menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > Generacja 50Plus > Humor, zabawa
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #1501  
Nieprzeczytane 13-12-2011, 09:13
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Tego dnia Jerzy Owsiak na strzelnicy w Otwocku odbierał jakąś paczkę, Grzegorz Markowski z Perfectem miał wracać z Gdańska, profesor Jerzy Pomianowski w Rzymie wsiadał do pociągu do Bari, a Jerzy Illg ślęczał do rana nad nieznanymi listami Witkacego do Żeromskiego. Dzień, w którym ogłoszono stan wojenny, pamięta każdy. Jak się zmieniły emocje – rejestrujemy, pytając o to tych kilka ważnych dla życia publicznego w Polsce osób.

Jerzy Owsiak

Myślę, że dla Polaków tamten czas był jak zimny prysznic. Bardzo potrzebny, żeby się ocknąć. Nie uważam, żeby to był czas, który u nas opóźnił zmiany. Uważam, że Jaruzelski przyspieszył naszą drogę dojścia do tego momentu, w jakim dziś jesteśmy. Nie bez powodu mówi się: szanuj swojego wroga. Ścieranie się z nim mobilizuje do reakcji, do wysiłku i zmiany, bo wróg mówi ci: czas działać inaczej. Nikomu 
o tym nie mówiłem jeszcze: w 2010 roku generał Jaruzelski zaprosił mnie do siebie. Normalnie zgłupiałem! Chciał mi powiedzieć, że z Orkiestrą fantastyczne rzeczy robimy… W 1981 jego nazwisko było znienawidzonym przez wszystkich synonimem zła. Po 30 latach, kiedy do niego poszedłem, spotkałem starszego pana, po prostu starszego pana. Mogłem mu podać rękę, bo jako ludzie mamy tę właściwość, że potrafimy wybaczać. Ja potrafię. Jasne, że 13 grudnia 1981 
w pierwszej chwili był strach. Bo nikt nie wiedział, jak to się zakończy. Już na drugi dzień mówiło się "1410", czyli dziesięć litrów wody, cztery kilogramy cukru, dziesięć dekagramów drożdży i już coś tam się pędziło, i już była nasza bitwa pod Grunwaldem. Robiliśmy fantastyczne prywatki, cieszyliśmy każdą chwilą. Jasio Pospieszalski, Wojtek Waglewski, VooVoo, Grzesio Wąs, Michał Lorenc, Akademia Ruchu 
– to było nasze środowisko. Nie pamiętam, aby jeszcze kiedykolwiek powtórzył się czas, kiedy panowała taka przyjacielskość, tak niesamowita sąsiedzkość.

Czy wprowadzenie stanu wojennego to było mniejsze zło? Porozmawiaj na czacie

Henryk Sawka

Wtedy byłem wściekły, bo chciałem robić karierę artystyczną. Ale z dzisiejszej perspektywy oceniam, że stan wojenny był wpisany w logikę tamtego czasu. Gdyby nie wprowadził go Jaruzelski, zrobiłby to ktoś inny. Do 1984 roku nie miałem telewizora, więc sporo mnie ominęło – ludzie pieklili się na Urbana, a ja nie wiedziałem dlaczego. Ale kiedy usłyszałem w końcu Jaruzelskiego – czułem się, jakby mi ktoś obcy wszedł do domu. Podoba mi się, że dla mojego dziecka stan wojenny jest tak samo "odległy" jak piramidy w Egipcie.

Grzegorz Markowski

Z Perfectem 13 grudnia powitaliśmy 
w gdańskim Novotelu. Dzień przed zagraliśmy ostatni – przerwany przez Hołdysa – koncert z naszej trasy. Na hali było tak zimno, że intrumenty się rozjeżdżały, ja straciłem głos po trzech piosenkach. Kiedy Zbyszek zdecydował, że kończymy, zamiast miłości i sympatii była akcja "wpierdolić mistrzowi!". Rzucali w nas, czym popadło, w biegu wskakiwaliśmy do autobusu. W hotelu przy barze siedział Jacek Kuroń. Zbyszek podszedł i mówi: "Chciałbym założyć związek zawodowy muzyków”. Na co Kuroń: "I co, będziecie się nazywać Pięciolinie?!". Ale się przestraszyłem, kiedy Janek Rulewski i kilku innych działaczy Solidarności zaczęli krzyczeć, że czerwoni powinni wisieć na przydrożnych latarniach. Całe wojsko, milicja były po stronie władzy, bałem się eskalacji przemocy. Patrycja miała wtedy dwa lata, zamartwiałem się, z czego będziemy żyć. Perfect się rozpadł, godzina policyjna, zakaz zgromadzeń… Gdyby nie młodość, która kazała z optymizmem patrzeć na życie, byłoby ciężko.



http://facet.onet.pl/extra/30-lat-po...3,artykul.html
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1502  
Nieprzeczytane 13-12-2011, 23:08
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Cytat:
Pierwsza Dama Anna Komorowska jest ostatnio bardzo aktywna. Udziela się nie tylko charytatywnie i przy okazji oficjalnych spotkań, pojawia się także na imprezach z gwiazdami. Wszystko oczywiście w dobrym tonie i z klasą. Pani Prezydentowa idzie dalej i zaczyna romans z kolorowymi magazynami. W najnowszej "Gali" Pierwsza Dama pokazała, jakie tajemnice kryje jej gabinet w Pałacu Prezydenckim i co możemy znaleźć na jej biurku.

Okazuje się, że Anna Komorowska jest nie tylko Pierwszą Damą, ale i... gadżet damą. Jej telefon to modny iPhone, laptop to popularny Apple, a torebki - markowe od polskich projektantów, m.in. od Sabriny Pilewicz.

Telefon - w nim Prezydentowa ma kalendarz spotkań oraz dostęp do internetu i aparat fotograficzny, którym robi zdjęcia wnukom - podaje "Gala".

O laptopie:

Pierwsza Dama, przygotowując się codziennie na kolejne spotkania, ma pod ręką wszystkie potrzebne materiały.

Anna Komorowska lubi róż. W takim kolorze jest teczka z najważniejszymi dokumentami, które codziennie czekają na podpis Pierwszej Damy.

W gabinecie Anny Komorowskiej znajdziemy również obraz Juliana Fałata, fotografie wnucząt, porcelanową figurkę psa. Pani Prezydentowa kolekcjonuje wyjątkowe prezenty od wyjątkowych gości. Na biurku np. trzyma piękne kolczyki od Pierwszej Damy Gruzji i książkę dla dzieci od Henryki Krzywonos.

Mamy nadzieję, że Anna Komorowska znajduje również czas na odwiedzanie modnej strony www.plotek.pl.
http://www.plotek.pl/plotek/1,78649,..._biurko. html
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1503  
Nieprzeczytane 14-12-2011, 11:53
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Rosyjski romans
Michaił Gorbaczow, pierwszy i ostatni prezydent byłego ZSRR, jest nie tylko jedną z najbardziej znaczących postaci XX wieku. Były radziecki przywódca potrafi również przejmująco śpiewać.


Przekonałam się o tym, kiedy obserwowałam, jak nagrywał piękny rosyjski romans "Stare listy", który tak bardzo lubiła jego żona Raisa.
Gorbaczow chciał go zaśpiewać na scenie w londyńskim Royal Albert Hall podczas obchodów 80. urodzin w marcu 2011 r., ale obawa przed tremą zmusiła go do zmiany planów. Mimo że nagranie szło sprawnie, miałam wrażenie, że myśli Gorbaczowa krążą daleko od studia. W pewnym momencie odszedł od mikrofonu, poprawił coś w tekście i po chwili zadumy powiedział: "Tak... Ta dziewczyna była jak cukiereczek".
Raisa Maksimowna nie doczekała, aby mu towarzyszyć w tak ważnym roku. Umarła na raka 12 lat temu. Jubileusz Gorbaczowa zbiegł się w 2011 r. z 20. rocznicą sierpniowego puczu Janajewa, który miał zatrzymać program jego reform. Puczyści przegrali, ale on sam też. Gdy w grudniu 1991 r. upadł Związek Radziecki, o którego zachowanie walczył do końca, Gorbaczow zrzekł się urzędu prezydenta.
Dziś były przywódca, z którym podczas ostatnich miesięcy spotkałam się kilka razy w związku z pracą nad poświęconym mu filmem, często mówi o Raisie. Bo w pełen dramatów rozdział wielkiej polityki i historii wpisana jest wielka miłość, która każe wierzyć w przeznaczenie. I choć od śmierci Raisy upłynęły lata, Gorbaczow wciąż wydaje się niepogodzony z jej odejściem.
Michaił i Raisa poznali się na studenckich tańcach. Tak to po latach wspominał: "Na bal wyciągnęli mnie koledzy. Jeden z nich wpadł do akademika, kiedy siedziałem nad książkami: 'Słuchaj Miszka, ale tam jest dziewczyna! Musisz ją zobaczyć'. Poszedłem. Zauważyłem ją od razu".


Gorbaczow szybko stracił głowę dla pięknej studentki. Przyszło mu jednak wykazać się cierpliwością i taktem, aby ją zdobyć. Kiedy zaczęli się spotykać, leczyła rany po wielkim zawodzie miłosnym. Ale czas pracował na jego korzyść i Raisa otwierała się na nowe uczucie. "Największe wrażenie zrobiło na mnie to, że jest obok mnie człowiek, którego stać na własne, niezależne opinie i gotów ich bronić do upadłego. W końcu zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nie możemy bez siebie istnieć. A nasze życie to potwierdziło", powiedziała w wywiadzie dla BBC na rok przed śmiercią.
Za ślub i wesele zapłacił Michaił. Pieniądze zarobił, pracując jako traktorzysta i przy sortowaniu ziarna. "Trzeba było kupić Raisie ślubną suknię i mój garnitur. Po odłożeniu na wesele i wódkę nie starczyło już na pantofle i Raisa poszła do ślubu w pożyczonych od przyjaciółki. Pamiętam ją stojącą przed lustrem, jak kręciła się w swojej sukni. Była taka szczęśliwa. A ja się zastanawiałem, czy to z powodu sukni, czy dlatego, że za mnie wychodzi", mówił Gorbaczow.
O tym, że ich życie radykalnie się zmieni, Raisa dowiedziała się o 3 rano w przeddzień wyborów w marcu 1985 r. Tak to wspominała: "Wyszliśmy na zewnątrz, żeby porozmawiać. Michaił Sergiejewicz powiedział, że prawdopodobnie zostanie nowym sekretarzem generalnym. Dodał wtedy, że jedyny sposób na dokonanie zmian w Rosji to narzucenie ich z góry. I że tak dalej żyć nie możemy".
Przez kolejne 14 lat Raisa stała u jego boku - lojalna i oddana żona. Partner i powiernik. Dumna z jego osiągnięć i zawsze gotowa go bronić. Gorbaczow znalazł w niej nie tylko kobietę swojego życia. "Byliśmy najbliższymi przyjaciółmi, istniała między nami silna intelektualna więź", mówi. I dodaje, że przeszli przez życie, "trzymając się za ręce" - to zwyczaj, który zachowali od czasów studenckich spacerów.
“Byliśmy najbliższymi przyjaciółmi, istniała między nami silna intelektualna więź.”
Michaił Gorbaczow
W ostatnich latach jej życia często rozmawiali o wspólnie przebytej drodze. Gorbaczow wyznał, że był pod wrażeniem intuicji żony: "Tuż przed tym, jak zachorowała, wyznała mi, że nie wyobraża sobie, abym mógł odejść pierwszy. Nie przeżyłaby mojej śmierci. 'Kiedy umrę, ty się jeszcze ożenisz i ułożysz sobie życie' - powiedziała mi. Kiedy Raisa odeszła, poczułem się tak, jakby ktoś zabrał mi duszę". I przyznał, że choć próbowano go swatać, nigdy nie czuł potrzeby układania życia od nowa.
Na urodzinowym koncercie w londyńskim Royal Albert Hall zebrało się wiele gwiazd świata polityki i show-biznesu. Gorbaczow nie krył wzruszenia, słuchając słów uznania i podziękowania. A pod koniec gali z ogromnego ekranu popłynęły słowa i melodia starej ballady w wykonaniu jubilata. Powoli przesuwały się czarno-białe kadry z prywatnego albumu. Opowiadały historię wielkiej miłości. A na wielu z nich była para trzymająca się za ręce.
Ewa Ewart


http://www.styl.pl/magazyn/prawdziwe...ans,nId,421188
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1504  
Nieprzeczytane 15-12-2011, 12:04
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Niezwykłe życie i tajemnicza śmierć
Sławę zawdzięcza talentowi i ojcu, który kształtował ją i uczył muzyki. Zapłaciła za to jednak wysoką cenę. Odeszła w biedzie i osamotnieniu.


“Znano ją w Paryżu i w Moskwie. Diwa rzucała czerwonymi pantofelkami w publiczność w Rio de Janeiro, miała show w Las Vegas. Kochano się w niej w Bazylei, Brukseli, Budapeszcie i w Tokio.”
Gdy 5 grudnia zamykała oczy, w ciemnościach i zimnie panujących w jej domu, nie było przy niej rodziny ani fanów. Informacja o jej śmierci wstrząsnęła równie mocno jak to, że wszczęto w tej sprawie śledztwo. Ono dopisuje ostatni rozdział barwnej, ale i tragicznej historii, która zaczęła się 73 lata temu w Belgii, w Heusy. Wtedy Janina i Bolesław Cieślakowie zostali rodzicami trzeciego dziecka, które na chrzcie otrzymało imiona Violetta Élisa.
– Moje dziecko nie będzie nosić francuskiego imienia! – stwierdził jednak ojciec. Zarejestrował córkę jako Czesławę Marię Cieślak. Po wojnie rodzina zamieszkała w Lewinie Kłodzkim. Pan Bolesław, niegdyś kapelmistrz w orkiestrze górniczej, dostał pracę w milicji, mama była bufetową.
Ojciec miłość do muzyki rozbudził w córce wcześnie. Uczył ją gry na skrzypcach. Był surowy. Gdy nieczysto zagrała, bił smyczkiem po rękach. Ojciec przypilnował także, by córka nie poszła „na zatracenie”.
Nie miała 17 lat, kiedy wydał ją za mąż. – Bał się o mnie, uważał, że to najlepsze dla dziewczynki – tłumaczyła po latach. Ale ona marzyła o wielkim świecie. Od porucznika wojsk pogranicza Piotra Gospodarka uciekła dwa lata później. Z rocznym synkiem Krzysiem.
Była uczennicą szkoły muzycznej w Szczecinie. Profesorowie na egzaminie stwierdzili u niej słuch absolutny. Nie garnęła się jednak do nauki. Zmieniała szkoły – grała na pianinie, puzonie, skrzypcach. Krzysiem zajęli się dziadkowie. Został u nich długie lata.

Zawody miłosne sprawiły, że życie poświęciła kościołowi i opiece nad zwierzętami /AKPA
W Warszawie zadebiutowała w radiu. Zachwyciła głosem Edwarda Czernego. Prowadził on liczącą się w 1960 roku orkiestrę radiową. Jego wsparcie okazało się trampoliną do sukcesu. Czesia miała tylko jedno zadanie: musiała zmienić imię i nazwisko. Wybrała Violettę Villas. Opowiadała potem, że to sam Władysław Szpilman, kompozytor i pianista, wówczas szef działu muzyki rozrywkowej Polskiego Radia, wymyślił ten pseudonim.
Władysław Szpilman był twórcą twórcą Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie. Na nim 23-letnia Violetta zaśpiewała w 1961 roku Dla Ciebie, miły. Pod koniec lat 60. wszyscy już wiedzieli, kim jest Violetta Villas. Nucono Przyjdzie na to czas, Jak nie to nie, Jednym słowem, matka. Występowała w telewizji, zagrała w filmie Dzięcioł. Ale choć mówiono o karierze w Hollywood, nikt nie zaryzykował obsadzenia diwy w innych filmach – była niesłowna.
Jej niefrasobliwe zachowanie wywoływało falę nieprzychylnych komentarzy w Polsce. Ale świat mówił o niepowtarzalnym sopranie koloraturowym o skali obejmującej 5 oktaw! Znano ją w Paryżu i w Moskwie. Diwa rzucała czerwonymi pantofelkami w publiczność w Rio de Janeiro, miała show w Las Vegas gdzie śpiewała w 9 językach. Kochano się w niej w Bazylei, Brukseli, Budapeszcie i w Tokio.
Im większa była jej sława, tym mniej była szczęśliwa. Szukała miłości. Pierwszą i najtragiczniejszą była ta do ojca. Od czasu, gdy sprzeciwiła mu się i uciekła od męża, by rozwieść się, rosło w niej poczucie winy. Po śmierci taty, na koncertach wspominała najważniejszego mężczyznę, śpiewając Tatusiu i Pieśń dla ojca. O kimś takim jak on marzyła.
W połowie lat 60. zakochała się i związała z Januszem Ekiertem, muzykologiem. Ale on w 1973 roku zostawił ją. Wtedy zbudowała pierwszą kapliczkę: w domu w podwarszawskiej Magdalence modliła się żarliwie. Drugi ślub w Chicago z biznesmenem Tedem Kowalczykiem niczego nie zmienił. Rozwód po roku potraktowała jako znak. Poświęciła się Kościołowi.
Współpraca artystyczna z nią stała się trudna. Nawet Witold Filler, wieloletni admirator jej talentu, dyrektor warszawskiego Teatru Syrena, który stworzył dla niej widowisko Violetta, poddał się. Pod koniec lat 80. Violetta znika z teatru. Jej gwiazda przygasła trwale z końcem lat 90. Odezwały się poważne kłopoty ze zdrowiem i problemy finansowe.
W 1998 roku wróciła do Lewina Kłodzkiego. Mieszkańcy, znając jej wielkie serce, podrzucali do jej posiadłości psy i koty. Przygarniała je, karmiła, popadając w coraz większą biedę. W 2005 roku odebrano pani Violetcie zwierzęta. Oskarżono ją o to, że się nad nimi znęcała. Cios był silny. Śpiewa o tym w utworze W Lewinie koło Kudowy. Rok później trafia do szpitala na leczenie psychiatryczne.
Od tego czasu syn walczył o opiekę nad matką z jedyną jej opiekunką i, jak wkrótce się okaże, jedyną spadkobierczynią. Pod jej opieką diwa jeszcze trzy lata temu nagrała płytę Na pocieszenie serca i uniesienie ducha. Duch podupadał. Warunki, w których żyła gwiazda, zaszokowały prokuratora. Mnożą się pytania. Czemu umierała sama? Czemu nikt nie leczył złamanej nogi? Czemu jej historia nie ma dobrego zakończenia?
FF



http://www.styl.pl/gwiazdy/slawni/ne...erc,nId,421770
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1505  
Nieprzeczytane 16-12-2011, 09:33
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie


Została aktorką, jak mama

Chciała, by jej rodzina miała życie spokojne, z dala od zgiełku świata. Ale córka zdecydowała inaczej...

Orina Krajewska z mamą Małgorzatą Braunek /AKPA
To już taka tradycja, że przynajmniej raz w roku, najczęściej w okolicach świąt Bożego Narodzenia, z milionów telewizorów w całej Polsce padają nieśmiertelne słowa: "Jędruś, ran twoich niegodnam całować!". Piękna Oleńka w "Potopie" była największą filmową rolą Małgorzaty Braunek (64 l.). Krucha, zjawiskowa aktorka na ekranie zachwycała urodą i talentem. W latach 70. była ulubienicą tłumów.

I właśnie wtedy, gdy była u szczytu sławy, nagle usunęła się w cień, żeby odnaleźć siebie. Bo mimo wielu wspaniałych ról nie czuła się szczęśliwa. Nieustannie martwiła się o przyszłość. Kiedy telefon milczał, zupełnie traciła apetyt na życie. Ze sztuką związana była nie tylko zawodowo - wyszła za mąż za reżysera, Andrzeja Żuławskiego (71 l.). Jak wspomina, ich dom przypominał filmowy plan. Głównym tematem rozmów były role. Po jakimś czasie nie była w stanie tego znieść...

Rozwiodła się i świadomie zrobiła sobie ponaddwudziestoletnią przerwę w zawodzie. Uciekła w religię. Z małżeństwa z buddystą, Andrzejem Krajewskim urodziła córkę Orinę (24 l.). Chciała dla niej szczęśliwego życia. Z dala od aktorstwa...

Czarująca, ciemnowłosa dziewczyna od dziecka przejawiała silną osobowość. Wbrew temu, czego w skrytości ducha pragnęła dla niej mama, uległa też fascynacji światem filmu. Po miesiącach poszukiwań własnej drogi w życiu, oświadczyła, że chce zostać aktorką.

- Po maturze pojechałam na rok do Paryża. Tam spotkałam dziewczynę z londyńskiej szkoły aktorskiej London International School of Performing Arts i bardzo mi ją polecała. Szkoła bardzo mnie otworzyła, rozwinęła. Wiem już na pewno, że chcę być aktorką - mówi Orina Krajewska.

Pani Małgorzata z jedynej córki jest bardzo dumna. Orina zagrała już u boku mamy w serialu "Dom na rozlewiskiem", w filmie "Daas", a wkrótce zobaczymy ją w serialu "Komisarz Aleks".

Wrażliwa, bardzo uczuciowa dziewczyna po mamie przejęła też słabość do mężczyzn z artystycznego świata. Za miłością do sztuki przyszła pełna namiętności, spełniona miłość do aktora,

potomka aktorskiego klanu.

Przyszły zięć pani Małgorzaty, Mateusz Banasiuk (26 l.), skończył warszawską Akademię Teatralną. Zapowiada się na dobrego aktora. Nawet ma już na koncie nagrodę za rolę przyznaną na Festiwalu Sztuk Teatralnych w Łodzi. Wystąpił też w serialach "Plebania" i "M jak miłość".


Jego ojciec, Stanisław Banasiuk (59 l.), znany jest m.in. z serialu "Barwy szczęścia". - W młodości był zachwycony Małgosią Braunek. A teraz uwielbia wybrankę syna - mówi informator magazynu "Świat i Ludzie".

Pani Małgorzata także cieszy się ze szczęścia swojej córki. A że Orina także uległa urokowi artystycznej duszy? Cóż, widać to taka rodzinna tradycja...

http://film.interia.pl/wiadomosci/te...a,1735085,3604
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1506  
Nieprzeczytane 17-12-2011, 08:46
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Najbardziej polska z francuskich aktorek. Zachowuje się tak, jakby przed chwilą wstała, a przedtem śniła coś bardzo pięknego i wzniosłego. To osoba, z którą nie papla się o ciuchach, tylko rozprawia o uczuciach, energii i harmonii.

Kiedy miewałam trudniejsze ranki, musiałam się zmuszać, aby powiedzieć życiu „tak”
Juliette Binoche w swoim paryskim mieszkaniu mówi o słynnych reżyserach, z którymi pracowała, i o tym, dlaczego w życiu szklanka powinna być do połowy pusta.
Ekskluzywna siedemnasta dzielnica, rue des Renaudes. Kamienica typowa, XIX-wieczna. Skrzypiąca, ciaśniutka winda. Trzecie piętro. Juliette Binoche wita na progu salonu. Bonsoir, serdeczny uścisk dłoni, zupełnie nie celebrycki uśmiech i to słynne melancholijne spojrzenie. Brak makijażu, włosy miękko zamotane na karku, strój domowy. Czy napiję się werbeny? Z przyjemnością.
Mieszkanie aktorki jest przyjazne, oswojone ładnymi przedmiotami. Półki ciężkie od albumów o sztuce – Soutine, Chagall. Cały rząd książek o Chinach. To, że mieszka tu gwiazda, zdradza jedynie pokój z łóżkiem do masażu (pani masażystka pojawi się pod koniec naszej rozmowy i zaczeka grzecznie w kąciku) oraz – na ścianie gabinetu – zdjęcie gospodyni ze słynnej sesji Richarda Avedona. To samo, które przed laty publikowaliśmy w „Twoim Stylu”.
Juliette już kilka razy pojawiała się w naszym magazynie. Mówiła o polskiej babci i dziadku – organiście z Częstochowy. Była twarzą konkursu poetyckiego, który organizowaliśmy z marką Lancôme. Polacy kojarzą aktorkę z filmów Krzysztofa Kieślowskiego, a także z "Czekolady", "Skazy" czy oscarowego dla niej "Angielskiego pacjenta". Ostatnio – z reklamy banku. A z czym ona kojarzy nas?



http://www.styl.pl/magazyn/wywiady/n...422195,nPack,1
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1507  
Nieprzeczytane 18-12-2011, 09:38
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Ani słowa o tym trzecim
Co przemilczała w swojej książce? O jej serce biło się kiedyś dwóch słynnych aktorów: Gustaw Holoubek i Tadeusz Łomnicki. Jeden z nich tę walkę przegrał...


W marcu przyszłego roku miną 4 lata od śmierci Gustawa Holoubka (†85). Czas podobno goi rany, ale Magdalena Zawadzka (67) wciąż nie pogodziła się z odejściem ukochanego męża, z którym przeżyła prawie 40 lat.
Niedawno wydała książkę, która jest poruszającą historią ich miłości: „Gustaw i ja”. Zabrakło w niej jednak istotnego epizodu z początków ich znajomości... Epizod był związany z „tym trzecim” – Tadeuszem Łomnickim, którego Magdalena poznała na planie filmowym „Pana Wołodyjowskiego” w 1968 r.


Chociaż zawsze jest uśmiechnięta, nie jest szczęśliwa. Jej serce nadal bardzo cierpi. czytaj więcej
Uczucie, jakie połączyło ich ekranowych bohaterów, Basię i Michała, zakwitło również poza planem... Potem para zagrała razem w „Makbecie” Andrzeja Wajdy. – Tylko moja podyktowana wiekiem odwaga i wsparcie Tadeusza pozwalają mi się zmierzyć z tym trudnym zadaniem – wspomina w książce Magdalena. Wszystko to wydarzyło się krótko przed tym, kiedy na próbach do sztuki „Życie jest snem” w Teatrze Dramatycznym zakochała się w Gustawie Holoubku.
Była to wiosna 1969 roku. Tadeusz Łomnicki, który nazywał ukochaną pieszczotliwie „Magdziorem”, nie zniknął wtedy jeszcze z jej życia. Tej samej wiosny razem z Magdaleną, już zauroczoną Holoubkiem, poleciał na festiwal filmowy do Moskwy.
– Obaj bili się o nią jak koguty – opowiada dzisiaj jedna z koleżanek aktorki. Łomnicki tę walkę przegrał. Pikanterii całej historii dodają jeszcze dwa fakty. Magdalena w tym czasie oficjalnie była żoną operatora filmowego Wiesława Rutowicza. Nie było także tajemnicą, że Holoubek i Łomnicki całe życie się nie znosili. Głównie z powodu walki o palmę pierwszeństwa w zawodzie. Ale czy nie poszło też o kobietę?
– Czy Gustaw jest o mnie zazdrosny? Zawsze kręcą się wokół mnie mężczyźni, więc myślę, że jest, ale nie daje tego po sobie poznać – napisała dyplomatycznie Magdalena. Jej mąż podobno bardzo nie lubił filmu „Pan Wołodyjowski”...
Dlaczego Magdalena przemilczała zauroczenie Tadeuszem Łomnickim w swojej biografii? – Nie widziała powodów, aby o tym pisać – żartuje znajomy aktorki. – W końcu jej książka ma tytuł „Gustaw i ja”, a nie „Gustaw, ja i inni mężczyźni”...
Milena Popławska


http://www.styl.pl/gwiazdy/slawni/ne...cim,nId,421979
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1508  
Nieprzeczytane 19-12-2011, 08:35
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Atmosfera świątecznej rozmowy była wyjątkowa - matka i córka rozumieją się wpół słowa, mają ogromne poczucie humoru i... dużo kobiecego ciepła. Krystyna Loska i Grażyna Torbicka opowiadają o swoich nadziejach, radościach, wzruszeniach.


Krystyna Loska debiutowała w TV Katowice w latach 50. Po 10 latach przeniosła się do Warszawy. Jako spikerka zasłynęła umiejętnością przedstawienia z pamięci programu na cały dzień. Widzowie lubili ją także za poczucie humoru. Była uważana za osobę przynoszącą szczęście polskiej reprezentacji piłkarskiej, wielokrotnie zapowiadała transmisje ze spotkań międzynarodowych. Na emeryturę przeszła w 1994 roku.

Jej córka Grażyna Torbicka początkowo nie chciała iść w ślady matki. Studiowała wiedzę o teatrze w warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza. Pracę w telewizji zaczęła pod koniec lat 80. w dziale teatralnym TVP. Niedługo potem przeniosła się do programu TVP 2, gdzie pracuje do dziś. Ma swój autorski program "Kocham kino", prowadzi też festiwale i koncerty. W tym roku, wraz z Hubertem Urbańskim będzie gospodynią imprezy sylwestrowej w TVP 2.

- Święta muszą być spędzone w domu, w nastroju rodzinnym... - mówi Krystyna Loska.

- Z racji mojej pracy przez cały rok jeżdżę w różne miejsca. I nie wyobrażam sobie, żeby spędzić Boże Narodzenie inaczej niż tradycyjnie - wyznaje Grażyna Torbicka.

Bardzo wielu widzów z sentymentem wspomina święta w telewizji sprzed lat, kiedy Pani Krystyna składała nam życzenia na ekranie, na żywo...


http://film.interia.pl/telewizja/wia...t,1735397,3604
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1509  
Nieprzeczytane 19-12-2011, 20:32
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Grzegorz Miecugow
Życie z pasażerem na gapę


To wstrząsający wywiad. I szczery. Ale też pełen humoru i ciepła. Kilka miesięcy temu Grzegorz Miecugow usłyszał diagnozę: „Ma pan guza w płucach. Być może złośliwego”. Przeżył szok. Potem zaczął bezwzględną walkę z tym, jak sam go nazwał, gapowiczem. Dziś z trudem mówi o tym, jak bardzo go to wyczerpało, jak wielu spraw jeszcze nie załatwił i jak ważne okazało się... życie.



Widzieliśmy się w lipcu na Festiwalu Mediów w Darłowie. I nagle w czasie spotkania z publicznością powiedział pan o chorobie. Dlaczego zdecydował się pan wtedy to wyznać?

Nie ukrywałem tego, ponieważ byłoby to zbyt trudne. Trudno tak rozmawiać po prostu, mając z tyłu głowy myśl, że być może za kilka tygodni umrę. Poczułem wyraźnie, że moje dni są policzone. Nie w tysiącach, ale w dziesiątkach, setkach. Poza tym rozmawianie o takich sprawach jest ważne, dla wszystkich. Życie nam ucieka przez palce. Ono dane jest raz i nie na zawsze.

Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową?

Trudne pytanie, co to jest życie... Ja stawiam sobie to pytanie od dawna. Po co to wszystko? Czemu zdarzył się wielki wybuch? Po co pojawiły się aminokwasy, mikroby?

Czy musi być szok w postaci choroby, żeby nagle, w panice, człowiek zaczął szukać sensu istnienia?

Nie. Ja się nad tym zastanawiam od bardzo dawna. Wtedy, w lipcu, dowiedziałem się, że moje rozmyślania mogą być nagle przerwane, a ja jestem na to niegotowy. Nie wiem jednak, czy kiedykolwiek człowiek jest gotowy... Ja nie byłem gotowy, żeby to przyjąć do wiadomości, że być może jesienią będzie po wszystkim.

Wypierał pan to?

Nie. Miałem po prostu ciągle nadzieję. Przestraszony, ale z wiarą, że to się dobrze skończy.

Był odruch zwierzęcego strachu – skurcz w żołądku, zimne ręce, kiedy lekarz mówił Panu, że w płucach jest guz, być może złośliwy…

Nie miałem zwierzęcego strachu, byłem pełen nadziei. Ciągle. Paliłem. Gdyby był ten zwierzęcy strach – tobym nie palił, prawda?

Tego się chyba nie nazywa nadzieją, lecz brawurą...

Zachowywałem się tak, bo od zawsze byłem dzieckiem szczęścia. Do telewizji trafiłem, bo skończył się ustrój komunistyczny, a ja nie miałem „zmarnowanej twarzy”. Byłem w przyzwoitym radiu, w Trójce. Trafiłem tam, bo spotkałem znajomą na ulicy.

Wszystko pięknie, aż do momentu, kiedy...

Wróciłem z nart, miałem ciągle gorączkę. Skończyła mi się pewna przyjaźń, byłem dosyć kłótliwy, fatalnie się czułem, fatalny czas. I do tego permanentny kaszel. Więc poszedłem do lekarza. Dostałem antybiotyki, 10 dni wolnego. Minęły dwa tygodnie i to samo. Poszedłem do kolejnego lekarza. Pani doktor powiedziała, że zajmie się mną porządnie. Zrobiła mi serię badań – i wtedy po raz pierwszy usłyszałem, że coś we mnie siedzi. Kilka tygodni później wracałem z jakiegoś spotkania, to był piątek, i po raz pierwszy w życiu spanikowałem, bo przy kaszlu pojawiła się krew. Raz. Postanowiłem rzucić palenie. Sięgnąłem wtedy po „wunderwaffe”, które nazywa się Rosjanin cudotwórca. Miałem jego numer, bo kolega miał problemy alkoholowe. Był dwa razy u niego, zapłacił 1500 zł i przestał pić. Zadzwoniłem. Rosjanin pyta: ile palę, ja mówię: 40 papierosów dziennie. On na to: dużo. Pyta: od kiedy. Ja mówię: 33 lata. Długo. Kazał złączyć mi kciuk z palcem wskazującym, takie kółeczka robić, złączyć stopy podeszwami, głęboko oddychać. Przestraszyła mnie ta teatralność. Potem położył mnie na kozetce. Zaczął stukać palcem w coś, mówić, że mam jedną nogę pustą, drugą nogę pustą, i mamrotał coś, a potem mówił: „Całkowita obojętność do papierosów”. To było tak operetkowe, że miałem ochotę parsknąć śmiechem. Zapłaciłem 400 zł. Pojechałem do pracy, powiedziałem o tym mojej załodze. Była godzina 11, a ja ciągle bez papierosa. To było dosyć nietypowe.





http://gala.onet.pl/0,1654166,1,1,gr...w,wywiady.html
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1510  
Nieprzeczytane 20-12-2011, 08:48
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Trujące więzi
Winą za molestowanie w dzieciństwie obarczyła własną matkę...


Niech twoje życie nabierze kolorów. Głosuj na Grand Ole Oprah! – to było hasło reklamowe nastoletniej Oprah Winfrey (57), kiedy startowała w wyborach do samorządu szkolnego. Nikt wtedy nie przypuszczał, że przebojowa dziewczyna jest świeżo po... porodzie. Jej synek zmarł wkrótce potem.
Jak donosi najnowsza sensacyjna biografia gwiazdy autorstwa Kitty Kelley, ojcem dziecka Oprah był prawdopodobnie... jej wuj Trent. Po latach gwiazda opowiedziała w swoim show, że molestował ją seksualnie, ale nie zająknęła się o synu. Winą za swoje nieszczęście obarczała wyrodną matkę Vernitę, która nigdy jej nie kochała.


Oprah Winfrey dopiero co wzbudziła sensację, rozdając 276 luksusowych samochodów. czytaj więcej
Po urodzeniu podrzuciła córkę na kilka lat babci, a potem jej ojcu Vernonowi. Dopiero kiedy Oprah miała 11 lat, zamieszkała z matką. Vernita nie lubiła zajmować się córką, więc zaniedbywana dziewczynka bez ograniczeń oglądała telewizję. Kiedy pewnego wieczoru na małym ekranie zobaczyła Dianę Ross, wiedziała już, że chce zostać gwiazdą.
Pragnęła wyrwać się z ubogiej dzielnicy w Milwaukee, nosić diamenty i zajadać przysmaki. Zaczęła kraść, a potem znalazła inny sposób zarobku – prostytucję. Pod nieobecność matki zapraszała do domu chłopców ze szkoły i oddawała im się za kilka dolarów.
Po latach mówiła, że kupczyła ciałem, by mama zwróciła na nią uwagę. Ale Vernita zainteresowała się córką dopiero wtedy, kiedy Oprah została milionerką...
Monika Finotello


http://www.styl.pl/gwiazdy/slawni/ne...ezi,nId,422044
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1511  
Nieprzeczytane 21-12-2011, 08:47
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

"Czułam się jak więzień"


Po ukazaniu się książki Danuty Wałęsy "Marzenia i tajemnice" Jolanta Kwaśniewska (56 l.) także postanowiła napisać biografię.


Żona byłego prezydenta deklaruje, że w swojej publikacji pójdzie dalej niż jej poprzedniczka. A już kilka razy udowodniła, że potrafi mówić o prywatności.

"Przez lata byłam niewolnicą konwenansu. Jako Pierwsza Dama musiałam być jak żona Cezara, poza jakimikolwiek podejrzeniami. Czasami w Pałacu Prezydenckim czułam się jak więzień" - cytuje Jolantę Kwaśniewską "Rewia".

Ale dopiero teraz, zachęcona przykładem Danuty Wałęsy, zamierza opowiedzieć o swojej samotności, która trwała ponad 20 lat. W tym czasie jej mąż, Aleksander Kwaśniewski, rzadko bywał w domu. Podobnie jak Lecha Wałęsę i jego porwała polityka.

"Uderzyłam pięścią w stół i powiedziałam, koniec! Tak się po prostu nie da żyć" - opowiada Kwaśniewska.

Gdy pojawiła się plotka o rzekomym romansie Aleksandra Kwaśniewskiego z Edytą Górniak, było istne trzęsienie ziemi. Pani Jolanta przyznaje, że wtedy przekonała się, jak trudno znieść spojrzenia ludzi, doszukujących się niezdrowej sensacji.

"Gdyby to okazało się prawdą, podbiłabym mężowi oko. A potem wystawiła walizki za drzwi" - zapewnia. W najtrudniejszych momentach swojego życia szukała ukojenia w modlitwie przed obrazem Matki Boskiej na Jasnej Górze.

Na razie zastanawia się, jak daleko idące powinny być jej wyznania. W pisaniu biografii pomaga jej dziennikarka pisma kobiecego. Ta sama, która była współautorką poprzedniej książki Jolanty Kwaśniewskiej - "Lekcje stylu dla par".

Czy odważy się o pewnych bolesnych sprawach mówić wprost, tak jak Danuta Wałęsa, która od początku brała pod uwagę, że może narazić się swojemu mężowi?

"Wokół mnie za dużo było plotek i sensacji. Chcę przedstawić prawdę" - deklaruje.


http://www.pomponik.pl/plotki/news-c...ien,nId,422762
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1512  
Nieprzeczytane 23-12-2011, 08:52
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie


Odzyskana bliskość
W życiu zawodowym sukces goni sukces. Ale są sprawy, które od lat tkwią cierniem w jej sercu. Dzieci, dla których kiedyś nie miała czasu, znów są jej priorytetem


Tadeusz potrawy... fotografuje. Jest znanym stylistą i fotografem dań. Lara poszła tropem matki. Kieruje jedną z restauracji należących do mamy

Lara kulinarny talent odziedziczyła po mnie i uwodzi nim tak, jak ja to robię. Syn Tadeusz także jest prawdziwym mistrzem w kuchni, robi najlepszą paellę na świecie. Jestem z obojga moich dzieci bardzo dumna – wyznaje Magda Gessler (58).
Prowadząca „Kuchenne rewolucje” w TVN nie ogranicza się tylko do słownych deklaracji. O swoje dorosłe już latorośle bardzo dba. – Magda ma wyrzuty sumienia, że gdy jej dzieci były małe, nie miała dla nich odpowiednio dużo czasu – zdradza w rozmowie z „Na żywo” znajomy słynnej restauratorki. Dlatego teraz próbuje im ten okres z całych sił wynagrodzić.
Macierzyństwo z potknięciami
Brak matki w swoim życiu najbardziej odczuł Tadeusz. Pierworodny syn Magdy jest dzieckiem z jej pierwszego małżeństwa z niemieckim dziennikarzem Volkhartem Muellerem. Miłość zrodziła się w Madrycie, gdzie Mueller był korespondentem „Der Spiegel”, a restauratorka studiowała malarstwo.
Niestety, ich małżeństwo nie trwało długo. Mąż Magdy zmarł na raka, a ona podjęła decyzję, że z malutkim dzieckiem wraca do Polski. Po pewnym czasie poznała Piotra Gesslera, członka słynnej rodziny warszawskich restauratorów. Znów był ślub i wkrótce po tym narodziny córki Lary.
– Tadeusz był wtedy bardzo zagubiony. Po śmierci ojca w ich życiu pojawił się inny mężczyzna. Potem przyszła na świat Lara i jak to niemowlę skupiła na sobie uwagę mamy – opowiada znajomy restauratorki. Ku rozpaczy Lary, mama rozstała się z jej ojcem.
Nadrobić stracony czas
Restauratorka rzuciła się w wir pracy, a jej pociechy musiały się pogodzić z obecnością w domu coraz młodszych partnerów mamy: Mariusza Diakowskiego, Piotra Adamczyka i innych. – Wiem, że dzieci nie miały ze mną łatwo – przyznaje Magda Gessler. Nie była matką na wyciągnięcie ręki, tylko artystką budującą swoje restauracyjne imperium.
Z problemami dzieci musiały radzić sobie same. Niektórych swoich decyzji im nie wytłumaczyła. – W tym wszystkim nie starczyło mi zdrowego rozsądku, że są rzeczy ważniejsze od pracy czy kariery. To moje dzieci uczą mnie na nowo szacunku do ludzi i siebie samej. Dzięki temu polubiłam siebie – dodaje restauratorka.
Dziś jest zawodowo ustabilizowana. Prywatnie jest w szczęśliwym związku z lekarzem medycyny estetycznej Waldemarem Kozerawskim. To miłość na odległość, Waldemar bowiem mieszka i pracuje w Kanadzie. Dlatego jeśli w jej napiętym harmonogramie pojawiają się wolne chwile, poświęca je wreszcie dzieciom.
Wigilia jest więc nie tylko okazją do porównania rodzinnych talentów kulinarnych, ale do szczerej rozmowy.
Emilia Snarska


http://www.styl.pl/gwiazdy/slawni/ne...osc,nId,423219
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1513  
Nieprzeczytane 24-12-2011, 08:28
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

W Wigilię, 24 grudnia, Witold Pyrkosz kończy 85 lat. Niezapomniane kreacje stworzył w takich produkcjach, jak "Janosik", "Vabank", "Czterej pancerni i pies". Przypomnijmy najważniejsze role aktora oraz przyjrzyjmy się życiu seniora rodu Mostowiaków.

http://film.interia.pl/wiadomosci/fi...iew,1737210,38
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1514  
Nieprzeczytane 26-12-2011, 10:01
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Posiniaczone nogi, zaniedbane ciało, szramy na czole i skroni, obcięte włosy - tak wyglądały zwłoki Violetty Villas (†73 l.), kiedy 5 grudnia policja zawitała do jej domu w Lewinie Kłodzkim (Dolnośląskie) po zgłoszeniu śmierci gwiazdy. To na razie wiedza nieoficjalna, bo prokuratura nie udostępnia szczegółowych informacji. Jakie więc były naprawdę ostatnie dni artystki? Jakie tajemnice kryją ponure ściany domu w Lewinie? Wieloletnia opiekunka pani Violetty, Elżbieta Budzyńska, unika jak może kontaktu w tej sprawie.




- Wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały złamanie kości udowej oraz zapalenie płuc. Złamanie mogło doprowadzić do zatoru tłuszczowego. Obie te rzeczy nie były leczone, a stan Villas przed śmiercią był zły - tyle do tej pory usłyszeliśmy oficjalnie w Prokuraturze Rejonowej w Świdnicy. Jako iż nie stwierdzono, co ostatecznie było przyczyną śmierci Villas, zdecydowano o pobraniu kolejnych wycinków ciała w celu dalszych badań. Wyniki mają być znane pod koniec grudnia, ale już teraz wychodzą kolejne fakty na temat tej tajemniczej śmierci.

- W chwili pojawienia się policji w domu Violetty Villas jej opiekunka była pod wpływem alkoholu. Ciało artystki, tylko częściowo ubrane, leżało na kanapie. Jej włosy były krótko obcięte. Wygląd zwłok wskazywał na zaniedbania sanitarne i medyczne - tyle udało się ustalić dziennikarzom programu "Uwaga!" TVN.


Więcej
http://www.se.pl/rozrywka/plotki/vio...le_219538.html



http://www.se.pl/rozrywka/plotki/vio...le_219538.html
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1515  
Nieprzeczytane 29-12-2011, 09:29
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Tyszkiewicz w reklamie banku

Od kilku dni Beatę Tyszkiewicz (70 l.) możemy oglądać w reklamie jednego z banków. Ile aktorka zarobiła, występując w spocie reklamowym?


Współpracę z jurorką "Tańca z gwiazdami" chwali zarówno ekipa, jak i przedstawiciele instytucji. "Praca z nią była przyjemnością" - mówią zgodnie "Faktowi".
Co więcej, zachwyceni są również internauci:
"Pierwszy raz jakaś fajna reklama: nowoczesna, dowcipna, mimo że bank przedpotopowy w swojej istocie" - pisze Maciej2go.
"Beata Tyszkiewicz nawet w reklamie potrafi zagrać niebanalnie. Jedna z niewielu reklam, którą chce się oglądać. Strzał w 10 z tym monologiem!" - dodaje Dumny Nikt.
"Pierwszy raz daję 'Lubię to' reklamie. Genialne" - zachwala MrKwidzyniak
Tabloid dotarł do umów aktorki z bankiem i dowiedział się, ile tak naprawdę udało jej się "utargować".
Okazuje się, że kwota jest imponująca. Tyszkiewicz na reklamie konta zarobiła aż 300 tys. zł.



http://www.pomponik.pl/plotki/news-t...nku,nId,423952
Odpowiedź z Cytowaniem
  #1516  
Nieprzeczytane 04-02-2012, 17:50
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Prezydent Wałęsa w Miami.
Czyżby polskie bunga - bunga?


Odpowiedź z Cytowaniem
  #1517  
Nieprzeczytane 27-11-2012, 00:55
ola.tes90 ola.tes90 jest offline
Początkujący
 
Zarejestrowany: Nov 2012
Posty: 6
Domyślnie

można jeszcze raz link? tamten wygasł do filmiku
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

 



Podobne wątki
Wątek Autor wątku Senior Cafe Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Nocne Polaków Rozmowy, Wybaczcie Scarlett Społeczeństwo - wątki archiwalne 56 23-07-2009 15:53

Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:46.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.