|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#1
|
||||
|
||||
Rozstanie po latach...
Ciekawam czy sa panie ,które maja podobne doswiadczenia jak ja i jak sobie radzą?
Mój mąż uległ fatalnemu zauroczeniu /początkowo wirtualnemu a pożniej juz całkiem realnemu/ i 30 lat małzenstwa legło w gruzach.Świat mi sie przewrócił do góry nogami...Dzieci usamodzielniły się i opuściły dom,przejście na emeryturę,zdrowie juz nie to a tu trzeba zaczynać od nowa... Okazuje się ,ze mozna żyć bez powietrza /jak się bardzo chce albo raczej musi/ ale trudno wymazać z pamięci tyle wspólnych przeżyć...Te refleksje nachodzą mnie szczegłólnie w taki czasie jak teraz,przed świetami... |
#2
|
|||
|
|||
Pytasz tylko Panie,Panowie moga zabrac glos na ten temat ?
Pozdrawiam ! Zycie zaczyna sie po 60-tce. Wprawdzie inne ale............. . Dokoncze jak uzyskam zezwolenie. |
#3
|
||||
|
||||
Ulsta..witaj .
Nie,ja nie mam takich doświadczeń.Ale widzę pełno małżeństw,z których jedno jest toksyczne.I to jest gorsze ,bo samotność we dwoje jest bolesna.A dzieci nie chcą wracać do domu ,gdzie nie ma uśmiechu.. Wiem coś o tym.Takie było małżeństwo moich rodziców na starość. To już lepsza spokojna samotność.A czyż można być samotnym ,jak tylu ludzi dookoła ? |
#4
|
||||
|
||||
Napewno jest Ci ciezko - ale nie rozpamituj,- powiedz sobie tamten okres zycia juz zamkniety - jak rozdzial w ksiazce.Nastepna kartka to cieszenia sie z blahostek, z kazdej przezytej chwli w zdrowiu ,ze szczescia bliskich ,.Musisz wierzyc w siebie i pod zadnym pozorem nie
obwiniac siebie a wrecz przeciwnie powtarzac jak mantre slowa "jak moglam z nim tyle przezyc" przeciez on nie jest wart mnie,Dbaj o siebie,i nie dawaj mu satysfakcji ze nie mozesz udzwignac samotnosci, i zniesc pustki. Pomysl o innych ktorzy tez spedzaja swieta bez bliskich ktorzy odeszli....... ...
__________________
BUNIEWO zaprasza http://www.bialyjednorozec.waw.pl/st...y_Buniewo.html [url]__________________ "Przyjaciele sa jak ciche anioly ,ktore podnosza nas,gdy skrzydla zapomnialy jak latac" |
#5
|
||||
|
||||
ulsta - czy specjalnie masz zablokowana opcje przyjmowania prywatnych wiadomosci ?? czy tak sie piorobilo przez przypadek .. sprawdz to ...
__________________
BUNIEWO zaprasza http://www.bialyjednorozec.waw.pl/st...y_Buniewo.html [url]__________________ "Przyjaciele sa jak ciche anioly ,ktore podnosza nas,gdy skrzydla zapomnialy jak latac" |
#6
|
||||
|
||||
Oczywiscie ciekawa jestem też opinii panów.
I jeszcze jedno.Ja nie mam wielu złych wspomnień z mojego zwiazku i nie pielegnuję ich.Nie bił ,nie pił, nie zdradzał.Byliśmy normalnym małzenstwem i dla wszyskich było szokiem ,ze to on,facet z niezłomnymi zasadami,głęboko religijny... Bunie,sprawdzę zaraz czy mam zablokowaną tę opcję przyjmowania prywatnych wiadomości |
#7
|
||||
|
||||
Cytat:
A tak sobie myślę, że sytuacja po odejściu partnera do innej przypomina tę, w której los zadecydował poprzez śmierć o rozstaniu... Tyle że psychicznie jest ją trudniej udźwignąć!
__________________
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz) |
#8
|
||||
|
||||
W pewnym stopniu masz rację, Daniel!
To nie my wybieramy los, to on nas wybiera. Chorobę jestem w stanie oswoić i walczyć z nią. Samotności nie! Każdy człowiek dokonuje osądów poprzez pryzmat własnych doświadczeń. Zbyt dobrze pamiętam, o ile jest łatwiej i prościej we dwoje, żebym mogła bez walki i żalu pogodzić się z brakiem kogoś, dla kogo ... ech, nieważne!
__________________
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz) |
#9
|
||||
|
||||
Rzadko tu zaglądam więc nie obiecuję udziału w polemice, ale po doświadczeniu 2 rozstań stwierdzam, że może to nie bliżej niezdefiniowana "miłość" a przyjażń sprawiły, że i wówczas i dziś odbieram to choć inaczej to jednakowo...z serdecznymi uczuciami do osób, które wybrały inna ścieżkę...
|
#10
|
||||
|
||||
Ewito,
może wyda Ci się dziwne to, co powiem, ale zauważyłam, że im bardziej staramy się zmienić swój los, tym bardziej jest on na te zmiany oporny.
Pewne sprawy, pewne zdarzenia, przychodzą i dzieją się same, bez względu na naszą wolę i nasze życzenia. Czasem to dobrze, czasem źle. Czasem zaś los coś nam sugeruje, nawet usilnie, a my pozostajemy na jego sugestie ślepi i głusi, bo mamy inną wizję przyszłości i odnosimy zwycięstwo. Bywa, że takie zwycięstwo jest okupione prawie krwią, ale po pewnym czasie okazuje się bezsensem i naszą klęską. Gdybyśmy w swoim czasie nie upierali się przy swoim, a posłuchali sugestii losu - swojego głosu wewnętrznego, czy jak to nazwać jeszcze - wyszlibyśmy na tym tylko dobrze. Czy piszę zrozumiale?
__________________
Niespełnienie marzeń bywa czasem łutem szczęścia |
#11
|
||||
|
||||
Dla mnie tak!
W pełni zrozumiale i logicznie!
__________________
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz) |
#12
|
||||
|
||||
Chińczycy wymyślili coś takiego, jak wu-wei - działanie przez niedziałanie.
Coraz częściej myślę o nich z podziwem... Coś jednak mamy ze sobą wspólnego (Ty i ja), choć na pozór wydawałoby sie, że to niemożliwe.
__________________
Niespełnienie marzeń bywa czasem łutem szczęścia |
#13
|
||||
|
||||
Bianka,trafiłaś w sam środek mojej duszy..
Ja słyszałam będąc dzieckiem - co ci przeznaczone,znajdziesz rozkraczone....na drodze ..i nie ominiesz. Zgadza się.W związku z tym od lat nic nie planuję,nawet na następny dzień,ku rozpaczy mojej rodziny.Gdybym tylko mogła przekonać do tego moją racjonalnie i trzeźwo myślącą córkę ,byłabym szczęśliwa.. Jutro jej przeczytam ,co napisałaś.Bo dewiza moja życiowa o rozkraczaniu się na drodze ,jest widać dla niej za trywialna.: |
#14
|
||||
|
||||
Moja ukochana autorka
Ursula K. Le Guin w jednej ze swoich powieści o Ziemiomorzu powiedziała, że największą mądrością ludzką jest robić jedynie i tylko to, co musi się robić. Każde działanie ma oddźwięk w rzeczywistości i chwieje równowagą świata. Na przykład kamień, rzucony bezmyślnie - uderza w rzekę, powodując rozpryski wody, która gasi ogień, będący jedyną szansą przeżycia dla biedaka...
__________________
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz) Ostatnio edytowane przez Ewita : 21-12-2007 o 20:29. |
#15
|
||||
|
||||
To prawda,samotnośc mozna oswoić a nawet znależć jej dobre strony ale trudno wymazać z pamięci tylu lat,tylu zdarzeń,tylu wspomnień...I wlasnie w okresie przedświatecznym nachodzą człowieka takie refleksje.
Co wcale nie znaczy ,ze jest mi jakoś szczególnie żle.Choć był i taki czas. Ot idą Świeta Bożego Narodzenia ,święta najbardziej rodzinne z wszystkich Świąt,Święta milosci i pojednania i tak mysli uciekaja do tych 29 cudownych wigilii,które spędziliśmy razem całą rodziną,które były zawsze wyjatkowe... I mysle też sobie ,ze to dobrze mieć takie wspomnienia. Żeby bylo zabawniej to nadal mieszkamy pod jednym dachem tylko w swoich pokojach.Taka małżenska schizofrenia. I jeszcze jedno ...do dzis nie potrafię zrozumieć...Ale czy wszystko da się wytłumaczyć? |
#16
|
|||
|
|||
mnie sie wydaje ,że mechanizm"zamienil na mlodszy model' u męzczyzn jest taki.W wieku 50-60 lat meżczyzni przestają wierzyc w swoje możliwości seksualne,i chcac sie byc może sprawdzic po raz ostatni wybieraja to wlasnie o czym piszesz.Otrzeżwienie przychodzi dość pózno-małżonka-dobry czlowiek i przyjaciel jednak znqalazla sie w nowej dla niej rzeczywistosci-natomiast przyjaciolka zapragnela kmogos mlodszego i sprawniejszego.I pan zostaje sam-z olbrzymim kacem moralnym.Co na to panowie?
|
#17
|
|||
|
|||
Cos mi sie tu nie zgadza - 29 lat szczesliwych i nagle ten 30-rok katastrofa ?
Rozpadl malzenstwa nie nastepuje jak piorun z jasnego nieba . Chcac analizowac pozycie malzenskie nalezy rozpatrywac udzial w nim obojga malzonkow. To nie tak,ze ktos wejdzie za przeproszeniem z kopytami miedzy zone a meza i zauroczy jak cyganaka wrozac i jednoczesnie kradnac. Mila Pani ! Tu juz pisano o przeznaczeniu ale nie napisano nic o bledach malzenskich,jest wiele i to po obu stronach. Prosze pamietac,ze mezczyzna to przeciez samiec,ten,ktory jak moze to zdobywa, bo sily natura gonia go do tego. Ty zas samica jak chcesz to dasz ale zazwyczaj nie pragniesz gwaltu i tu sie zaczyna problem. Sa tzw. meczyzni niezaspakajalni i zony tez niezaspokojone. W pewnym okresie ,dajmy na to granice 60 lat, z kobietami i mezczyznami dzieja sie rozne przeobrazenia fizjologiczne,gdy do tego czasu pojawily sie jeszcze jakies choroby i leczenie,operacje i zabiegi to natura czlowieka sie zmienia i daje pewne zachowania. Moze wlasnie to miedzy innymi pojawilo sie w Waszym zwiazku,jakies naturalne odrzucenie niezalezne nawet od waszej woli - prosze to rozpatrzyc.Zdrowy zas samiec wyruszyl na rykowisko - moze tez byc odwrotnie. Wtedy gdy pojawia sie trzecia osoba nawet przyjaciel lub przyjaciolka nastepuje "przebiegunowanie uczuc",chec zmiany partnera/partnerki,samosprawdzenia sie,nie mowiac o szukaniu innych wrazen. Zmiana partnera/partnerki po tylu latach nic dobrego nie wrozy,tym bardziej gdy jest duza roznica wieku obojetnie ,ktorej plci. To,ze mieszkacie pod jednym dachem jest bardzo niekorzystne i zawsze bedzie sprawiac bol,chyba ze jest pewien uklad ale wtedy to juz naprawde sie oszukujecie. Prosze nigdy nie wracac pamiecia do tego co bylo,nawet do chwil przyjemnych - zyc nalezy do przodu i urzadzac sie od nowa,na to nigdy nie jest zapozno. Wyjsc do ludzi i usmiechac sie ,szukac nowych znajomosci,winnych zostawic ich losowi. Rany milosne bardzo dlugo sie lecza, szczegolnie u ludzi wrazliwych na krzywde ! Zycze Pani szybkiego powrotu do zdrowia i rownowagi psychicznej po tym bolesnym fakcie. |
#18
|
||||
|
||||
Drogi Seniorze,
świeta racja ,wina leży zwykle po obu stronach /najczęściej po stronie żony i teściowej...ha,ha,ha/ Tyle tylko ,że jedna ze stron zwykle bardziej cierpi. Daleka jestem od obwiniania tej trzeciej ,bowiem ona mi nie ślubowała.Zatem nie na miejscu jest okreslenie "ukradła mi go". Ja tez miałam niedosyt,nie wszystko mi sie podobało ale czy ktoś powiedział ,ze bedzie tylko sielanka?Wszak slubujemy "na dobre i na złe".Bardzo chciałam widziec to co dobre ,fundamentalne w małzeństwie. No cóż ?bywa ,że rozmijamy sie w oczekiwaniach... Mój mąz nie był nigdy "bawidamkiem"czy birbantem.Pomógl mu w tym internet i zaczęło sie od wirtualnego zauroczenia. Prawdą jest,ze bylam mocno zajeta obowiazkami zawodowymi a on mial nadmiar wolnego czasu i zorientowałam sie dosyć póżno.Oczywiście były próby ratowania ale to był bardzo ostry atak andropauzy... Nie oczekuję pouczania .Najtrudniejszy okres mam już za sobą i poradziłam sobie z pomocą przyjaciól, dzieci ,psychologa,modlitwy...Myślałam raczej o wymianie doświadczeń ale widać nie jest to tak częste skoro nikt w podobnej sytuacji się nie odezwał. Mimo to dziekuje za podjecie tematu |
#19
|
|||
|
|||
W tym temacie warto zwrocic uwage na wartosci slubowania (lub ich brak),co slusznie Pani podkresla.
Takze na "zauroczenia internetowe". Piszac o slubach (obojetnie jakich) uwazam je za ( niektorzy uwazaja za gwarancje) akt,ktory daje zobowiazania jak chociazby to,ze cie nie opuszcze ale ....... . Wlasnie to ale moze byc dyskusyjne,nieraz znajdujace wytlumaczenie jak - on/ona mnie zdradzil/zdradzila,wiec i ja........ ! Sluby chyba wprowadzono bardzo pozno w dziejach ludzkosci i przestaly juz byc kanonem. Za zerwanie np. slubu koscielnego grozi ekskomunika i niemozliwosc rozgrzeszenia,nastepuje wykluczenie z KK. W innych religiach sa nawet drastyczniejsze kary. Czy dzisiaj mlode pokolenia sie tym przejmuja biorac pod uwage statystyke rozwodow ? Teraz co do internetu i par internetowych. Zauroczenie bardzo szybko konczy sie /lub nie po blizszych spotkaniach osobistych. Szukanie partnera/partnerki przez internet na dalszy etap zycia (wszystkie internetowe randki kryja w sobie ryzyko) stanowi dzisiaj pewne "novum zalecania sie" z posagiem lub bez. Wprawdzie mlodziez traktuje to jako zabawe (czasem nie) ale ludzie w naszym wieku podchodza do tego w rozny sposob i nawet sie zakochuja ,czesciej odkochuja. Moze tu rozwiniemy dyskusje aby wymienic wlasne poglady,spostrzezenia i takze doswiadczenia. Byc moze beda i z tego jakies wnioski,przestrogi lub pochwaly i sukcesy. Warto dzielic sie doswiadczeniami. Ja tez je mam i korzystam z internetowych randek. |
#20
|
||||
|
||||
Do ulsty45.Kochana moja ,kazda z nas przez to przeszla/bynajmie ,te które sie rozstały ze swoimi partnerami/i tez dałysmy sobie rade,bywało różnie.Mnie akurat było na reke ,ze mi go ukradła inna.Ale do dzisiaj jestem sama ,co nie znaczy ,ze samotna.Mój były juz nie zyje i nie mam i nie miałam do niego urazy.Tak sie zastanawiam i wydaje mi sie,że nadal bardzo Ci zależy na Twoim partnerze/tym bardziej,że razem mieszkacie/Nie piszesz,ćzy on mieszka razem z nowa wybranka,czy to było chwilowe zauroczenie.Jestem pewna,ze gdyby chcial to wybaczyłabys i wróciła do niego.Jeżeli tak bedzie to sie nie zastanawiaj.Skoro mozesz tylko z nim być szczęśliwa i nie wystarczaja Ci mile wspomnienia z razem przeżytych lat,to po prostu działaj.Nie patrz na to co "ludzie" powiedzą.To Ty masz być szczęśliwa.Ja bym tego nie zribila.A Ty zrób tak żeby Tobie było dobrze.Pozdrawiam cieplutko i powodzenia życze.
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rzuciła palenie po 100 latach - komentarze | minolka | Ogólny | 56 | 15-02-2012 12:34 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|