Odpowiadam, zostałam wywołana do tablicy choć jako zwykły nosiciel mózgu nie jestem przekonana co do słuszności czy potrzeby tegoż wyczynu. Dzięki za oświecenie "filologiczne", w życiu bym na to nie wpadła.
Wiki jest niezawodna, zwłaszcza gdy czyta się dokładnie. Jednak lepiej nie, bo dojdzie się do językoznawstwa, historii języka, nie daj buk do scs (staro-cerkiewno-słowiański) i wtedy okaże się, że "wit" znaczyło "pan". Ile to ma wspólnego w wid-zeniem, wid-okiem, wid-zem, wid-mem, z-wid-em??? w końcu ze Światowidem? Świętowid został wymyślony przez autora wpisu, był Świętowit.
I choć na to nie wygląda, metodą pośrednią, mocno pokręconą, przyznałam się do czytania Biblii w wiośnie życia. Powiem więcej, zamiast czytać fragmenty potrzebne, czego i tak nie należało robić z kilku przyczyn, czytaliśmy Pieśni nad Pieśniami. Ale problem nie w tym leży. Także nie w ilości złoceń (mam wybrakowany egzemplarz, tylko tytuł ozłocony). LITERALIZM. Jak napisała noblistka: "tendencja do ograniczającej myślenie dosłowności". Z Jej słowem i własnym "wątpię" przyszłam do wątku - #14077. Bez interpretacji cytatu, z wątpliwościami co do zrozumienia, bez nadziei na przywołanie kontekstu.
Intuicja nie działa kompleksowo. Zawiodła w kwestii celowości wątku:
"forum jest otwarte dla wszystkich tych ,którzy zastanawiają się nad celem swojego życia i tych co ten cel znaleźli". Nie jestem przekonana czy Matka Założycielka o celach chciała rozmawiać, wówczas KSC było zapchane wątkami katolickimi. "Ateista - to brzmi dumnie" był trochę protestem i dowodem na istnienie niewierzących; przetrwał jako jedyny wątek religijny - ot, chichocik historii.
Podział na zdobywających
"bogactwa w zamian za lepsze życia w zaświatach" i sprzeciwiających się
"wprowadzenia tylnymi drzwiami państwa wyznaniowego" trochę mnie zdumiał choć podejrzewam, że autor miał na myśli handlujące duchowieństwo, durnowatość wierzących (sorry) i światłych ateistów. "Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego" (Mt 19.24.). Mefora na metaforze. Konieczne jest przywołanie intuicji i wiedzy
"jaką się w ciągu całego życia nabyło" nie w celu szukania bzdur a zrozumienia. Dosłowne odczytanie zmieni sens przekazu, ograniczy, ztrywializuje, zuboży i podobnie jak
"świadek Jehowa" czy
"wyznawcy jehowych" nada inne znaczenie.
O państwie wyznaniowym pisałam bardzo dużo. Szkoda nowej klawiatury na powtórki. Ciekawe, nie wszyscy mocno wierzący są za, jednak już się stało - upolityczniona religia, ureligijniona polityka. O współczesnej legitymizacji władzy religią pisałam w blogu przywołując na świadka Maxa Webera.
Z pozdrowieniami dla Dyskutantów i Czytelników. Z prośbą o szacunek dla wierzących. Nie wszyscy są głupcami, podobnie jak nie wszyscy ateiści mędrcami. Gdyby ateizm był wyznacznikiem mądrości i wiedzy, świat nie pamiętałby już o religiach. Różnorodność powinna zachwycać zamiast dzielić.