To tak na przekór robocie
i temu, co mokre dziś z nieba leci
(nie, nie mam nic przeciwko mokremu),
niedzielne wspomnienie pikniku nad....
W tym "wcięciu" w skałę,
jest bardzo fajna plaża z miejscem na grilla.
Można zjechać na czterech literach (ryzykowne)....
.............
....albo zejść po schodkach:
.............
Niestety, był przypływ,
plaża jeszcze pod wodą.
A przy odpływie,
można spacerować pod tym łukiem w skale po lewej.
Najfajniej się robi grilla na tej skale,
gdzie ten facet w czerwonych gatkach leży:
..............
Trudno, jak głód w oczy zagląda,
to trzeba szukać innego miejsca,
za długo czekać na odpływ:
Boni zadecydowała,
że tyle idziemy a nie dalej,
gorąco było:
..............
Jakby to miał byś "Piknik nad wiszącą skałą",
to by wypadało usiąść na tej skale po prawej
i majtać nogami:
..............
Dojście do tej skały było,
gorzej z wykonaniem (moim).
Bo ludzi siedzących na tej skale widziałam
(w dole morze).
...............
Nie znoszę kiełbasy z grilla,
sam zapach mnie odstręcza,
teraz mi się tak porobiło.
......................................
Ale czy można było grymasić,
kiedy najbliższa miejscowość to ta na horyzoncie?
A poza tym w tak małej,
to żadnego wyszynku nie ma:
................