Wyświetl Pojedyńczy Post
  #2  
Nieprzeczytane 11-07-2010, 23:07
Stalin's Avatar
Stalin Stalin jest offline
odszedł...
 
Zarejestrowany: Aug 2009
Miasto: St. Vincent
Posty: 5 124
Domyślnie

No i zeszło na rozmowy o ciężkich czasach, co się porobiło i tak dalej. Gość z dalekiego Jemenu wspominał swoje studia w Białymstoku a ponieważ jak raz rodzina kobitki przyjechała i mieszkają właśnie właśnie z Białegostoku tedy rozmów o mieście była cala masa. Goście podali smażonego kurczaka, w charakterze przypraw była masa sezamowa i humus z ciecierzycy, do tego sok ze świeżej cytryny. Mniamalne absolutnie a ja byłem szczęśliwy bo grillowania nie znoszę, w sumie wyszło na to że goście cały catering zrobili, łącznie z obsługą. To, co mnie zszokowało najbardziej to fakt, że koleś z Jemenu przyjechał do Polski po 20 latach i cholera jasna, jak on pięknie mówił po polsku. Przyznał się, że ma na satelicie parę polskich programów i ogląda mniej więcej regularnie. Niestety, to się na rodzinę już nie przenosi, jego zona i dzieci Polski kompletnie nie znają. Powiedział, ze zgodnie z prawem mógłby mieć cztery żony ale go niestety, nie stać i został przy jednej. No i tak sobie gwarzyliśmy historycznie, zeszło na Hiszpanię i rekonkwistę, byliśmy zdania, że powinni się nie dać Hiszpanom i wtedy świat wyglądałby cokolwiek inaczej. W sumie wyszło, że trzeba być silnym, dla nich problemem historycznym i współczesnym jest Izrael, dla nas - Rosja, ale na szczęście tylko w kontekście historycznym. Bardzo chwaliliśmy Al Dżazirę - to jest jak kiedyś BBC było i faktycznie to ewenement. Jak zwykle narzekaliśmy na młodzież, okazuje się, ze wielbłądy nikogo już tam nie kręcą i wszyscy przenoszą się do miast, normalnie komórka i samochód to marzenie jest. Podobnie jest na tej mojej wsi, cała masa poletek ( bo to nie były normalnowymiarowe pola) poszła albo pod budownictwo albo ugoruje, jest fajnie, bo robią się z tego łąki albo młodniaki i okolica pięknie zarasta. Z trzody zwierząt zostały ze cztery konie na całą wieś.
I tak sobie gwarzyliśmy, popijając alkohole, trzeba im przyznać, ze poza piwo nie wychodzili. No i tak zeszło, że jak już będziemy na emeryturze to ja dokupię ziemi a on przywiezie parę wielbłądów i będzie ekstra - w końcu skoro 10 kilometrów od siebie mam hodowlę strusi to i wielbłądy się zmieszczą. Przypomniała mi się stara i głupia piosenka o życiu na pustyni - Jedzie Arab, jedzie, wielbłąd pod nim hasa, a Arab dogląda swojego... wielbłąda.
No i dzieki tym wielbłądom optymistycznie patrzę w przyszłość...
__________________