|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#1061
|
||||
|
||||
Miło nam Lulko, że znalazłaś czas
Kompozycja moja na starej jabłonce już padła dwa lata temu, zdjęcie staje się prawie historyczne
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#1062
|
||||
|
||||
Jeżeli mogę tutaj, to opowiem wam, co mnie zachwyciło
w czasie ostatniej wędrówki po Bieszczadach. Zachęceni przewodnikiem, postanowiliśmy odwiedzić cerkiew w Łopience. Świątynia położna jest w pięknej dolinie na terenach nieistniejącej już dziś wsi Łopienka. Cerkiew św. Męczennicy Paraskewii powstała w I połowie XIX wieku, wcześniej, od XVIII wieku miała tu stać kapliczka. Łopienka została założona, podobnie jak inne bieszczadzkie wsie, na prawie wołoskim. Za okres lokowania wsi uznaje się lata poprzedzające 1543 rok. Wieś nosiła początkowo nazwę Lopinka i należała do klucza dóbr jednego z najpotężniejszych bieszczadzkich rodów – Balów z Hoczwi. Wieś składała się z wzniesionych wzdłuż potoku bojkowskich chat (tzw. chyży), dworu oraz cerkwi. Centralnym punktem każdej bojkowskiej wsi była cerkiew. W Łopience już w roku 1757 została ufundowana murowana cerkiew parafialna pod wezwaniem Św. Paraskewii. Umieszczono w niej ikonę Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus, która już w tamtym okresie uchodziła za cudowną. Po drugiej wojnie światowej Łopienka podzieliła losy innych bieszczadzkich wiosek. W 1946 r. mieszkańcy zostali wysiedleni do ZSRR, a rok później, tych, którym udało się pozostać w ramach tzw. „Akcji Wisła” przesiedlono na Zimie Odzyskane. Los nieubłagany dla ludzi podobnie obszedł się z opuszczoną wioską. Z kompletnie wyposażonej cerkwi zaczęły powoli ginąć sprzęty. Część wywiozło stacjonujące w Cisnej wojsko, reszta pada łupem szabrowników. Ale to tylko połowa historii, bo w tym momencie rozpoczynają się dzieje odbudowy cerkwi w Łopience. Znaleźli się bowiem ludzie, którym nie był obojętny jej los. Pierwszym był historyk sztuki, konserwator zabytków Olgierd Łotoczko. W 1972 r. wraz z grupą przyjaciół przeprowadził za własne pieniądze konserwację korony murów. Dzięki tym pracom mury cerkwi przetrwały następnych kilkanaście lat do momentu, kiedy w 1990 r. Społeczna Komisja Opieki nad Zabytkami Sztuki Cerkiewnej dzięki staraniom Zbyszka Kaszuby uzyskuje pozwolenie na rekonstrukcję cerkwi. Tyle tytułem wstępu. Do Łopienki można dojechać samochodem do mostu nad Solinką, gdzie od parkingu idzie się malowniczą drogą wzdłuż potoku około 30-45 minut. Ta droga w letni, ciepły dzień to sama przyjemność. Po około 2,5 km z łopianów i krzewów wyłania się taki oto widok:
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1063
|
||||
|
||||
Swoistą osobliwością łopieńskiej cerkwi jest fakt, że jest ona zawsze otwarta.
Osoby odpowiedzialne za jej rekonstrukcję podtrzymują, że w ten sposób chcą podkreślić jej dostępność dla każdego. Twierdzą, że świątynia jest własnością wszystkich miłośników Bieszczadów, ich historii i przyrody – dlatego odwiedzić ją może każdy i kiedy tylko ma na to ochotę. Wystarczy nacisnąć klamkę i pchnąć drzwi…
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1064
|
||||
|
||||
A na drzwiach czytamy:
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1065
|
||||
|
||||
Na makietach przed wejściem można prześledzić jak postępowała odbudowa cerkwi
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1066
|
||||
|
||||
W latach międzywojennych cerkiew w Łopience nie miała ikonostasu.
Był w niej tylko ołtarz główny z cudownym obrazem Matki Bożej. Postać Matki Bożej ozdobiona była koroną ze srebra i srebrną sukienką. Do dziś jednak nie udało się ustalić kiedy i w jaki sposób cudowna ikona Matki Bożej z Dzieciątkiem przybyła do Łopienki. Z opracowań Jej dotyczących wiemy, iż otoczona kultem ikona była we wsi już w 1756 r. Kult ten rósł w wieku XVIII, XIX i XX, a zachowane relacje pamiętnikarskie, literackie i informacje źródłowe potwierdzają ogromną popularność odpustów w Łopience. Ołtarz wraz z cudownym obrazem przeniósł do Polańczyka na przełomie 1948/49 r. ksiądz F. Stopa. W tej chwili w Łopience znajduje się kopia cudownej ikony Matki Boskiej z 2003 roku.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1067
|
||||
|
||||
Legenda łączy pojawienie się w Łopience wizerunku Matki Bożej ze starą lipą rosnącą przy cerkwi.
"Było to dawno, dawno temu, kiedy Łopienka była małą wioską. Żyła tam kobieta samotnie wychowująca dziecko - dziewczynkę, która była niema od urodzenia. Kiedy dziecko miało 7 lat, w porze sianokosów wszyscy mieszkańcy poszli na pole odrabiać pańszczyznę. Poszła i kobieta na folwarczne, a dziewczynkę pozostawiła śpiącą na łące. Kiedy dziecko się obudziło, poszło w kierunku lipy, do strumienia, napić się wody. Wtedy nagle ukazała się jej na lipie wielka jasność, z której wyłoniła się postać Matki Bożej z Dzieciątkiem. Przerażona dziewczynka pobiegła do matki na pole i wtedy po raz pierwszy przemówiła. Wszyscy ludzie uwierzyli w cudowną interwencję Maryi, a wieść o tym cudzie rozeszła się po okolicy. Na drzewie zawieszono obraz Matki Bożej, który stał się wkrótce celem licznych pielgrzymek." Tak czytamy na kartce - cegiełce na odbudowę cerkwi w Łopience.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1068
|
||||
|
||||
Inna osobliwość cerkwi to Chrystus Bieszczadzki w Łopience.
Jest to stworzona z kawałków drewna rzeźba eksponowana we wnętrzu. Jego prostota i surowość wykonania komponuje się doskonale z przejmującymi, nieotynkowanymi ścianami cerkwi wykonanymi w archaicznej technice łączenia kamieni rzecznych zaprawą.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1069
|
||||
|
||||
Ogień palący się do dzisiaj w cerkwi w Łopience przez kolejne dekady chciało zgasić wielu, ale się to nie udało.
Spokojnie i majestatycznie płonie on tam do dziś. Sama cerkiew i cała Łopienka to zaś miejsce, które koniecznie należy odwiedzić. Jest to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc w Bieszczadach.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1070
|
||||
|
||||
Rzuciłam tylko okiem.
Tu trzeba trochę dłużej posiedzieć, poczytać i pooglądać, a dziś jakby zajęta jestem trochę. Jutro sobie wszystko dokładnie obejrzę. Ale legendę o pojawieniu się wizerunku Matki Boskiej zdążyłam przeczytać. |
#1071
|
||||
|
||||
Cytat:
Trudno przekazać opisem wrażenia, bo to nie tylko odbudowana cerkiewka, ale również atmosfera tego letniego dnia robi swoje, takie wędrowanie bieszczadzkimi dróżkami i bezdrożami zapada w pamięć. A jak jeszcze w trawie i łopianach wypatrzy się resztki chat bojkowskich, to już wyobraźnia działa.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1072
|
||||
|
||||
Lulko... dzięki za reportaż z Łopienki... - jak przez mgłę przypominam sobie miejsce i historię z tym miejscem związaną...
Jeśli masz jeszcze coś ciekawego do przekazania, to czekam... z przyjemnością obejrzę. Pozdrawiam...
__________________
|
#1073
|
||||
|
||||
Cytat:
Może kiedyś byłaś w Łopience i dlatego coś kojarzysz. Mam jeszcze kilka bardzo ładnych cerkwi, między innymi w Chotyńcu i w Radrużu oraz hodowlę żubrów w przepięknej okolicy w lesie. Przeszłam też bardzo dla mnie ciekawą ścieżkę historyczną "Bieszczady Odnalezione" stworzoną niedawno, bo zaledwie w 2013 r. na podstawie wykopalisk archeologicznych. Po raz pierwszy zostały one przeprowadzone w Bieszczadach i dotyczą nieistniejącej już wsi Jaworzec, Łuh i Zawój. Można zobaczyć ślady dawnych chat bojkowskich, cmentarzy czy pozostałości po dawnych cerkwiach. Ale mam poważne opory czy o tym pisać, wiadomo, historia tych miejsc jest bolesna i może być opacznie zrozumiana.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1074
|
||||
|
||||
Cytat:
Skoro przemierzałaś te rejony, masz wiadomości na temat odwiedzanych miejsc, masz aktualne fotki, to dziel się z nami. Niech historia nie zginie w natłoku codzienności. Pozdrawiam....
__________________
|
#1075
|
||||
|
||||
Cytat:
Historia jest jaka jest i nie możemy jej zmienić. Może się kiedyś zmobilizuję w wolnym czasie i opowiem więcej. Pozdrawiam
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1076
|
||||
|
||||
Postanowiłam na początek opowiedzieć o żubrach w Mucznem.
Byliśmy w pobliżu, więc postanowiliśmy tam zajrzeć. Zagroda pokazowa żubrów usytuowana jest przy drodze dojazdowej do Mucznego (między Stuposianami a Mucznem), nad potokiem Czerwonym. Dojazd do niej jest oznakowany, a zajmuje ona powierzchnię ok. 9 hektarów. Okolica została nieprzypadkowo wybrana. To uroczysko Krutyjówka położone nad potokiem Czerwonym, które słynie z bioróżnorodności. Z dwóch zbudowanych platform widokowych można oglądać dwanaście żubrów aktualnie przebywających w zagrodzie. Ta liczba jest oczywiście zmienna, bo rodzą się młode. Miejsce bardzo ładnie położone, spokój i cisza, ogrodzono część lasu jodłowo-bukowego, przez środek zagrody płynie strumyk. Na początku nie było ich widać, ale powoli idą do nas
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1077
|
||||
|
||||
Pierwsze żubry przyjechały do bieszczadzkiej zagrody w połowie lutego oraz końcem marca 2012 i szybko
oswoiły się z nowym miejscem. Zwierzęta te zostały sprowadzone m.in ze Szwajcarii (trzyletnie krowy: Uroa i Tjlli oraz dwuletni byk Urkan) i Francji celem zwiększenia puli genetycznej bieszczadzkiego stada - muszą one charakteryzować się możliwie dalekim pokrewieństwem ze swymi bieszczadzkimi pobratymcami.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1078
|
||||
|
||||
Wieści ze stycznia 2017 r.
Żubry opuszczają zagrodę w Mucznem. Będą żyć na wolności Zwierzęta muszą się stopniowo przyzwyczajać do nowych warunków. Najpierw będą przebywać w tymczasowej zagrodzie adaptacyjnej, położonej z dala od ludzi. Tam przewieziono już siedem żubrów z zagrody pokazowej w Mucznem. Jak zauważają leśnicy, rodzina żubrów zmieniła swoje zachowania. W zagrodzie pokazowej w Mucznem, gdzie wcześniej przebywały, podchodziły ufnie do opiekunów, natomiast po wypuszczeniu w nieznany im, obcy teren, stały się płochliwe i rzadko można je zobaczyć. Latem ku zaskoczeniu nawet leśników okazało się, że przywiezione z ogrodów zoologicznych panie żubry są w ciąży. 20 sierpnia pojawił się pierwszy młody. Bardzo młoda samica Tilia nocą powiła samczyka. Niestety, nie miała mleka. Żubrzyk został wykarmiony przez leśników, mniej więcej po dwóch miesiącach wrócił do zagrody. O tego czasu rok w rok pojawiają się młode. Czytaj więcej: https://nowiny24.pl/zubry-opuszczaja...ci/ar/11741609
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#1079
|
||||
|
||||
W lecie 2017 r. w zagrodzie pokazowej nadal przebywało kilkanaście sztuk zwierząt, w tym kilka młodych.
Po nakarmieniu wszystkie ruszyły gęsiego w las za przywódcą stada.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou Ostatnio edytowane przez Lulka : 25-11-2018 o 20:41. |
#1080
|
||||
|
||||
Lulko... ciekawe rzeczy piszesz i pokazujesz. Z ciekawością śledzę wątek.
W zagrodzie w Mucznem nie byłam, ale historię bieszczadzkich żubrów znam. Czekam na dalszy ciąg....
__________________
|