Znalazłam siostrę Fryderyka Emilkę i wspomnienia o niej:
"Pamiętam dobrze tę prawie anielską postać, bo mnie, małego dzieciaka, zaszczycała swoimi łaskami; chora na piersi, nieraz wynoszona dla sił osłabłych, blada jak wosk, z rumieńcami wypieczonymi na twarzy, całe piękne dnie lata przepędzała w rodzaju groty z widokiem na Wisłę, w ogrodzie poza gmachami uniwersytetu, z dawnego swego przeznaczenia zwanym Botaniką. Tam gromadziliśmy się, miejscowe dzieciaki, około stóp sympatycznej chorej, a ta w zamian za wodę, którąśmy jej z bijącego źródła dla uspokojenia trawiącej gorączki przynosili, za kwiatki, któreśmy dla niej po łączce rwali, opowiadała nam cichym, przygasłym głosem różne historie i bajki. Było tego mnóstwo... [Czartkowski, Jeżewska, s. 9-10]."