|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#61
|
||||
|
||||
To dziwne, bo on miała na swojej kasecie, moja córka po recitalu kupiła.Zmobilizowałaś mnie i poszłam szperac w jej kasetach, oryginalnej nie znalazłam, ale przegrane na inną są piosenki Bajora i są "małe mieszkanka".Oryginał pewnie zabrała ze sobą do Irlandii, bo prawie z "Bajorem " się nie rozstawała.No , mnie jego wykonanie rozkłada...
|
#62
|
||||
|
||||
Jerzy Żuławski
Na Mięguszowieckiej Przełęczy Pytasz mnie, Pani, com widział tam z góry, Z tej wśród obłoków zawrotnej przełęczy? Widziałem w dole cichych wód lazury, bezdenne, rąbkiem opasane tęczy, co wyglądały jako twoje oczy, gdy łza je - na mnie zwrócone - zamroczy. Widziałem w dali czarodziejskie niwy, skąpane w morzu słonecznego złota, wyglądające, jak ów kraj szczęśliwy, który stworzyła moich snów tęsknota, gdzieś poza życia jawą i żałobą, a kędy nigdy ja nie będę z tobą! A bliżej - czarne, w mgłach przepastne turnie, takie posępne, jako myśli moje, co ku błękitom spiętrzają się górnie i zaś, jak skały w toń, tak w oczy twoje patrzą - i nań wniebowstępną drogą wznieść się ni w głębiach zatonąć nie mogą. STANISŁAW GĄSIENICA BYRCYN JUHASKA MIŁOŚĆ Turnie wy moje, turnie ukochane, Cy jo wos kiedy kochać zaprzestane? I wtedy, kiedy legne we wiecystym grobie, I wtedy - nie wiem - zabocem o tobie? Tatrzańsko ziemio, ty ziemio dorodno, Cemuś w tak wielgie cierpienio jest płodno? Cy temu, ze pierś twojom piekno turnia zdobi, We wtorej mięko woda jawne bruzdy robi? Cy temu, ze wto cie nad zycie miełuje, To mu w sercu los kwardy scyrby poznakuje, Wtore juz zycie całe zabliźnić nie zdoło, Bo piekno nasyk turni ku sobie go woło? Woło cęsto ku sobie, ryje w dusy blizny I ozpolo ogromnom miełość dlo Ojcyzny - Tej tatrzańskiej ziemicy i regli, i lasów, I tyk gęśli z jawora, i tyk mrucnyk basów, Wtore nieroz jęcały turniami, dolinom, Nad casami, co były, co bedom, co minom... 1960 |
#63
|
||||
|
||||
Zuzia
Zuzia rośnie w czasie i przestrzeni, Coraz bardziej się robi strzelista, Już na widok Zuzi się rumieni Tymoteusz Dyćko, polonista. Idzie Zuzia, przegina się w pasie, Jakby była dorosłą osobą, Rośnie bowiem w przestrzeni i w czasie, A już zwłaszcza w przestrzeni przed sobą. Zuzia rośnie z tygodnia na tydzień, Już przestała być cienka jak patyk, Kiedy szkolnym korytarzem idzie, To przełyka ślinkę matematyk, Robi nagle -jak zając - stójkę, Czuje dreszczyk w krzyżu i w piętach, - Jak tu takiej postawić dwójkę, Skoro taka dobrze rozwinięta?... Zuzia rośnie dosłownie z dnia na dzień, Czerwienieje pan gimnastyk Dziobak, Widząc Zuzię w skłonie lub w przysiadzie, I subtelnie mruczy: - O, choroba! Rusycysta za nią okiem strzela Myśląc w duchu: - Wot kakoj ananas! I potyka się ksiądz prefekt Chudzielak Z trwożnym szeptem: Apage satanas! Zuzia rośnie z momentu na moment, Tatko dumny jest z takiej córy, Zuzia rzadko przebywa za domem, Zuzia uczy się do matury, Wkuwa daty i co jedzą zebry, I odmianę angielską "the sister", I korepetycje jej z algebry Daje Ryszard Dreptak, magister, Uczy Zuzię, nieprzytomny całkiem, Wchodzi w okna zamiast we drzwi, Całka mu się ciągle myli z ciałkiem, A różniczka - z różnicą płci. Zuzia cieszy oko, tak jak kwiaty, Swoją śliczną figurką i buzią, Gdybym ja był ministrem oświaty, Nie musiałabyś się męczyć, Zuzio! Nie wkuwałabyś słówek na pauzach, Bowiem jednym szerokim gestem Dałbym ci maturę honoris causa Za sam wygląd! I za to, że jesteś. Andrzej Waligórski Tadeusz Śliwiak Ta nasza młodość Ona jest wśród kamieni Rwącym światłem strumyka Wiewiórkami po drzewach po gałęziach pomyka Ona iskrą w kamieniu Ona mlekiem w orzeszku Ona świata ciekawa Jak miedziany grosik w mieszku Ta nasza młodość z kości i krwi Ta nasza młodość co z czasu kpi Co nie ustoi w miejscu zbyt długo Ona co pierwszą jest ...potem drugą... Ona kwiatem we włosach Octem w jabłkach jest pierwszym Gorzką pianą na piwie w świata gwarnej oberży Buntem jest niespełnionym co na serce umiera Ona tylko to daje co innemu zabiera Ta nasza mlodość z kości i krwi Ta nasza młodość co z czasu kpi Co nie ustoi w miejscu zbyt dlugo ona co pierwszą jest ...potem drugą... |
#64
|
||||
|
||||
Ale mi zrobiłas ucztę ducha...dzięki
|
#65
|
||||
|
||||
Cytat:
Malwinko to nie ja...jestem tylko pośrednikiem. |
#66
|
||||
|
||||
Ale umiesz poszukać i pieknie przekazać.Dzięki za takie posrednictwo i ucztę dla ducha.Pozdrawiam serdecznie.3801_2008-0142s.jpg
|
#67
|
||||
|
||||
Doniu
Cytat:
Gratka +++
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#68
|
||||
|
||||
Rainera Marii Rilkego
***** Zgaś moje oczy: ja cię widzieć mogę, zamknij mi uszy a ja cię usłyszę, nawet bez nóg znajdę do ciebie drogę i bez ust. Nawet zaklnę cię najciszej. Ramiona odrąb mi, ja cię obejmę sercem mym, które będzie mym ramieniem, serce zatrzymaj, będzie tętnił mózg, a jeśli w mózg mój rzucisz swe płomienie, ja ciebie na krwi mojej będę niósł. PATRZĘ PRZEZ OCZY ZALANE ŁZAMI - Anna Świrszczyńska Dałam mu cierpienie, chociaż tak bardzo chciałam dać szczęście. A on wziął je delikatnie, jak się bierze szczęście. W dzień trzyma je na sercu, śpi z nim w nocy, kocha je tak jak mnie. Ono jest bardziej niż ja godne miłości, bardziej czyste i wierne. Patrzę, jak je niesie, plecy zginają się coraz bardziej pod ciężarem, patrzę przez oczy zalane łzami. Jak niesie cierpienie, które mu dałam, chociaż tak bardzo chciałam dać szczęście. |
#69
|
||||
|
||||
Oczywiscie jestem,siedzę z kubeczkiem kawy i czytam.Jak dobrze,ze jestes Doniu.Pozdrawiam i dziękuję.67002800cr9.jpg
|
#70
|
||||
|
||||
POLANA - moja krótka bajka o miłości i tęsknocie -
Polana w lesie, na wzgórzu, Młoda brzózka tam rosła. Przez lata coraz wyżej wyciągała gałęzie, niczym ramiona. Była bardzo wyniosła. Upodobał ją sobie wietrzyk majowy, pląsał z nią od czasu do czasu. Przez całe lata do niej powracał, a to jako zefirek,podmuchem pieszczot pełnym, a to jako wicher gałęzie łamiący. Ona zaś niezmiennie, nieśmiało gałązki zginała ku ziemi, poddając się jego sile. Mijały lata, z brzózki wyrosła brzoza biała. Wokół rozsiała nasiona, wyrosły z nich młode pędy - ich dzieci, zmieniając polanę w gaj brzozowy. Wiatr nadal tam wracał, lecz sił mu nie starczało na pląsy. A brzoza, ukochana jego, w smutku wielkim stała - usychając z tęsknoty, czekając na dotyk tkliwy, muśnięcie liści spragnionych pieszczot. 08.02.2006r. |
#71
|
||||
|
||||
Wędrówka - Danuta Wawiłow
Pewnego dnia wyjdę z domu o świcie, tak cicho, że nawet się nie zbudzicie, I pójdę, i będę wędrować po świecie, i nigdy mnie nie znajdziecie. I nie wezmę ze sobą nikogo, tylko tego małego chłopaka, co wczoraj na schodach płakał i bał się wrócić do domu, a dlaczego - to tego nie chciał powiedzieć nikomu. I jeszcze weźmiemy ze sobą tego czarnego kota, co miauczy zmarznięty na progu i każdy odpycha go nogą, i nie chce go wpuścić do środka. I to nie obchodzi nikogo, że on tak płacze na progu. I jeszcze weźmiemy ze sobą te dwa uschnięte drzewa, co nigdy nie były zielone i chciały uciec do lasu od kurzu i od hałasu, i żeby ptak na nich usiadł, i żeby im zaśpiewał. I będziemy tak szli i szli drogami, lasami, polami, i każdy dzieciak, i każdy pies będzie mógł iść razem z nami. I będziemy tak szli i szli Przez wsie, przez miasta, przez góry, Przez morza, przez gwiazdy, przez chmury, aż kiedyś, po latach wielu, staniemy wreszcie u celu. I będzie tam ciepła ziemia i dużo, dużo nieba, i każdy będzie miał to, czego najbardziej mu potrzeba. I na zielonej trawie różne zwierzęta będą się z nami bawić w berka i w chowanego. I nikt nikogo nie będzie się bać. I nikt z nikogo nie będzie się śmiać. I każdy będzie rozumiał każdego. I będzie wspaniale! Tak! I niczego nie będzie nam brak! I tęsknić nie będę wcale! I tylko czasami, czasami pomyślę, że było by dobrze, że może byłoby dobrze, gdybyście wy byli z nami... Dziadek przyjdzie - Maria Konopnicka Dziadek dzisiaj przyjdzie, W wielkim krześle siędzie, Śliczne mi powieści Opowiadać będzie. Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło! Wy, złote iskierki, sypcie mi się wkoło! Dziadek dużo widział, Dużo ziemi schodził; Już sam nie pamięta, Kiedy się urodził. Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło! Wy, złote iskierki, sypcie mi się wkoło! Jak nam dziadek zacznie Prawić różne dziwy, To świat dawny staje Przede mną jak żywy. Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło! Wy, złote iskierki, polatujcie wkoło! I dawne zagrody, I ludzie, i pleśnie... Do rana samego Marzą mi się we śnie! Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło! Wy, złote iskierki, polatujcie wkoło! |
#72
|
||||
|
||||
Wawiłow znałam z lekkich, humorystycznych, a tu proszę - śliczne, bliskie, moje...
|
#73
|
||||
|
||||
Donka, dziekuje ci za wiersze, jaki to inny swiat.
__________________
Kozła bój się z przodu, osła z tylu, a złego człowieka ze wszystkich stron. Szczęśliwego człowieka nie można obrazić. Można go tylko rozśmieszyć Dla zasady robie screeny wszystkich moich wypowiedzi! |
#74
|
||||
|
||||
Babie lato - Leopold Staff
Gdy zwieziono snopy na klepiska, Chłopcy sady z owoców otrzęśli, W ulach pszczołom podebrano plastry, A w ogródkach lśnią ostatnie astry: Babie lato schodzi na ścierniska I nić srebrną snuje z swojej przesil. Lśni pogody blask błękitnozłoty: Zda się, jakby wiosna pełnej treści Nie zużywszy, minąwszy niecała, Swe ostatki w wrześniu przeżywała I że lato oszczędzeń w dnie słoty Czar swój w środku jesieni dziś mieści. Co się wiośnie nie przeżyło wiosną, Co się latu nie udało w lecie, Co chmur czarnych ściemniła pogróżka, To babiego lata dobra wróżka Dłonią cichą, miękką i litosną Z swej kądzieli w srebrzystą nić plecie. Gdy spodziane nie dopiszą żniwa, Gdy nie udał się owoc wróżony, Zły roik-urok pobił rój wśród woszczyn; To, co spełzło dla chałup i wioszczyn, To dodadzą pajęcze przędziwa, Dadzą lata babiego kokony. To, co sercu z snów się nie wyśniło, Chociaż miłość roi i przeczuwa, Co z obietnic nigdy się nie spełni, Jak z obłoków gry, które wiatr wełni, Co nie wskrześnie w życie marzeń siłą: Babie lato swą przędzą dosnuwa... Nić się snuje srebrzysta i cienka, Po ścierniskach, po drzewach się mota, Jak marzenia, jak sny i nadzieje... Jutro wiatr je jesienny rozwieje I zostanie udręka i męka, I bezdenna, jesienna tęsknota. Babie lato, babie lato srebrne, Jak szron bliski i blade przymrozki, Snom i kwiatom spóźnionym trucizna... Babie lato szare jak siwizna, Szare jako serce niepotrzebne, Jak starości znużenie i troski... Babie lato - Konstanty Ćwierk Minęły lata pasterskich sielanek I czułych spojrzeń na zielonej łące, Przeminął już wiek anielskich bogdanek, Co miały usta i serce gorące. Ongi we wrześniu pracowały żarna I ledwie w słońcu nitka się zabieli, Wnet prababunia miła, gospodarna, Wiedziała, że czas zasiąść przy kądzieli. Dzisiaj pajęcza nić babiego lata Inne nasuwa myśli nam do głowy I cichych westchnień fala hen ulata, Że pani pragnie mieć kostium zimowy. Różnica w myśli i różnica w czynach; Wiek nasz zwyczajem prababek pomiata, Miast o kądzieli, marzy o sekskinach, Więc smutny jestem w dniach babiego lata. Ostatnio edytowane przez donka : 24-08-2008 o 10:09. |
#75
|
||||
|
||||
|
#76
|
||||
|
||||
Wandziu - jakie cudowne obrazki robisz, podziwiam i dziękuję.
|
#77
|
||||
|
||||
„Nie wszystkim się kłaniają po latach, mogą nie poznawać
- a, bo trzeba się starzeć w podobieństwie do siebie „ / Miron Białoszewski/ Baudelaire Charles, XIX – wieczny francuski poeta uznawany za prekursora poezji nowoczesnej. Zaliczany do grona tzw. poetów " przeklętych." Jego, twórczość wywoływała w swoim czasie sporo kontrowersji... "Staruszeczki" – / postrzegane oczami wyobraźni poety./ W odwiecznych stolic świata błędnik wężowaty, Gdzie wszystko, nawet groza, w zachwyt się przemienia, Melancholia fatalna pędzi mnie na czaty, Śledzić dziwne, zawiędłe, czarowne stworzenia. Te monstra roztrzęsione to niegdyś kobiety, Eponina czy Lais! Kochajmy je przecie! Wszak duch ludzki ożywia jeszcze te szkielety. W swych dziurawych spódnicach wciąż pełzną po świecie. Na srogim wichrze w lekkich tkaninach zziębnięte Drżą, gdy obok nich pędzą z hukiem omnibusy, Przyciskają do boku jak relikwie święte Woreczki wyszywane w kwiaty lub rebusy. To biegną sztywnym truchtem - zupełne laleczki, To wloką się powolnym rannych zwierząt ruchem Lub tańczą, nie chcąc tańczyć - żałosne dzwoneczki, Gdy je cięgnie okrutny Demon! W ciele kruchem Mają wzrok, co jak świder w głąb duszy się wkręca, Oczy lśniące jak nocą czarne topieliska. Ich źrenica, jak boska źrenica dziewczęca, Dziwi się i uśmiecha temu, co połyska. Widzieliście, jak często są staruszek trumny Prawie takie maleńkie jak trumienki dzieci? To symbol - ręką śmierci stworzony rozumnej - Symbol dziwaczny, władny, za którym myśl leci. Kiedy takie widziadło wątłe nieskończenie Widzę wśród rojowiska wielkiego Paryża, Zawsze mi się wydaje, że kruche stworzenie Do swej nowej kołyski powoli się zbliża. Czasem też, geometrii rozważając prawa, Mierząc okiem tych członków niezgodną budowę, Myślę, jakże to skrzynki stolarz powykrawa, By do tych ciał zamknięcia stały się gotowe. - Te oczy to bezdenne gorzkich łez cysterny, Tygle, gdzie płynne złoto ścięła chłodów siła, Te dziwne oczy mają czar wielki, niezmierny Dla tych, których Niedola piersią wykarmiła! Ach, jak często staruszki śledziłem z uboczy! Jedna z nich o tej porze, gdy słońce zapada I po niebie jak z rany krwi koralem broczy, Zamyślona siedziała na ławce, tak rada Posłuchać tej muzyki wojskowej, co spiżem Wstrząsa cicho stojące naszych parków drzewa, W złoty wieczór bić sercom każe tętnem chyżem I nieco bohaterstwa w serca mieszczan wlewa. Staruszka śpiew chłonęła wojenny, ochoczy - Prosta jeszcze i dumna, w żołnierskiej postawie, Jak stary orzeł czasem otwierając oczy, A czołem marmurowym budząc myśl o sławie! Tak kroczycie bez skargi, niczym nie ugięte, Każda z was w miast chaosie żywych zagubiona, Wy, matki boleściwe, kurtyzany, święte, Których świat niegdyś sławne powtarzał imiona. Was, coście były wdziękiem, coście były chwałą, Nikt nie zna! Bezczelnego tylko pijanicy Usłyszycie szyderczą zaczepkę zuchwałą Albo zelży was dziecko spodlone ulicy. Wstydzące się istnienia, pokurczone cienie, Idziecie chyłkiem, zgięte, bojąc się wszystkiego, I nikt was nie pozdrawia (dziwne przeznaczenie!), Szczątki ludzkie, do życia dojrzałe wiecznego! Ale ja, co z oddali patrzę na was tkliwe, Trwożnym okiem niepewne wasze śledząc kroki, Jakbym ojcem był waszym, o szczególny dziwie! Nie wiecie, jak rozkoszy doznaję głębokiej: Pierwszych wzruszeń rozkwity znów przeżywam z wami, Widzę wszystkich dni waszych mroki i promienie, Po stokroć żyję, żyjąc waszymi błędami, Cnoty wasze w mej duszy rozlewają lśnienie! Szczątki! Rodzino moja! Dusz pokrewny świecie! Co wieczora na wieki bądź mi pozdrowiony! Osiemdziesięcioletnie Ewy, gdzież będziecie Jutro, gdy na was spadną straszne Boga szpony? Wizerunek „ staruszeczek „ - oczami ksiądza Janusza Pasierba w wierszu: "Stare kobiety w kościele" Młodzi mają tyle na głowie Choćby włosów poza tym szkołę, miłość i konflikt pokoleń; stare kobiety mają przede wszystkim choroby i wnuki, a ponadto mają na sercu kościół. Stare kobiety lubią być w kościele, są najwierniejszą publicznością Pana Boga nie od święta, ale na co dzień; stare panny i samotne wdowy przychodzą rano, w południe, wieczorem. Klęczą, ślęczą w półmroku cierpliwie Tyle się naczekały w życiu Na życie, na koniec którejś wojny, na szczęście, Na dzieci ze szkoły, na męża z pracy albo knajpy. One wiedzą, że miłość to czekanie. One czuwają: panny wierne w niemodnych kapeluszach, gubiąc zniszczone torebki. Świat widzi tylko staruszki siedzące w kościele, czasem proboszcz ofuknie je z konfesjonału, nawet wikary nie ma dla nich czasu. Tylko Jezus, który jest wiecznie młodzieńcem widzi w nich ciągle swoje narzeczone. Widzi w nich te piękne dziewczyny, które w czerwcowe wieczory stroiły w klonowe wieńce, w peonie i jaśminy, girlandy i wstążki Feretrony na Boże Ciało na procesję;. |
#78
|
||||
|
||||
Doniu, dziękuję, dziękuję, dziękuję. Ze wzruszeniem czytam wyszperane przez Ciebie aannałach wiersze i zawsze się wzruszam. Jesteś w i e l k a. Cz
|
#79
|
||||
|
||||
***
Zmęczona, ledwie idzie, na kiju się opiera, przejechana przez życie jak przez złego szofera. Oblicze jej pocięte jak gdyby ostrym mieczem, wśród naszych młodych twarzy zawiewa średniowieczem. jest złamana, pogięta, pocięta, poorana, i tylko jej kobiecość to zagojona rana. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
__________________
Niespełnienie marzeń bywa czasem łutem szczęścia |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Kącik poezji własnej i nie tylko... | Stach Głąbiński | Książka, literatura, poezja | 534 | 25-02-2009 21:21 |
Kącik poezji własnej i nie tylko część 2 | Ewita | Książka, literatura, poezja | 521 | 25-01-2009 15:44 |
ŚWIAT SIĘ ŚMIEJE ....i płacze też.A co !! | Lila | Społeczeństwo - wątki archiwalne | 306 | 30-04-2008 17:25 |
Świat się starzeje - komentarze | Ala-ma-50 | Ogólny | 6 | 26-08-2007 21:20 |
Seniorzy z Ameryki zwiedzają świat - komentarze | araukaria | Ogólny | 1 | 06-07-2007 04:33 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|