Początek bez cytatu, bo i po co... nie upoważniłam Ciebie, także nikogo innego, do publicznych ocen mojego charakteru (wiem, że jest wredny, potwierdzeń nie potrzebuję), ustawiania w roli trybunału nie-sprawiedliwości ani układania w odpowiedniej szufladce. Próbuję coś w sobie zmienić... na lepsze, oczywiście. Przyznaję, trudne, więc efekty żałosne.
Owszem, analizuję Twoje teksty, zdania a nawet poszczególne słowa. Nie tylko Twoje zresztą. Chcę zrozumieć dokładnie, co piszący powiedział. Słowa pisanego nie można podeprzeć gestem ani uśmiechem. Ono jest jakie jest: suche, czasami wieloznaczne, czasami opaczne. Myślę, że NIKT nie ma o to pretensji... tym bardziej, że wiele razy pytam, staram się uściślić, by zrozumieć właściwie.
Nie odpowiadam za całe forum. KSC nie jest monolitem. Jesteśmy różni. Politycznie, religijnie, obyczajowo, kulturalnie... każdy pisze jak chce i umie... czasami ponuro, czasami żartobliwie; kłamstwo, fałsz, prawdę, żart, uśmiech, udawanie – znajdziemy tutaj wszystko, bo możemy napisać wszystko, klawiatura nie gryzie a monitor nie kopie. Jedni są tutaj dla zabawy, inni dla wymiany poglądów, jeszcze inni po to, by czegoś się dowiedzieć lub bezkarnie kopnąć usera, który pod nogę laptopa się nawinie.
Dawno już przestałam walczyć o ludzką twarz forum. Nie będę robić konkurencji moderatorom, których zadaniem jest dbałość o poprawność. Jestem zwykłą forowiczką... mam prawo do popełniania własnych błędów i do stronniczych opinii na jakiś temat. Myślałam tylko, że poprzez nieocenianie innych zasłużę na to samo. Cóż, nie po raz pierwszy się pomyliłam. Nie szkodzi, nadal będę pisać co mi w dudkach gra, co mnie boli, z czym się nie zgadzam, ale także o radościach i zmianach, które uważam za pozytywne.
Nie dzielę ludzi wg religii. Nie jest to kaprys, a wyłącznie przyzwyczajenie albo nawyk. Nie traktuję ateistów jako przeciwników jakiejkolwiek religii, a już zaliczanie ich do nieprzyjaciół w śmiech pusty wpędza. Wkładasz w moje usta opinię, która była wnioskiem wyciągniętym z Twoich postów, acz nie tylko Twoich. Twój/Wasz żal i niechęć do ateistów powinny zostać zmniejszone o Twoją/Waszą wzajemność... jesteście bez winy? hm...
Schodzenie z drogi ateistom i dyskryminację katolików między bajki kładę. Dowody w moim poprzednim poście.
Wielokrotnie proponowałam: odrzućmy wzajemne żale, zapomnijmy, rozmawiajmy normalnie, próbujmy uzasadnić własne zdanie, przekonujmy się wzajemnie zamiast obrzucać błotem... i nie ciągnijmy żmii niezgody z jednego wątku przez całe forum bez dbałości o czas (np. # 248 - myślę, że stwierdzenie zostało już przypisane Tobie z uwagi na liczbę powtórzeń). Nie uważajmy także, że nasza opinia jest wiążąca i najważniejsza. Każdy ma prawo do własnej, odmiennej.
Nie oceniam Twojej odpowiedzi. Masz prawo do własnego zdania. Twój stosunek np. do świadków Jehowy, ‘meneli’ czy lesbijek oceniasz sam, ewentualnie Twój spowiednik, w końcu Twój Bóg. Mnie nic do tego.
Tylko... jeśli chodzi o ten nieszczęsny stół biesiadny... przekręciłeś moje zdanie lub (celowo) odpowiedziałeś obok. Zaproszenie do wspólnego stołu jest zaufaniem i gościnnością gospodarza. A ten nie każdego zaprasza. Zanim napiszesz, że usiądziesz 'półgębkiem' i będziesz strzelał oczami badając sytuację... pomyśl, czy w ogóle usiądziesz, bo być może nie jesteś godzien. Każdy ma swoją godność, ona nie jest przypisana tylko niektórym. Nie wiesz więc jak ocenia Cię świat i bogowie. Być może ci lichsi, gorsi i ateiści, zasługują na lepsze noty niż Ty im łaskawie przyznajesz...
Chcesz ginąć za wiarę? W XXI wieku, w środku cywilizowanej Europy? Piszesz poważnie??
No nie, nie mogę uwierzyć... biedne lwy... pożerać współczesnego człowieka przesiąkniętego mydłem, dezodorantem i perfumą? Okropne, zatrucie pokarmowe pewne. Pod warunkiem, że będą wystarczająco głodne, by się skusić na podobne danie. Heh! kiedyś to były lwy... teraz wszystko spsiało... nawet deszcz nie pada, tylko woda z nieba leci...
Daruj żart... sorry, nie mogłam potraktować tego poważnie.
Od dawna Europa nie morduje za wiarę.
Jeszcze jedno – z uporem powtarzasz insynuację o mitycznym zarządzie. Nie tylko w postach skierowanych do mnie. Przysięgam, ostatni raz to robisz; ostrzeżenie jeszcze grzeczne... proszę weź je nie do serca a do rozumu i klawiatury. Następną razą nie będzie letko, a że słowa z reguły dotrzymuję...
PS – pesymistycznej wizji świata nie popieram.
Jestem optymistką.
Pozdrawiam miło.