menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > Kultura > Książka, literatura, poezja
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie.

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #161  
Nieprzeczytane 15-05-2012, 22:29
Proch-i-pył's Avatar
Proch-i-pył Proch-i-pył jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2012
Miasto: Polska
Posty: 3 207
Domyślnie

Cytat:
Napisał Figielka

- Posuń się!

- Niby gdzie? Nie ma miejsca.

- Wciągnij brzuch…

- Nie mogę, nie da się spać na wdechu.

- To co ja mam zrobić?

- Nie wiem, idź gdzie indziej.

- Nie chcę!

- No, dobra, dobra… Spróbuj teraz.

- Nie da rady… Chyba wejdę na ciebie, tylko nie wrzeszcz.

...




Kitłoszenie chomicze na piątkę. Co ja gadam, na szóstkę.
A jak będzie mój ulubiony ciąg dalszy, to jeszcze cmoknę i bukiet podeślę.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #162  
Nieprzeczytane 16-05-2012, 00:29
ewikomega's Avatar
ewikomega ewikomega jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: 00-621warszawa
Posty: 6 878
Domyślnie

Viko może masz rację , ale ja upieram się przy swoim warto pomagać -dawać , największym moim zdaniem prawdziwym szczęściem jest dawanie , a nie branie .
Jak jest mi smutno - zamykam się w moim świecie-w krainie czarów, gdzie brak niegodziwości, zazdrości-może to niepojęte, ale tam mogę spotkać szczurka Serfinka,a tutaj w realnym świecie tylko......
.......... bezduszny wyścig szczurów
Dziecinne, ale jak dziecinne to ......szczere

http://www.youtube.com/watch?v=UlXvt...eature=related


Figielko- dziękuję-twoja ocena jest dla mnie bardzo cenna.
Uważam, że od Boga dostałaś dar lekkiego pióra.
Jak wcześniej pisałam....
Twoje opowiadania o szczurku, Nicosiu i chomiczkach, które chciały się po ludzku przespać wspaniałe.

Pisałaś o chomikach , a ja krótko opiszę przygodę , która zdarzyła się naprawdę.

Koleżanka moja miała swojego ukochanego wilczura Atosa , który spał po ludzku razem z koleżanką od ściany.
Dziewczyna wzięła ślub.
Po ślubie .....
Atos spał jak zwykle od ściany, w środku ona, a od brzegu mąż.
Atos spał po ludzku i..... po ludzku zaparł się o ścianę czterema łapkami-przeciągnął się.
Stało co się stało-mąż, który spał od brzegu.....
spadł na podłogę.
Gdyby Atos przemówił ludzkim głosem-uprzedziłby pana, że przeciąga się, ale to nie była Wigilia i....
stało się to co się stało- .
Pan fiknął na podłogę.
__________________

Większość obrazków i tekstów pochodzi z Internetu

Ostatnio edytowane przez ewikomega : 16-05-2012 o 20:20.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #163  
Nieprzeczytane 16-05-2012, 21:06
Figielka Figielka jest offline
Początkujący
 
Zarejestrowany: May 2012
Miasto: mazowieckie, Polska
Posty: 12
Domyślnie

ewikomega,
popieram Cię w całej rozciągłości, jeżeli chodzi o dawanie. Warto pomagać, nawet nie dlatego,że to się zawsze zwraca, ale dlatego,że tak po prostu trzeba.To generuje dobro, którego pula jest na tym świecie bardzo ograniczona.


Co do Atosa, śmiało przyznaję że to znane mi klimaty i czasami zastanawiam się, czy to ja mam zwierzaki, czy one mają mnie, a już na pewno kwestia sporną jest kto ma łóżko. Niby tłumaczę,że wyro moje i mogą sobie wziąć krzesła , fotele czy co tam pasuje, ale bezskutecznie.Na puste łóżko żadne nie ma chęci wchodzić, ledwie na nim ktoś zalegnie- są wszystkie.
A historyjka świetna!

Proch-i-pył.
Mówisz- masz. Jeszcze świeże, spod klawiatury, tyle,że zgodnie z sugestią w mniejszych fragmentach:


Następny poranek mój i podobno mojego, skądinąd nieznośnego szczura, zaczął się raczej ponuro.

Serafin wyraźnie obrażony leżał na hamaku z przymkniętymi oczyma i darzył mnie absolutnym brakiem zainteresowania, choć nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że widział każdy mój ruch. Milczał przy tym jak zaklęty.

- Wyspałeś się? - zagadnąłem życzliwe.
Otworzył jedno oko. Spojrzał na mnie przeciągle i nie zaszczyciwszy mnie żadną odpowiedzią odwrócił się ostentacyjnie.
Doskonale wiedziałem, o co mu chodzi, ale twardo zdecydowałem, że jeden szczurzy osobnik w moim mieszkaniu w zupełności wystarczy, pomimo, że nie jest garbatą bestią i nie ugryzł mnie jeszcze w tyłek.

Niemniej, z niezrozumiałych powodów poczułem się urażony jego milczeniem, więc aby przywrócić dobre relacje poczłapałem do lodówki, wyciągnąłem pachnącą kiełbasę, z której ukroiłem słuszny plaster i wróciłem do klatki.
Serafin lekko pociągnął nosem, ale nie drgnął.
Pokazałem mu przysmak, lecz on tylko ostentacyjnie odwrócił głowę. Podstawiłem mu kiełbasę pod sam nos, ale i tym razem był nieugięty.
Chwilę uskutecznialiśmy swoistego menueta: głowa w prawo - kiełbasa w prawo, głowa w lewo - kiełbasa w lewo.

Ostatni raz widziałem jak podobną rzecz wyczyniała ( również bezowocnie) moja koleżanka z pracy karmiąc syna. Dzieciak wyraźnie odmawiał spożycia kaszki z łyżeczki, chociaż - jak sądzę - nie miał powodu być obrażony na mamę. No, chyba, że chciał rodzeństwa.

Ponieważ upór Serafina był równie skuteczny, jak owego dzieciaka - zrezygnowany położyłem kiełbasę w jego misce .
- Idę do pracy - oświadczyłem głośno.- Jak się namyślisz to zjedz i zapamiętaj smak, bo długo nie dostaniesz. Postukałem przy tym palcem w pręt klatki, aby wywołać jakąkolwiek reakcję.
Na nic, Serafin ogłuchł i oniemiał.

W dziwnym nastroju pojechałem do firmy, choć tam też nie było wesoło.
Szef miał najbardziej kwaśną minę, jaką udało mu się w tym miesiącu zaprezentować, ale mało się nią przejąłem, bo moje myśli wbrew zdrowemu rozsądkowi nieustannie krążyły koło nafochanego gryzonia.
Co więcej, w porze lunchu zrezygnowałem z moich ulubionych pierogów w firmowym bufecie i pojechałem do domu sprawdzić co u Serafina. Wpadło mi do głowy, że może chory… bo jak zwierzak nie je, to pewnie chory, nie?

Gdy wszedłem do mieszkania, stwierdziłem, że w zasadzie nic się nie zmieniło. W zasadzie, bo Serafin nadal tkwił w hamaku, tyle, że klatka była otwarta. Zjadł też kiełbasę.
I nie tylko.
Zeżarł również kawałek oparcia kanapy, pociął na strzępy leżąca na stole gazetę, nagryzł nogę fotela i wypatroszył poduszkę.
Znaczy nie chory.

Przetarłem ręka twarz, bo nie wierzyłem, że takie małe stworzonko może tak narozrabiać w stosunkowo krótkim czasie i odezwałem się surowo:
- Serafin!
- No, co? - zrobił niewinną minę. - Nudziłem się. Samotnie - nie zapomniał podkreślić. Ale gdybym miał kolegę…
- A tak, tak… - przerwałem mu bezceremonialnie.- To razem zeżarlibyście całą kanapę.
- Albo i nie - odparł filozoficznie.
No, przynajmniej mówi.
Nie miałem czasu, na wdawanie się w rozmowy z pyskatym gryzoniem, więc zebrałem w pośpiechu dowody jego gorliwej aktywności i wróciłem do pracy.

Nijak mi robota nie szła.
Gdzieś tam natrętnie powracała myśl, że Serafin może naprawdę czuć się samotny. No, bo co ma robić, gdy mnie całe dnie nie ma w domu ? Co tu dużo gadać, czy to człowiek, czy zwierzak chce mieć kogoś koło siebie…
I zupełnie wbrew własnej woli oraz wcześniejszym postanowieniom prosto z pracy pojechałem do znajomego sklepu zoologicznego.

Miła ekspedientka o imieniu Kamila ślicznie uśmiechnęła się na mój widok i zapytała, czego potrzebuję dla pupila. Starając się nie patrzeć jej w oczy wydukałem - zgodnie z prawdą - że kolegi.
Miałem wrażenie, że moje szanse na kawę z uroczą dziewczyną lecą na łeb, na szyję, bo kto niby chciałby spotykać się z facetem, który gromadzi szczury we własnym mieszaniu.
Kamila z właściwą sobie kompetencją, czyli bez komentarzy, za to z uśmiechem zaprowadziła mnie do terrarium z gryzoniami. Tam chwilę uważnie przyglądała się stadku szczurzych maluchów, po czym zgrabnie wyłowiła z gromadki takiego śmiesznego, białego z brązowym łebkiem i kazała mi wyciągnąć rękę.

Posłusznie nadstawiłem dłoń , na której maluch wylądował bez specjalnych protestów. Za to natychmiast załatwił na niej wszystkie swoje potrzeby, czyli nasikał mi na rękę i… no, wiadomo.
- Szczurki tak robią w stresie, jak się oswoi, to nie będzie - wyjaśniła Kamila podając mi ligninową chusteczkę.
Wytarłem rękę i przyjrzałem się małemu. Miał różowe, jakby gliceryną pociągnięte łapki i taki sam ogonek. Patrzył węgielkami czarnych oczu i niepewnie węszył w moim kierunku. Ostatecznie chyba uznał, że nie jestem groźny, bo przycupnął na tylnych łapkach i zaczął się myć. Potem delikatnie skubnął mnie w palec.
- Chyba pana polubił – ucieszyła się Kamila i pogłaskała małego po głowie.
- Tak? - zapytałem z roztargnieniem, bo gdy dziewczyna nachyliła się do mojej dłoni zauważyłem, że ma piękne rzęsy, a delikatny owal policzka wzbudził wręcz moje rozczulenie i jakoś nie wiedziałem na czym mam się skupić.
- Raczej tak - odparła wesoło i łagodnie wyjęła mi malucha z ręki.- To samczyk. Może być?
Pokiwałem głową.
- Ma pan jakieś pytania o zwierzątko?
Miałem.
Po pierwsze, czy jest przemądrzały, po drugie, czy też będzie chciał kumpla, ale z wiadomych względów nie mogłem ich zadać.
- Nie, dziękuję. Mam… ehm… niezłe źródło informacji o potrzebach szczurów - odpowiedziałem wymijająco.
Trzymając w ręku tekturowe pudełko z otworkami i wiercącą się zawartością pożegnałem Kamilę, a pół godziny później otwierałem drzwi do mieszkania.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #164  
Nieprzeczytane 16-05-2012, 21:17
Proch-i-pył's Avatar
Proch-i-pył Proch-i-pył jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2012
Miasto: Polska
Posty: 3 207
Domyślnie


Miodzio.
Dziękuję
Odpowiedź z Cytowaniem
  #165  
Nieprzeczytane 16-05-2012, 21:30
Figielka Figielka jest offline
Początkujący
 
Zarejestrowany: May 2012
Miasto: mazowieckie, Polska
Posty: 12
Domyślnie

Ciąg dalszy Serafina nastąpi w najbliższych dniach
Odpowiedź z Cytowaniem
  #166  
Nieprzeczytane 16-05-2012, 22:37
ewikomega's Avatar
ewikomega ewikomega jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: 00-621warszawa
Posty: 6 878
Domyślnie

Cytat:
Napisał Figielka
Ciąg dalszy Serafina nastąpi w najbliższych dniach
A jak będzie się wabił koleś Serafina i czy dwa samczyki nie zagryzą się????


Ja mam kanarka -kiedyś kupiłam jemu kanarzycę , ale okazało się , że to był kanarek.
Wiesz co Figielko??
Mój kanarek zadziobał na śmierć tą niby kanarzycę. To było parę lat temu-jeszcze pracowałam.
Wróciłam do domu. Mąż nie wyjął z klatki zdechłej niby kanarzycy.
Niby kanarzycę wyjęłam z klatki, wsadziłam niby w trumienkę /pudełko/ wzięłam łopatkę i pochowałam na podwórku pod drzewem.
Wracam do domu .........patrzę , a mąż-ateista-modli się.
Widząc mnie wchodzącą do mieszkania -mówi:
Ewuniu modlę się za biednego kanarka


No tak, ja za grabarza, a mąż nagle wierzący -modli się za kanarka!!!!

Figielko -czekam na ciąg dalszy -pozdrawiam
__________________

Większość obrazków i tekstów pochodzi z Internetu
Odpowiedź z Cytowaniem
  #167  
Nieprzeczytane 16-05-2012, 23:08
Figielka Figielka jest offline
Początkujący
 
Zarejestrowany: May 2012
Miasto: mazowieckie, Polska
Posty: 12
Domyślnie

ewikomega,
z tymi samcami razem to jest tak,że trzeba je łączyć bardzo powoli, z dokładna obserwacją, bo jak nagle spotka się jeden z drugim, jeszcze na terenie któregoś, to efekt będzie taki jak z niby kanarzycą. Zwierzaki muszą się poznać, zaakceptować, okazywać oznaki przyjaźni i wtedy dopiero można je razem umieścić, ale też trzeba dalej uważnie obserwować. To się nazywa łączenie lub budowanie stada, a hierarchię to już same sobie muszą ustawić.Czasem dość burzliwie, ale człowiekowi nic do tego.

Uśmiałam się z Twojej opowiastki bo meandry męskiej logiki i adekwatności zachowań są dla mnie nieustającym źródłem radości.

Imię małego to na razie tajemnica, ale wygląda tak:
http://imageshack.us/photo/my-images...okswtiulu.jpg/

Pozdrawiam cieplutko

Ostatnio edytowane przez Figielka : 16-05-2012 o 23:16.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #168  
Nieprzeczytane 17-05-2012, 17:10
ewikomega's Avatar
ewikomega ewikomega jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: 00-621warszawa
Posty: 6 878
Domyślnie

Figielko witam
Myślę, że Serfinek kiedyś zakocha się/tak myślę/
-zmierzając........... ku podtrzymania gatunku szczurków, więc ja opowiem - a będzie to opowiastka z życia wzięta o

moim piesku, który prawie był pudelkiem....
/nawet kiedyś jak był malutki ,to pewna starsza pani widząc jego zapytała się mnie;

czy ten piesek to z królewskiej rasy???

Kubusiowi-tak wabił się mój piesek-
z wiekiem rozkręciły się kłaczki, ale to nie przeszkadzało, aby zakochała się w nim prawie wilczyca.
To była wieeeeeelka psia miłość z wzajemnością,
choć prawie wilczyca mieszkała w budzie na praskiej/dzielnica Warszawy/ budowie.
Mój ówczesny mąż przerażony powiedział:
jak mógł Kubuś zakochać się w praskiej psiej dziwce???Co innego suka zadbana z właścicielem.
Ja odpowiedziałam
NIE WSZYSTKO ZŁOTO CO SIĘ ŚWIECI

Tytuł mojej opowiastki będzie miał właśnie tytuł-

Nie wszystko złoto co się świeci

wieczorem wrócę-napiszę.
Teraz muszę do realu.....obowiązki.

__________________

Większość obrazków i tekstów pochodzi z Internetu

Ostatnio edytowane przez ewikomega : 17-05-2012 o 21:37.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #169  
Nieprzeczytane 17-05-2012, 20:41
ewikomega's Avatar
ewikomega ewikomega jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: 00-621warszawa
Posty: 6 878
Domyślnie

Nie wszystko złoto co się świeci .


Wiosna-kwiecień, a Kubuś od paru dni rozkojarzony, mało je, nie w głowie jemu zabawy.
Wieczorami przesiaduje na balkonie -wyje cichutko chyba psie serenady do księżyca.
Zachowanie takie zauważyłam od czasu jak uciekł mi na budowę i.... zwąchał się z suką niby wilczycą.
Tamtego dnia na spacerze -Kubę puściłam ze smyczy , wlazł na teren budowy nowego osiedla. Nie wracał długo, nie reagował na moje komendy. Zmuszona byłam wejść na budowę. Stróżem tego terenu był pies prawie wilczur-na pewno suka, ponieważ obok niej...... mój Kuba.
Patrzę na psy i nie wierzę - jedno rozumiem.... suka stróż... szczeka na mnie, ale mój pies??????
Też szczeka i zadowolony merda ogonem-ale duet


Kubuś niechętnie podszedł do mnie -chyba ściągnęłam go wzrokiem, oraz ponowną zdecydowaną komendą , niewiele myśląc złapałam psa na smycz.
Chyba był niezadowolony . Z opuszczonym łebkiem wracał do domu, ciągle oglądając się........chyba suka zawróciła mu w głowie.
Tak jak wyżej pisałam o tej pory jest osowiały.

Niedziela .
Z mężem wieczorem jedziemy do znajomych na przyjęcie.
Wracamy w nocy. Na poniedziałek mąż wziął urlop, nie interesuje jego żona, która raniutko do pracy idzie/wiadomo-
mężczyzna to tylko prototyp...pierwsza nie do końca udana
próba Pana Boga/.
Pan i władca czyli mąż zaspany-nie chciało mu się wyjść na poranny spacer z Kubą. Zawierzył psu -Kuba sam wyszedł bez pana-zdarzało się, że mąż praktykował takie sztuczki z psem-zawsze psiak wracał, a że był mieszańcem to też głowę miał nie od parady - mądry był na ulicę sam nie wychodził.

Wróciłam z pracy -patrzę psa nie ma .
Mąż widząc moją rozpacz poszedł szukać Kubusia.
Po prawie godzinie wraca z psem pod pachą i................ KIERUJE SIĘ DO ŁAZIENKI.
Idę za nim-ciekawa jestem co zrobi.

Mąż wrzeszczy i wrzeszczy szorując psa tu i tam:
a to psia praska dziwka jeszcze zarazi psa jakąś chorobą weneryczną!!!!
Dostałam ataku śmiechu.....
Mówię do męża: psy nie roznoszą chorób wenerycznych , a poza tym to nie jest żadna psia dziwka, tylko świetny stróż budowy................
..........nie wszystko złoto co się świeci.
Z pewnością jest o niebo mądrzejsza niż nie jeden rasowy, układny piesek idący na smyczy ze swoją paniusią.
__________________

Większość obrazków i tekstów pochodzi z Internetu

Ostatnio edytowane przez ewikomega : 17-05-2012 o 21:41.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #170  
Nieprzeczytane 17-05-2012, 22:15
Figielka Figielka jest offline
Początkujący
 
Zarejestrowany: May 2012
Miasto: mazowieckie, Polska
Posty: 12
Domyślnie

Witaj, ewikomego,
Yhy nie wszystko złoto co się świeci,a na świecące podobno jedynie sroki lecą, chociaż też niekoniecznie . Biedny Kubusiek prawie pudelek i biedna prawie wilczyca.Nie tylko zostali brutalnie rozdzieleni, ale i panna obrażona i posądzona o tfu-rzeczy.
Szanownym małżonkiem i jego cudownymi zachowaniami zachwycam się,sama bym chciała takich barwnych tekstów słuchać bo mój nic barwnego nie mówi, jedynie jak próbuje myć okna to dziurę w spryskiwaczu do szyb robi, jakby nie mógł normalnie, jak człowiek przekręcić kostki zgodnie z namalowaną! instrukcją wskazującą nawet kierunek, w którym kostkę należy obracać. I tyle mojej radości.

Upss, chyba lekki off mi wyszedł, więc od razu do Moda uśmiecham się, coby nie krzyczał...

I masz rację prawie pudelki, prawie owczarki, prawie jamniki są najfajniejsze i najmądrzejsze. Mój jednooki Gacek jest prawie szpicem, ale i tak twierdzę,że Gacuszek to rasa, bo widziałam niemal identycznego z nim pieska. No, a skoro są dwa osobniki, to już rasa. No więc mam prawie szpica rasy Gaceki nie zamieniłabym go na żadnego rasowca!

Pozdrawiam słonecznie
Odpowiedź z Cytowaniem
  #171  
Nieprzeczytane 17-05-2012, 22:33
mimoza's Avatar
mimoza mimoza jest offline
Stały bywalec
Moderator
 
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Wałbrzych 58-300
Posty: 47 118
Domyślnie

Cytat:
Napisał Figielka
....
Upss, chyba lekki off mi wyszedł, więc od razu do Moda uśmiecham się, coby nie krzyczał...

...

Figielko miła gdzieżbym śmiała krzyczeć i za co???
Też się do Was uśmiecham, czytam Wasze mgielne bajki - nie bajki
i zaraz lżej na duszy. Czekam c.d. Waszych historyjek Drogie Figielko
i Ewikomego. Dobrej nocki życzę. - Cz
Odpowiedź z Cytowaniem
  #172  
Nieprzeczytane 17-05-2012, 22:34
ewikomega's Avatar
ewikomega ewikomega jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: 00-621warszawa
Posty: 6 878
Domyślnie

Cytat:
Napisał Figielka

I masz rację prawie pudelki, prawie owczarki, prawie jamniki są najfajniejsze i najmądrzejsze. Mój jednooki Gacek jest prawie szpicem, ale i tak twierdzę,że Gacuszek to rasa, bo widziałam niemal identycznego z nim pieska. No, a skoro są dwa osobniki, to już rasa. No więc mam prawie szpica rasy Gaceki nie zamieniłabym go na żadnego rasowca!

Pozdrawiam słonecznie
Figielko
Jak Kubuś przeszedł na drugą stronę tęczy miałam prawie jamniczkę szorstkowłosą -Kreskę też mądralkę jak Twój Gacuszek

http://www.klub.senior.pl/galeria/fi...169&n=4205&w=l
__________________

Większość obrazków i tekstów pochodzi z Internetu
Odpowiedź z Cytowaniem
  #173  
Nieprzeczytane 18-05-2012, 00:18
Figielka Figielka jest offline
Początkujący
 
Zarejestrowany: May 2012
Miasto: mazowieckie, Polska
Posty: 12
Domyślnie

A ja Bajeczkę, też prawie jamniczkę.Hasa teraz pewnie z Twoim Kubusiem i moimi kotami, Tangiem i Miszą po drugiej stronie.

Ojej, jaki super rudzielec! Taki złocisty jak jesienne liście...


Mimozo,

Kamień z serca

i uśmiechy !
Odpowiedź z Cytowaniem
  #174  
Nieprzeczytane 29-05-2012, 21:53
ewikomega's Avatar
ewikomega ewikomega jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: 00-621warszawa
Posty: 6 878
Domyślnie

Zaglądam i................................figielki nie ma od dawna .
Co się stało?
Wątek ciekawy , więc dzięki opowiastce o ROZUMIE opowiadanej przez znakomitego Jana Kobuszewskiego -ciąg dalszy - proszę ...
bajka /nie bajka o rozumie , z siedemdziesiątych lat ,

ale nadal aktualna szczególnie dla ................... polityków

http://www.google.com/url?sa=t&rct=j...wfRN KYIwg-Rw
__________________

Większość obrazków i tekstów pochodzi z Internetu
Odpowiedź z Cytowaniem
  #175  
Nieprzeczytane 27-06-2012, 21:42
ewikomega's Avatar
ewikomega ewikomega jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: 00-621warszawa
Posty: 6 878
Domyślnie

DRZEWO

Ignacy Krasicki

Wielbił drzewo grzejąc się człowiek przy kominie.
Rzekło drzewo: "Cóż po tym! - grzeje, ale ginie".
__________________

Większość obrazków i tekstów pochodzi z Internetu
Odpowiedź z Cytowaniem
  #176  
Nieprzeczytane 02-08-2012, 15:42
Vika Vika jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Polska
Posty: 6 233
Domyślnie

Cytat:
Napisał mimoza
Figielko miła gdzieżbym śmiała krzyczeć i za co???
Też się do Was uśmiecham, czytam Wasze mgielne bajki - nie bajki
i zaraz lżej na duszy. Czekam c.d. Waszych historyjek Drogie Figielko
i Ewikomego. Dobrej nocki życzę. - Cz

Także czekam,
a nie śmiem wchodzić ze swoimi pouczającymi,
a często minorowymi opowieściami.
Co dalej ze szczurkami,myszkami ,pieskami i wszelkim stworzeniem ?
__________________
„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.”Mały Książę
http://www.okruszek.org.pl/
https://www.pajacyk.pl/
https://polskieserce.pl/
Odpowiedź z Cytowaniem
  #177  
Nieprzeczytane 02-08-2012, 22:03
elizka's Avatar
elizka elizka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2007
Miasto: Polska
Posty: 11 514
Domyślnie

Wchodż,wchodż Viko.....
ja też czasem wpadnę.Niestety nie tworzę ,ale czasem cos się takiego trafi,ze człek pragnie się podzielić wrażeniem-prawda?

Ukłon w stronę twórców,a raczej ukłony i wyrazy podziwu.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #178  
Nieprzeczytane 04-08-2012, 19:45
Kazimierz's Avatar
Kazimierz Kazimierz jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Dec 2007
Miasto: Gdańsk,pomorskie
Posty: 3 007
Domyślnie Świetlista...powieść fantasy

Cytat:
Napisał elizka
Wchodż,wchodż Viko.....
ja też czasem wpadnę.Niestety nie tworzę ,ale czasem cos się takiego trafi,ze człek pragnie się podzielić wrażeniem-prawda?

Ukłon w stronę twórców,a raczej ukłony i wyrazy podziwu.
Nie wiem, czy dobrze trafiłem, ale szukam pilnie osób, które chcialyby wyrazić opinię o twórczości, nie mojej, ale kogoś mi bardzo bliskiego.
Jej powieść, z gatunku fantasy, publikuję na swoim blogu, ale tam mało kto zagląda, pt. " Świetlana czerwona śmierć" jest napisana po niemiecku, a to co publikuję za zgodą autorki, to moje niudolne tłumaczenie, powiedzmy, wersja polska. Niemiecki trochę pamiętam z młodości, ale ponieważ bardzo mnie zafascynowała ta powieść mojej wnuczki, chciałem poznać , co myśłą o treści jej powieści inni.
Spróbuję też zamieścić pierwszy rozdz. w tym wątku.
Ilustracje to przypadkowe fotki pobrane z internetu, ale moim zdaniem odpowiadają mojej wyobrażni głownych postaci.
Gdy będzie jakiś odzew na mój apel dalszy ciąg będę zamieszczał na tym wątku, a nie w blogu ?

Świetlista czerwona śmierć, czyli
Rei, awanturnik mimo woli
Powieść fantasy
Veronika Kwas
wersja polska
( tłum. z niem. K. Kwas)
Gdańsk 2012



Dela

1. Rei opuszcza miasto.

Rei opuścił miasto. Nie chciał tego, ale musiał to zrobić. Przez wzgląd na swoją córkę.
Dela była zawsze jego największym skarbem. Kochał ją po prostu ponad wszystko. Dela była jedyną córką, którą posiadał, odkąd jego żona Penefa zmarła. Poza tym była ona jeszcze taka młodziutka. Rei zobaczył Penefę po raz pierwszy, kiedy obydwoje byli jeszcze dziećmi. Młoda dziewczyna, w jasno-błękitnej sukience i z białą wstążką we włosach. Od pierwszego spojrzenia na nią poczuł przyśpieszone bicie serca i magnetyczne przyciąganie, kiedy Penefa zbliżała się do niego, co było znakiem nagłego zakochania.
Jednak nie odważył się do niej odezwać. Był tylko synem prostego kowala, a ona córką krawcowej, to jednak nie było w tym miasteczku zwyczaju, aby córka krawcowej chodziła, a potem wychodziła za mąż, za syna kowala. Poza tym, większość młodych w jego wieku traktowała dziewczyny za niewarte zachodu. Młodzi ludzie woleli raczej bawić się w rycerzy walczących ze smokiem, zamiast biegać za dziewczynami. Rei również nie miał szczególnego zainteresowania, aby mieć dziewczynę.
Ale Panefa była wyjątkiem. Później, kiedy on i jego starsi koledzy dorośli, a dziewczyny przekształciły się w młode kobiety, wszystko się zmieniło. Zabawa w rycerzy i smoki stała się mniej atrakcyjną, a młodzi zaczęli rozglądać się za sylwetkami młodych kobiet, dziewczyn z głowami pełnymi loków. Często taki, zamiast zajmować się pracą, oglądał się za nimi. Rei pod tym względem nie różnił się od innych. Zamiast pomagać ojcu w kuźni i przenosić skrzynie pełne jakiegoś surowca. Jego ojciec chciał, aby został kowalem, ale Rei marzył o przygodach. Kiedyś tak się stało.
Kiedy skończył 19 lat, wyjawił swoje uczucia Penefie. Niestety, nie miał w tym doświadczenia. Inne dziewczyny go nie interesowały, a zwrócenie się do Penefy onieśmielało go. Przełożył to więc na pewien czas, aż Penefa będzie sama siedziała przy miejskim źródle i zobaczy jej odbicie w wodzie. Penefa w ciągu jednego roku wyrosła na piękną dziewczynę. Swoje długie czarne włosy wiązała w piękny warkocz. Jak przed laty miała we włosach białą wstążkę. Jej wargi miały kolor truskawki, a jej skóra złoty odcień.
Rei zbliżył się do niej powoli i szybko zapytał, zanim opuściła go odwaga. Penefa zauważyła go i........Potem wszystko potoczyło się szybko.
Pokochali się i zostali parą. Krótko po tym pobrali się.
Kilka lat później na świat przyszła Dela, a krótko potem Penefa zmarła.



Penefa



Rei zawsze zadawał sobie pytanie, czy urodzenie Deli było powodem jej przedwczesnej śmierci. Tak więc sama śmierć zdecydowała o tym, że stare życie musiało być zastąpione przez nowe życie. Pytał więc siebie, czy nie byłoby lepiej, gdyby Dela nie urodziła się w ogóle. Z czasem jednak przekonał, że nigdy by Deli , w żadnych okolicznościach, nie opuścił.
Rei zdecydował się na tą niebezpieczną podróż, bo Dela zapadła na rzadką, groźną chorobę. Ludzie nazywali ją świetlistą czerwoną śmiercią. Gdy człowiek zapadł na tę chorobę, nie mógł być wyleczony przez większość ludzi. Tylko niektórzy wiedzieli jak tą chorobę wyleczyć. Nie byli oni zwykłymi ludźmi, i tylko niewielu ludzi ośmielało się kontaktować z nimi.
Jedną z takich postaci była wiedźma-zielarka z najbliższego lasu. To był przyjazny las i nie budził większego strachu. W przeciwieństwie, inne lasy budziły w śmiertelny strach i rosły tam drzewa z ogromnymi liśćmi. Wiedźmy miały środek prawie na każdą chorobę, niektóre pomagały nawet na ciężkie schorzenia.
Nie zawsze jednak one były skuteczne. Trzeba było wiedźmy szanować. Gdy wiedźmy nie szanowano, odmawiały pomocy. Gdy ktoś próbował oszukać wiedźmę, wtedy rzucała na niego urok, lub zaginała palec na nieszczęście. A nawet, w skrajnym przypadku, rzucała przekleństwo, które mogło nawet grozić nagłą śmiercią, lub spowodować chorobę całej jego rodziny.
Tak więc, tylko bogaci i posiadający władzę mogli korzystać z ich pomocy, bo mieli wystarczającą ilość pieniędzy i władzę, która osłaniała wiedźmy-zielarki. Niestety, wiedźmy-zielarki były coraz chciwsze i niewielu mogło sobie pozwolić, aby płacić za ich usługi. Czasami trzeba było tygodni, miesięcy, a nawet lat, aby je spłacić. Tym nie mniej, z ich pomocy korzystało coraz więcej ludzi, mimo wysokiej ceny.
Tak było również w przypadku Reia, który nie mógł się zgodzić na to, aby jego córka zmarła na świetlistą czerwoną śmierć. Nie miał wystarczających środków, ani też pieniędzy, aby opłacić wiedźmę.
Miał jednak pewien plan, którego nie posiadał nikt przed nim. Ufając swojemu planowi, Rei przewędrował całe państwo, a nawet o wiele dalej, aby znaleźć środek uzdrawiający. Środek, którego nikt inny nie znalazł. Poprosił swoją siostrę , Kayte, aby opiekowała się jego córką w czasie jego nieobecności.
Kayte była trzy lata starszą od niego, ale wyglądała młodziej od niego. Być może dlatego, że jej mąż Tophas żył jeszcze. Po śmierci Penefy, Rei postarzał się znacznie i bardzo zmizerniał, co jeszcze bardziej go postarzało. Jego ciemnobrązowe włosy, błękitne oczy, broda i mięśnie, całe jego ciało, wszystko wyglądało starzej niż w rzeczywistości było.
Kayte miała czerwone włosy, jak jej ojciec, i niebieskie oczy jak jej brat. Była bardzo szczupła, miała jednak silne ramiona, co było spowodowane prawdopodobnie pracą, którą wykonywała. Zbierała kwiaty, a kwiaty, które tu rosły były piękne, ale wyjątkowo ciężkie do zbierania. Miały długie korzenie i silne łodygi i wymagały od zbierającego silnych ramion. Już jako dziecko była Kayte silną i zwyciężała Reia w mocowaniu się na ręce, co nie zmieniło się w przyszłości. Kayte zajęła się córką Reia, aż do jego powrotu. Rei był pewien, że wykona ona swoje zadanie znakomicie. Przed wyjazdem pogłaskał Delę jeszcze raz po jej czarnych włosach. Dela miała już sześć lat.
Najlepszym przyjacielem Reia był Ju, który chętnie by mu towarzyszył , ale Rei podziękował mu. Wiedział, że Ju ma rodzinę i troje dzieci, i karmiącą żonę do tego. Nie mógł więc udać się w daleką podróż i ryzykować życiem swojej rodziny. Inni mieszkańcy miasta również nie byli zadowoleni z jego decyzji. Rodzice Reia, jego sąsiedzi, jego klienci chcieli aby pozostał. Pracując jako kowal, zyskał sobie duże uznanie i sławę. Jednakże nie aż tak wielką, aby opłacić usługi wiedźmy-zielarki. Wielu chciało, tak jak np. Ju, towarzyszyć mu. Jednakże oni też mieli swoje rodziny , o które musieli się troszczyć.
Tę podróż musiał Rei podjąć sam. W końcu przekroczył bramę swego rodzinnego miasta Istiliant i rozpoczął podróż w nieznane. Został więc awanturnikiem mimo woli.
__________________
Na szukanie lepszego swiata
nie jest jeszcze za pózno.
Alfred Tennyson

Ostatnio edytowane przez Kazimierz : 04-08-2012 o 20:26.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #179  
Nieprzeczytane 15-08-2012, 23:39
ewikomega's Avatar
ewikomega ewikomega jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: 00-621warszawa
Posty: 6 878
Domyślnie

Bajka o miłości, która zabija

Miłość zabija
Wiem to dopiero dzisiaj
Zabiera wszystko, w jednej chwili sprawia ból
Miłość zabija
Choć nie ma bez niej życia


Miłość zabija
Wiem to dopiero dzisiaj
Zabiera wszystko, w jednej chwili sprawia ból
Miłość zabija
Choć nie ma bez niej życia
Potrafi zranić na zawsze już.

To była bajka z zakończeniem ze snu

Jednak sny odchodzą i nie wrócą już
Wspominam dni, byliśmy tu
Ognisko na plaży, nie wiedziałaś gdzie jest wielki wóz

Spotykam Ciebie w wyobraźni

Może czas Ci to kiedyś wyjaśni
Za tysiąc lat może ona spotka go
Może odbudują to, co zamarzło w nich
Kiedy przyszły pierwsze, chłodne dni.


Chcę zapytać nieba, czy widziało Cię
Może chcesz szukać mnie, ale nie wiesz czy ja tego chcę
Przyjaciele mówią mi, jeszcze tylko parę dni
I odezwie się lub na zawsze możesz już zapomnieć
Ktoś napisał do mnie list
Nie zamaże takich chwil
Na tej plaży ogień płonie znów,
By odnaleźć wspólnie wielki wóz
Twoje imię, nasze zdjęcie, małe serce na kopercie
Miłość odnalazła mnie


Tak ta bajka kończy się.



Verba
__________________

Większość obrazków i tekstów pochodzi z Internetu
Odpowiedź z Cytowaniem
  #180  
Nieprzeczytane 10-01-2013, 22:22
nutaDo's Avatar
nutaDo nutaDo jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 6 950
Domyślnie Marzenia - Legendy chrześcijańskie

Kładąc się spać....nagle poczułam, że ktoś mnie budzi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Anioła siedzącego obok mnie.
- Przyszedłem aby odpowiedzieć na twoje pytania - powiedział.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do okna:
- Spójrz w górę.
Spojrzałam... a w górze było czarne niebo pełne świetlistych gwiazd.
- Widzisz gwiazdy? - kontynuował - to właśnie ludzkie marzenia i życzenia. Ludzie marzą, mają głowy pełne snów. Kładą się spać, a te marzenia są w nich, krążą nad ich głowami. A wtedy my, Anioły, w samym środku nocy przychodzimy do ludzi, aby zebrać te marzenia. I umieszczamy je na niebie!!. To jest cała tajemnica!! Zbieramy wszystkie marzenia, nawet te najmniejsze. Pan Bóg powtarza nam: "ludzkie marzenia to bardzo cenny wymiar ludzkiego życia. Dlatego uważajcie i bądźcie bardzo ostrożni. Nie pozwólcie, aby jakiekolwiek marzenie zostało upuszczone".

- Ale. Musisz pamiętać. Jest jeden warunek. Jeden bardzo ważny warunek. Tylko jeśli ten warunek jest spełniony, jesteśmy w stanie zebrać marzenia. Jest to możliwe...
Usiadł na parapecie i patrzył na mnie uważnie.
-.... Jest to możliwe tylko wtedy, gdy marzenie zostało powierzone Panu Bogu.
- Co to znaczy? - zdziwiłam się.
- To jest proste. Wystarczy, że przed snem powiesz Panu, że oddajesz Jemu swoje marzenia i poprosisz, aby On się nimi zaopiekował.
- Wydaje się to rzeczywiście proste - powiedział Anioł, ale wyglądał trochę smutno - Ale w praktyce... nie zawsze jest to takie łatwe. Są ludzie, którzy nie wierzą w Boga, nawet o Nim nie myślą, więc nie ma szans, aby oddali Bogu swoje marzenia. Inni znowu nie chcą oddać Panu Bogu swoich marzeń. Boją się, że je stracą na zawsze. Trzymają je w sobie i nie wiedzą, że przez to nie mogą być one spełnione. Inni znowu zupełnie przestali marzyć, gdy dorośli. I to wszystko jest dla nas, Aniołów, bardzo smutne.
Westchnął. Chciałam go objąć i pocieszyć, ale bałam się ruszyć, żeby nie zniknął. Na szczęście za moment znowu się uśmiechał.
- Jednak mamy również powody do radości. Wiele, wiele ludzi marzy i powierza Bogu swoje marzenia. A my zbieramy te powierzone Bogu marzenia i wieszamy na nieboskłonie. I w tym momencie marzenia staja się częścią świata - od tej pory nigdy już nie zgina.
A Pan Bóg... On nigdy nie zapomina o waszych marzeniach i wie dokładnie, które gwiazdy są czyje.
Uwielbia przechadzać się po niebie pomiędzy nimi. Ogląda je i cieszy się każdą gwiazdą, nawet jeśli jest bardzo mała i niezdarna, i świeci bardzo niepewnie. Cieszy się, bo każda gwiazda jest wyrazem zaufania człowieka do Boga.

- No, dobrze - przerwałam - ale czy Pan Bóg spełni każde marzenie? Znam ludzi, którzy marzyli i ich marzenia nie spełniły się. No tak, mówiłeś, że mogły być marzenia nie powierzone Bogu. Ale jeśli są powierzone, czy zawsze są spełniane?
- Masz rację. Ludzie mają też czasem marzenia, które nie zawsze są dobre dla nich. Oni sami nie zawsze to wiedzą, bo tylko Bóg jest Tym, Który Wie Wszystko. Ale ludzie, którzy ufają Bogu, wiedzą też, że On zweryfikuje ich marzenia, używając swojej Mądrości, Dobroci i Miłości. I to On decyduje, które marzenia mają zostać na zawsze na niebie - i świecić Blaskiem Gwiazd Zaufania, a które mają zostać spełnione i kiedy jest Czas ich spełnienia. Które gwiazdy mają zostać połączone, a które rozdzielone. Które muszą być ociosane, które muszą nauczyć się większej pokory, a którym trzeba dodać odwagi. Tutaj my Anioły mamy dużo pracy. To nasza rola przekonać Nieśmiałego Marzyciela, że bez jego działania, Bóg sam nie może wiele zdziałać. Bóg z każdego snu wyciąga tę dobrą cząstkę, łączy ją z inną i w tym sensie każde marzenie, nawet jeśli jest bardzo niedobre w filozofii Bożej, zostaje przemienione w Dobro w momencie, gdy zostanie powierzone Panu Bogu.
Rozumiesz więc, co znaczy, że możesz spać, a marzenia się spełniają? Tylko trzeba je mieć. I mieć je w Panu. Każdy może ich mieć tyle, ile tylko zapragnie. Pan Bóg raczej smuci się ich brakiem, niż nadmiarem. I wiesz co, powiem tylko tobie, że twój zbiór gwiazd jest ostatnio bardzo mały. Pan Bóg nie za bardzo ma z czego wybierać. Czy coś się stało?

Ach, muszę lecieć. - zerwał się nagle, nie czekając na moją odpowiedź. -Pomyśl o tym co powiedziałem, a ja wrócę pewnej nocy, by odpowiedzieć na twoje dalsze pytania.

Wstał i ....zniknął. Po minucie zobaczyłam go za oknem, wiszącego w powietrzu. Zapukał w okno i powiedział (nie wiem, jak to się stało, że słyszałam jego łagodny cichy głos, ale słyszałam).
- Zapomniałem powiedzieć!. To okres Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Bardzo ważny czas dla ludzi, w którym to czasie pojawia się szczególnie dużo marzeń i życzeń. Pamiętaj! Gdy w czasie świąt będziecie składać sobie nawzajem życzenia, wieszajcie te marzenia od razu na niebie! To bardzo pomoże nam w pracy!
Pomachał mi i odleciał.
A mi nasunęło się jeszcze jedno pytanie.... a może niedowierzanie....

Czy my, dorośli, mamy rzeczywiście tak beztrosko marzyć jak dzieci?

Ale jego już nie było, aby odpowiedzieć na moje pytanie.

Zostałam tak z oczami utkwionymi w niebo, myśląc o gwiazdozbiorze własnych marzeń.

Po długiej chwili.... położyłam się dalej spać. Postanowiłam mieć wiele marzeń i ogarnęło mnie silne nieodparte przeczucie, że coś pozytywnego wydarzy się wkrótce.
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

 



Podobne wątki
Wątek Autor wątku Senior Cafe Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Stare niezapomniane bajki naszego dzieciństwa Małgosia B. Książka, literatura, poezja 108 21-11-2021 17:21
Bajki, piosenki i inne interesujące strony dla dzieci Melissa Jestem babcią, jestem dziadkiem 23 19-12-2012 16:12
Bajki I Legendy Dla Dorosłych ! inka-ni Humor, zabawa - wątki archiwalne 6 19-06-2010 19:36
Opowiadania kresowe Lotka Książka, literatura, poezja 1 29-05-2010 12:04

Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:23.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.