymi świadomość mamy do czynienia z podwójną diagnozą.
Zachowanie warunkowane wyżej opisanymi czynnikami prowadzi do ekscesów, skandali . Daje pożywkę dla mediów, podawane jest równocześnie we wszystkich stacjach świata, na portalach internetowych, w tabloidach. Zdobycze najnowszych przekazów medialnych działają szybciej niż myśl. Zanim obudzą się po wczorajszym koncercie już wiedzą z mediów jakie zaliczyli wpadki i jak wyglądali w spływającym make-up’ie. Nie pozostaje im nic innego - jak śpiewać, tworzyć, grać, pracować, bo to zdaje się już być wszystkim, czym mogą udobruchać i przeprosić świat.
Psychoterapeuta uzależnień i współuzależnień, socjolog Alicja Jaszczyńska
Materiał autorki umieszczony na
www.informacje.kolobrzeg.pl