Nigdy !!!!!!!!
Moje pierwsze spotkanie - oko w oko - z krewetką było wiele lat temu ,w Rimini.Nie chciałam pokazać ,żem przaśna Słowianka,ale światowo upiłam się winem i pomna mego adoratora ,który zjadł żywą dżdżownicę,i ja ją zjadłam,choć żałośnie na mnie patrzała..
Chora byłam 2 dni..
Od tego czasu nigdy,choć moja rodzina je uwielbia.Żadne krewetki,żadne kalmary,żadne stawonogi !
Niech żyje nasz polski śledź z cebulką,marynowany lub w oliwce ..!
|