|
Humor, zabawa - wątki archiwalne Humor, zabawa - wątki archiwalne (ostatni post starszy niż 60 dni oraz poprzednie części aktualnie aktywnych wątków) |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Humor, zabawa - wątki archiwalne Humor, zabawa - wątki archiwalne (ostatni post starszy niż 60 dni oraz poprzednie części aktualnie aktywnych wątków) |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#41
|
||||
|
||||
Wilhelmino szybciej nas ta cholera weżmie w telewizji reklamy na seniorku tez Liluś ty miej wzglad na nasze skołatane nerwy i nienawiśc do reklam i ostrz te pazurki na klawiaturze w bardziej zawrotnym tempie. Pozdrawiam Grażyna
|
#42
|
||||
|
||||
Lila!!!!Ja sie o Ciebie martwię. Czekam i czekam na ten Istambuł. Może Ty drogę po ciemku zgubiłaś?
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#43
|
||||
|
||||
Ciemno faktycznie,Wilhelminko...
...ale do klubu to ja mam drogę obcykaną.Trafię zawsze...
No więc.... ...wracamy na obiadek do hotelu,jest pięknie na razie.Kuchnia turecka bardzo dobra,baraninka ...trzymajcie mnie wszyscy święci,ale nic to.W dzieciństwie spróbowałam dżdżownicy,niech będzie i baraninka.Tylko coś mi się kręci w głowie,choć w kraju muzułmańskim nie podawano wtedy żadnych trunków... Jeszcze upłynęła godzinka,podjeżdża autokar ,bo dalsze zwiedzanie ,ale ja już wysiadłam...Sorry moi mili,ale ja kocham łazienkę najbardziej w tym pięknym mieście,i świątynia Haghia Sofia,skoro tyle setek lat wytrzymała bez mego widoku,to sądzę ,że sie nie zawali.. A zresztą niedobrze mi się robi,jak widzę te brudne dywany...i w ogóle jest mi niedobrze...idźcie sobie wszyscy... No i poszli,a ja jak Mickiewicz.Leżę i jęczę z bólu,okropnego bólu,który się nasila.Już wydaje mi się,że jakiś straszliwy dżin,wyciąga mi kiszki szydełkiem przez pępęk,który wtedy wart był lepszego losu...Więc litry czarnej jak smoła herbaty,i jeszcze jest gorzej. Po powrocie ze zwiedzania,zajęło się mną małżeństwo lekarzy z Zielonej Góry,staruszków ,bo mieli tych lat tak na oko z 50 ? Ona dała mi jakieś mikstury i zaparzyła dziurawiec.Ot ,zwykła przypadłość w tym klimacie ponoć... Przetrwałam do rana już z gorączką...w południe wyjazd,a ja się skręcam z bólu.Ale co z tego ! Czy ja nie dzielna baba? Moja praprababka na Sybirze urodziła troje dzieci i nic jej nie było,więc cóż ja ? Zegnamy Istambuł i dwóch wycieczkowiczów,którzy postanowili olać Ojczyznę i nie wracać,ja mam zaburzenia wzroku,coś dziwnego się dzieje ...i ten straszliwy,przeszywający ból.Ani nigdy wcześniej,ani nigdy później ,nie doznałam takiego bólu.Myślę tu o bólu fizycznym,bo psychiczny trafił mi się taki,że najgorszemu wrogowi /którego nie mam / nie życzyłabym... Jedziemy,czas mija...a ja tracę świadomość chwilami.Mój biedny starszy pan,aczkolwiek 29 -latek ,zwilża mi usta wodą i w oczach ma łzy..Czy ja umieram ,do licha ? W końcu zajęli się mną obaj piloci,tym bardziej,że jeden z kierowców tureckich zaczyna krzyczec z bólu,trzymając się za brzuch.Sytuacja zaczyna być groteskowa,bo jedziemy przez jakieś pustkowia.. Był z nami również pewien znany chirurg z Warszawy i on zarządził położenie mnie w tyle autokaru i badanie.Wykazało ono ni mniej ni więcej ...wyrostek,bliski pęknięcia.On daje mi najwyżej godzinę do dwóch i szybko operować...bo gorączka prawie 40stopni. Akurat ! A czy on wiedział o winogronkach ? Skąd,bo ja ani mru mru.. Szukają szpitala,ja leżę z woreczkiem lodu z autokarowej lodówki na brzuchu,przy mnie mój mąż...dzieckiem zajmuje się wycieczka....Kierowca wrzeszczy z bólu,dając dowód iż nie miał w rodzie żadnego janczara,pochodzącego z matki Słowianki.. Dojeżdżamy.Ja z najwyższym trudem podnosze się z mar i co widzę ? O Jezu...miasteczko pełne mężczyzn zdążających do meczetu.Muezin wyje jak kojot,na wzgórzu długi budynek z powiewającą flagą z półksiężycem,a z drugiej strony też wzgórze / kochali widocznie pagórki / pokryte kamieniami...O nie ! cmentarz !!! Nigdy ! Całe pokolenia sióstr moich były wleczone w jasyrze,szły w łapy muzułmańskie jako branki, ja mam iść dobrowolnie ? Na rżnięcie ? A potem pewnikiem leżeć na tym wzgórzu pod półksiężycem ? A dziecko nawet świeczki mi nie zapali na Wszystkich Swiętych,skoro planują mnie zostawić samą a mąż niestety,jechać do Polski.. Na pamięć Kamieńca i małego rycerza,który wolał się prochami rozerwać - nigdy.... Koniec.Nie pomogły prośby i błagania wystraszonych pilotów.Mój właściciel/ wg .tego wystraszonego Turka/,dostał pater noster ,że jeżeli mnie tu zostawi,a ja się wyliżę,natychmiast się z nim rozwiodę ,więc podpisał oświadczenie,że bierze odpowiedzialność za moje życie.. Chirurg zaczął na mnie już patrzeć,jakby zastanawiał się od czego zacząć sekcję.Od brzucha czy od głowy,na którą też coś padło najwyraźniej.Ale opiekował się mną czule,w moich ostatnich godzinach,które musieliśmy przebyć do Burgas , z jednym już kierowcą.. Koszmarne kilka godzin,ale gorączka zaczęła spadać.Na lotnisku czekała karetka ,zawiadomona z granicy.Jeszcze raz badanie i stwierdzenie,że wyrostek wytrzyma do Warszawy... No i tu coś cudnego.Moje wejście na pokład samolotu - na noszach,jak w lektyce prawie.Owinięta troskliwie kocami ,przespałam lot w kabinie stewardes,a w Warszawie na krolową czekała następna karetka ,a wycieczka kochana utworzyła łancuch serc gorących i tym łańcuchem oplotła nas ,jak chonkę bożo-narodzeniową.Więc i nocleg w Warszawie dla moich chłopaków,i interwencja w szpitalu kochanego chirurga,który przecierał oczy ze zdumienia,że wyrostek ocałał w stanie nie wymagającym cięcia .Jest on ze mną zresztą do dzisiaj.. No więc zakaźny i izolatka...i tam...dowiedziałam się,że śpiewająco przeszłam ...cholerę,jedną z jej licznych odmian,niegroźnych a mylonych często z zatruciem,a śmiertelnych jedynie w wypadku pandemii.. I tak zostałam w rodzinie jako ta,co jej cholera nie dała rady....Autorytet mój wzrósł niepomiernie,choć muszę przyznań,że przyczyna tegoż ,została już nieco zapomniana.. To było tak dawno..a wirus cholery w porównaniu chociażby z wirusem eboli,to niewinny wróbelek przy groźnym sępie... |
#44
|
|||
|
|||
Lila czy ty tej cholerze wijąc sie z bólu nie opowiedziałas kilku swoich dykteryjek i ona po prostu zapomniała cie dobić bo kulała się ze smiechu ...? A ja właśnie gdzieś zgubiłam b.ważne dokumenty i z nerwów siedze tu po nocy zastanawiajac się cóż to sie mogło z nimi stać ...????
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#45
|
||||
|
||||
Mnie w takich sytuacjach niezmiennie pomaga świety Antoni,toteż ile razy jestem w Padwie,pędzę do jego bazyliki z dziękczynną modlitwą.
|
#46
|
||||
|
||||
Liluś.... jak Ciebie cholera nie zmogła i to jeszcze tam, to już Ci nic nie zaszkodzi.....hmm....a tak niewinnie wyglądasz...
|
#47
|
||||
|
||||
Noooo,Bogda... właśnie dlatego .Nie wiesz,że anioł zawsze czuwa nad niewinną dziewicą ?
A co z tego ,że dziewicza tylko dusza była.Wszak i to bardzo dużo,co nie ? |
#48
|
|||
|
|||
Cytat:
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#49
|
||||
|
||||
To miałam szczęście! Udało mi się przeczytać turecko- choleryczną historię Lili, którą zapowiadała wiele tygodni temu. Prawdopodobnie nie dokończy opowieści o losach Małgorzaty 50, bo Małgosia wróciła i "straszak" już nie jest potrzebny.Szkoda tylko, że mnie wielkie przygody omijają szerokim łukiem. A może na to bardzo dobrze?Przy okazji witam Małgosię.Świetnie sobie radzisz z polskimi literami. Tylko co drugą opuszczasz!)))a.png
|
#50
|
|||
|
|||
No no no opuszczam bo się przyzwyczaiłam do nieużywania i własciwie dochodzę do wniosku ,że po co nam te wszystkie kropki i ogonki no po co???????
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#51
|
||||
|
||||
Cytat:
__________________
|
#52
|
||||
|
||||
Małgosiu, ucz się lepiej pisać te kropeczki i kreseczki, aby Cię kto o niecne żądze nie posądzał.
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#53
|
||||
|
||||
;-) ;-) ;-)
Kto by pomyślał, że kropki i ogonki (przy literach) gaszą niecne żądze....
__________________
Twórzmy razem: http://www.wakacje-w-polsce.eu/ Kup ode mnie książkę... http://www.tanie-czytanie.istore.pl/ __________________________________ "Chcesz zmienić świat - zacznij od siebie" |
#54
|
||||
|
||||
Lubie czytać takie historie choć nigdy nie oglądam kryminałów i horrorów bo strasznie się boję. Ale słowo pisane odbieram inaczej.
Mnie przydarzyły się kilka razy dziwne historie: byłam u swojej mamy z 5 letnią wówczas pierworodną córeczką, oglądamy telewizję, mała się bawi - i nagle spod parapetu / w starym budownictwie są głębokie/ wypada z hukiem kawał urwanej cegły. Mieszkanie było zadbane, więc odpadła przyczyna starych murów. Mama moja mówi - musiało coś się wydarzyć. Wyjaśniło się już następnego dnia - mój kuzyn na przepustce z wojska jechał motorem do swojej dziewczyny. Na drodze do Lubina miał wypadek, zginął na miejscu. Bardzo kochał moją córkę i chyba dlatego przyszedł się pożegnać. Drugi podobny wypadek miałam u siebie w domu: wieczorem "dziwnie urwała się " wisząca kuchenna szafka. I tu też wypadł kawał cegły z zamocowanym hakiem . Dowiedziałam się, że mój tata dostał wylewu i walczy o życie. Wyszedł wtedy z tego ale paraliż pozostał.Myślę, że też chciał mnie zawiadomić o swoim nieszczęściu. |
#55
|
||||
|
||||
Moja mama umierała(mieszkała 200km ode mnie)i wieczorem wszyscy domownicy usłyszeli pukanie 3 razy niby do okna(w domu był halas a jednak pukanie było głośne i wyrażne)Rano przyszedł telegram o jej śmierci.
__________________
Życie jest smerfne ! |
#56
|
||||
|
||||
To co opowiem jest prawdziwe.
Kolezanka byla razem na urlopie. i byly duze nieporozumienia . po powrocie skonczylysmy z soba rozmawiac. Po dosc dlugim czasie mialam sen ,slyszalam ze mnie wola zeby jej pomöc. slyszalam to wolanie calkiem wyraznie. i podeszlam do okna sprawdzajac czy ona tam stoi. nikogo niebylo. poszlam spowrotem do luzka. niby zasnelam ale znowu ja slyszalam. Niedalo mi to spokoju i z samego rana zadzwonilam do niej. Byla nie do rozmowy ,wiec wsiadlam w Auto i pojechalam. Okazalo sie ze miala wylew, cala byla we krwi i zbrudzona. Zadzwonila na pogotowie uszykowalam zeczy ktöre ,sa potrzebne. Potem poczyscilam w szystko w jej mieszkaniu.Teraz rozmawiamy i ona ciagle mi dziekuje ze uratowalam jej Zycie. Wierze ze jej intesywne mysli doszly domnie . teraz jest zdrowa a ja szczesliwa ze w pore dotarlam do niej. |
#57
|
||||
|
||||
Mowa to percepcja poza sensoryczna czyli krótko mówiąc telepatia. Nie jest to udokumentowane zjawisko ale częste. Ja zaś znam osoby które są elektrochłonne. Gdy odczuwają silne emocje zasysają pobliską energie. Byłem tego świadkiem jak jedna z moich koleżanek na moich oczach dotknięciem ręki zgasiła trzy lampy.
|
#58
|
|||
|
|||
Ciekawa historia na stronie:
http://zenforest.wordpress.com/2008/...il-z-martwych/ |
#59
|
||||
|
||||
zaciekawiły mnie Wasze historie
ja tez mam kilka swoich pzreżytych historii do ktorych nie chcę wracać, bo burzą mój spokój, ale....po smierci mamy.Dzień kremacji we wrocławiu-w tym czasie ide sama do kolsciółka pomodlic sie przez czas kremowania (ok 2g), nie ma zywego ducha skupiona klęcze , myslę, rozpaczam.po 2 g i 10 minutach "wchodzi" do kościólka ostry promien słońca i zakotwicza się tuż przede mną, robi mi sie jasniej dosłownie i w przenośni, za chwilę wpada prześliczna ważka, siada w miejscu końca promienia i radośnie macha skrzydełkamiJestem pewna ze to mama mówi mi,że juz jest Tam.Dziwnie spokojna wyszłam z kościoła....
Dobrych kilka lat temu ide ulicą miasteczka mojego, jest upał.na rynek podjeżdza elegancki autobus do Keln w Niemczech, ja ide, ludzie wysiadają, pala papierosy, piją, przeciagaja się.I nagle zatrzymuję sie "widzę w głowie"obraz zmiazdzonego autobusu, krew, lezacy ludzie."Otrzepuję" sie z tego koszmaru i idę dalej.Próbuję nie myślec, ale jest mi nijako.Drugi dzień ranek 6 godzina otwieram radio i mimochdem słyszę o wypadku autobusu do keln, sa ofiary.Wtedy dopiero włosy staneły mi dęba.Długo nie mogłam sobie dac rady.Wyrzuty sumienia, ale co ?podejśc do kierowcy, powiedziec panie nie jedz pan dalej.Pomyśli wariatka. Jestem kiedys w ciucholandzie-wisi bardzo dobra gatunkowo nowiusienka skromna sukienka, przepięknie uszyta idealna na mnie.Kupuję.Lezy w szafie dłuższy czas, jakoś nie mam potzreby jej założyć.Kiedys jest okazja wkładam-jest mi żle, zdejmuję wkładam coś innego.Sukienka dalej leży w szafie.Pare razy wyciagam po nią rękę- nie mogę.Razu pewnego ponawiam próbę, ubieram sie- mam piękne do niej perły i mam takie czucie? obraz?, nie wiem-widze młoda kobiete w tej sukni strasznie zapłakaną i wiem, że jest na pogrzebie bliskiej osoby.Urywa się.Z szacunkiem sukienkę składam do worka i zanoszę do smietnika.Wracam z ogromna ulgą.Na spokojnie potem pomyslłam, że sukienka ta była kupiona na pogrzeb i tyle przecierpiała co jednodniowa włascicielka i ja to odebrałam w jakiś pozazmysłowy sposób.Jescze mogłabym pare ciekawych rzeczy, ale pora .....Doooobrej nocy |
#60
|
||||
|
||||
Malwino...te historie są bardzo ciekawe, tylko nie każdy ma taki dar przewidywania czy odbierania jakichś sygnałów, to co opisałaś jest niesamowite....
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Nasze historie rodzinne | Ewita | Rodzina bliższa i dalsza | 111 | 23-10-2007 14:10 |
historie przedmiotami pisane | Nika | Różności - wątki archiwalne | 20 | 10-08-2007 13:24 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|